• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
30 31 01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 01 02 03

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Archiwum listopad 2006


< 1 2 >

beloved...

Powiedziałam rodzicom w niedziele. Nie pisałam od wtedy bo chciałam zobaczyć jak się sprawy potoczą. Toczą się w miarę dobrze. Ojciec od początku świrował, ale on świrowałby nawet jeśli chłopak by był w moim wieku. Za bardzo się martwi o swoją małą dziewczynkę. Matka wzięła to na spokój, broniła mnie itp. itd. Ale teraz też już z lekka zaczyna świrować. Pytania w stylu 1000do...

jakie studia?

kim są jego rodzice?

praca?

samochód?

dobrze cię traktuje?

oj miśka miśka nie wiem czy on nie jest dla ciebie za stary...

macie chociaż jakieś wspólne tematy?

oj miśka miśka...

czyta książki? Ogląda Fraisera? Weź mi tutaj oczy nie mydlij...

oj miśka miśka... nie wiem jak to z wami będzie...

Ale do kina razem puszczają (tak tak w sobote!) i nie mają nic przeciwko, żeby mnie odbierał z pracy i odwoził do domu. I ufają mi. Więc jest dobrze kochani :] A jak go poznają (jeszcze nie teraz) to go pokochają :D Przynajmniej mam taką nadzieję :/

 

28 listopada 2006   Komentarze (5)

i woz nobody till i became somebody to you......

Zakochuję się w nim co raz bardziej. Z nim mogę być szczera, szczere zadawać pytania... Kolejna rozmowa do 3.30 nad ranem.. tym razem na necie. Przeprosił za to, że był taki zimny, tłumaczeń wiele. Choć tłumaczyć się nie musiał. I był tak słodki i ciepły jak chyba nie był nigdy... I kupił mi prezent, wiecie? Tylko z tego wszystkiego zapomniał mi dać :P Czarne serduszko... jak dobrze mnie zna. W piątek przyjeżdza z Dublina i ma zamiar mnie porwać po pracy (ie. odwieść ale coś mi się wydaje, że 5minutowa podróż do domu będzie trwała nieco dłużej :P). W sobote możliwe, że też gdzieś mnie zabierze :P Już się nie mogę doczekać xD

A zeszyt od angielskiego pokryty w jego imieniu... Odpłynęłam ostatnio i nawet nie zauważyłam kiedy tylna okładka była cała w "Mark". To zupełnie nie w moim stylu wypisywać takie rzeczy. Nawet kiedy byłam z Oisinem tak źle nie było 8

Moi: przez ciebie nie mogę się skupić na nauce...
On: Tell me about it... podczas wszystkich wykładów myślę tylko o tobie... ale nie mam nic przeciwko :D
Moi: całą okładkę od zeszytu od ang mam w twoim imieniu... jest ze mną źle :P wiesz, że ja nie z tych!
On: to jeszcze nie tak źle, ja w środku zdań łapie się na tym, że piszę twoje imie! Musiałem całą pracę przepisywać!

Mój mały naukowiec... Studiuje Science, więc jeśli się zdecyduje iść na lekarza to jescze 3lata w szkole. Rok przerwy bo egzaminach w tym roku by się zdecydować co dalej... Pracować, czy studiować? Ja bym nie miała nic przeciwko mieć chłopaka lekarza :D Do tego skończylibyśmy studia w tym samym czasie xD

No patrzcie na tą żałosną małą dziewczynką, już planuje przyszłość za 3lata...

In luv or wat?

26 listopada 2006   Komentarze (2)

do siebie co raz bliżej nam...

Dublin... Cały dzień spędzony razem... Ja, Mark, Hanna i Dom. Dwie pary i godziny zakupów, śmiechu i chichu xD i oczywiście wzdychania facetów. Tak źle jednak nie mieli, bo pozwalałyśmy im się odłączyć od nas i same łaziłyśmy po sklepach. Potem ja z Markiem poszliśmy szukać Hannie prezentu, a Hanna z Domem poszła szukać mnie prezentu :P I muszę wam powiedzieć prawdę, przez każdą sekundę bycia z nim miałam ochotę zaciągnąć go w jakąś ciemną uliczkę i wykorzystać fizycznie :D Niestety jak się dzisiaj dowiedziałam, Mark to nie z tych. Na dzień dobry dostałam tylko huga, żadnego całusa nic. Przez cały dzień ani jednego pocałunku. Naprawdę doprowadzało mnie to do szału. Nie jestem zła, bo pocałunek na dowidzenia, za nim wsiadłam w autobus do domu, był wart całej tej męki i sprawił, że kiedy siadłam w autokarze chciało mi się płakać. Już tęskniłam... Do tego nie do końca byłam pewna, czy to po prostu jego nieśmiałość sprawiła, że nawet mnie nie przytulił, ani nie trzymał za ręke, czy może coś jest nie tak... Jednak nieśmiałość. On nie lubi obnosić się z uczuciami na środku ulicy, w tłumie osób. Ja wychowana jestem w mieście, więc nawet wolę... Przynajmniej w mieście pozostajesz anonimowy. A w Donegalu, jak się całowaliśmy podczas Halloween, to oczywiście wszyscy następnego dnia wiedzieli, nawet jeśli byliśmy w "cichym" ale niestety nie odludnym miejscu... Trochę mi jednak smutno było... Kiedy czekaliśmy na autobus, przysunęłam się do niego, każdym milimetrem ciała prosiłam by objął, by pocałował przynajmniej w czubek nosa. By spojrzał na mnie tak, jak patrzy kiedy jesteśmy sami... Nic... Hanna zauważyła od razu w co gram i się strasznie dziwiła, że to nie podziałało... Zawsze działa. Bo Mikuś zawsze dostaje to czego chce... Teraz jest inaczej. Szanuję to i cóż, może narazie chodzenia za rączkę nie będzie i przytulania na przystanku, ale ważne jest to co jest w sercu prawda?

A w sercu musi być wiele, jeśli po całym dniu spędzonym razem, zadzwonił do mnie jak już dojechałam do domu. Po tym jak mu napisałam smsa i zapytałam czy wszystko wporządku... Gadaliśmy przez 2godziny i nawet nie zauważyliśmy kiedy to zleciało. Gadaliśmy o wszystkim, od mojego głupiutkiego psiaka (który dopadł ładowarkę od mojej komy xD) do ciąży Joanne i tego jak strasznie się o nią martwię. Dowiedziałam się także, że na 21urodziny nie chce wielkiej imprezy (tutaj 21 są ważniejsze od 18 urodzin), tylko bliskich przyjaciół, trochę alkoholu i mnie :D Tiak, ale jego urodziny są dopiero w lipcu :P Ciekawa jestem czy tak długo ze sobą będziemy... Choć w tej chwili czuję, że chciałabym z nim być zawsze. Tak jakbym znalazła swoją drugą połowę... Może za młoda jestem by o tym mówić, może mówię o miłości za wcześnie, ale jestem pewna tego co nas łączy. I chyba tylko to się liczy, prawda?

25 listopada 2006   Komentarze (3)

giv me a daily dose of your love...

Wyrzuty sumienia o których muszę zapomnieć... Przeraża mnie to, jak łatwo mogłam wszystko zniszczyć. Dla ładnej buzi, dla delikatnych rąk... wszystko tylko dlatego, że byłam pijana. Bo on był przy mnie, bo on się starał. Rozmowa z Lisą dzisiaj mnie zapewniła o tym jak o mało nie pozwoliłam mojej głupocie zabrać mi kogoś tak wspaniałego...

"Wiesz, że jeśli kiedykolwiek go zdradzisz lub zranisz, on ci tego nie wybaczy?"

Nigdy go nie zdradzę... i nie zranię. On jest za słodki, za wspaniały. I nadal nie mogę uwierzyć, że jesteśmy razem. Że w piątek będę mogła tak po prostu się w niego wtulić, pocałować te jego boskie usta i powiedzieć, że za nim tęskniłam. Każde wspomnienie pocałunku przyprawia mnie o dreszcze, każde z nich tak cudowne...

"Zasługujesz na kogoś takiego jak on"

Czasem się zastanawiam czy napewno... Jak kolwiek trudno i źle by nie było, jestem pewna, że chcę z nim być...

Każda minuta przepełniona myślami o nim... Zastanawiam się tylko, czy on o mnie też tyle myśli...?

22 listopada 2006   Komentarze (6)

Smile like u mean it...

W odpowiedzi na wasze komentarze:

Co do Saoirse, nic nie będzie :] facet już mnie znudził. Za dużo szumu w okół jego osoby. Jest za popularny, za piękny, za doskonały. Gdzieś musi być luka i gdybym chciała to bym szybko ją znalazła :]

Co do jego uczuć, to ja się nimi nie bawię. Już na samym początku znajomości powiedziałam mu, że mam chłopaka. Możemy być przyjaciółmi, ale niczym więcej. Nie bawię się nim, sprawy postawiłam jasno. A że on z jakiegoś dziwnego powodu chcę ciągle próbować, niech próbuje :] Przecież nie przywiążę go do karolyfera i mu nie zabronie xD

Z Markiem wszystko jest TAK. Mądry, z planami na przyszłość. Dużo czyta, ogląda Frasiera (matka by go pokochała xD) i w ogóle... Jest na 99% tak. Tylko... ma 20lat. Ja 16. I nie ważne jak jestem dojrzała psychicznie i jak on mnie dobrze traktuje. To wszystko jest nie ważne, bo moi rodzice od razu go skreślą. Na ostatnim roku studiów, ja na przed ostatnim roku Secondary School. Nie no, to wszystko można by było obgadać i w ogóle... Ale tu chodzi o seks. Mark szanuje moje decyzje, jest naprawdę wspaniały. Jeśli nie chcę, nie będzie mnie namawiał, nie będzie poruszał tego tematu. Sęk w tym, że ja chcę... Z nim. Z nikimim innym. Chcę by to on był moim pierwszym, by on mnie nauczył co i jak. By on mnie dotykał tak jak żaden inny wcześniej... Lecz wiem doskonale, że rodzice go nie zaakceptują... przynajmniej nie narazie. Bo 20letni chłopak = potrzeby seksualne, na które jestem za młoda (według mojej matki, mój ojciec radził bym zaczęła brać pigułke, matka jest mocno przeciwko temu).

W piątek jadę do niego do Dublina. Nie do końca do niego... Uniwerek plastyczny na który chcę iść ma dni otwarte w piątek. Jedziemy z dziewczynami i Domnickiem (znanym jako Domdom i Dom) chłopakiem Hanny. Obeznam się co i jak z animacją i czy są jakieś inne kierunki które by mnie interesowały i robimy wypad spowrotem do centrum :] Tam spotkam się z moim kochaniem, który się urywa z laboratorium dla mnie :P Po raz kolejny och i ach...

a przez tego ktosia nie potrafię się skupić na lekcjach i myślę ciągle o tym co mi powiedział wczoraj wieczorem... I o tym jak wszystko się cudownie zmieniło od kąd oficjalnie jesteśmy ze sobą. I jak wszystko jest jasne. Wiadomo, łatwo nie będzie, ale będzie pięknie :]

p.s. podoba się nowy szablon?

 

20 listopada 2006   Komentarze (5)

I'm no fool...

Pomyliłam się co do Saoirse. Tego faceta którego poznałam na imprezie. Z jednej strony to dobrze, z drugiej... bardzo nie dobrze :/ Dlaczego? Gdyż kiedy brał ode mnie numer, pomyślałam sobie, tani chwyt. Zawsze obiecują, że napiszą, że zadzwonią następnego dnia. Jesteś szczególna, wspaniała, wyjątkowa. Nigdy nie dawałam się na to nabrać. Uśmiechałam się lekko i udawałam, że wierzę. Przygoda przygodą. Więc co dopiero kiedy się dowie, że nie będzie przygody? Na 100% nie napisze. Powiedziałam mu to.

Napiszę! A kiedy zrobię maturę i kupie BMW podjadę pod twoją restaurację i cię zabiorę na przejażdżkę i jeśli los będzie chciał, nie będziesz już miała chłopaka, zakochasz się we mnie i będziemy na zawsze szczęśliwi!

Takie rzeczy dzieją się tylko w banalnych komediach romantycznych.

Nasze życie mogłoby być taką komedią

Oj bajerujesz, bajerujesz ale wiesz doskonale, że nie zbajerujesz...

Napisał... Jestem lekko zdziwiona. Może jestem dla niego wyzwaniem? Interesujące będzie go obserować jak się stara. Nie da rady. Nie dość, że mam faceta to do tego jest byłym mojej kumpeli. Nie ma szans. Lecz miło jest po smsować z kimś kto uważa, że jesteś jedną z niewielich dziewczyn które nie tylko są ładne ale także można się z nimi pośmiać. xD

*

Z Markiem wspaniale... Już dawno nie byłam tak szczęśliwa :D Codzienne rozmowy na necie... Niby takie same, ale inne... Więcej z nich uczucia, są bardziej otwarte. Ach ta miłość... Nie mogę się doczekać aż wróci z Dublina. Szkoda, tylko, że nie mogę o nim powiedzieć rodzicom... Ułatwiło by to wiele. Tylko, że oni by go nie zaakceptowali. Przynajmniej nie teraz. Heh...

20 listopada 2006   Komentarze (6)

w miłość ubrana...

Długo mnie nie było (no jak na mnie to strasznie długo) i trochę się działo. Więc tak moje panie, status wolny straciłam w czwartek wieczorem :D Oczywiście nie byłam w stanie czekać do piątku. Psychika mi siadła i w ogóle i zaczęłam się zastanawiać czy jest sens być z kimś kto tak długo się zastanawia... Powiedziałam mu, że jeśli aż w takim stopniu jest niepewny to zapomnijmy o tym i niech będzie jak jest. Zaczęliśmy o tym rozmawiać... O tym, że chce, ale boi się, że tylko będzie mi niszczył zabawę bo go prawie nigdy nie ma. Skończyło się na tym, że zdecydowaliśmy się ze sobą być. Ahhhh... rozmowy telefoniczne w środku nocy. Już nie musimy się kryć z tym, że tęsknimy za sobą, że myślimy o sobie przed snem. Po raz kolejny, ahhhhhhhhhh!

Prom Keary okazał się najlepszą imprezą na jakiej kiedykolwiek byłam. No może nie do końca Prom, raczej house party po. :D Prom był spoko, nic szczególnego. Oisin spiknął się z laską która go zaprosiła na prom. Just friends, jasne :D Troche się wkurzyła bo z Oisinem po czasie niezręczności skończyliśmy na tym, że siedziałam mu na kolanach bawiłam się jego włosami i śmialiśmy się jak małe dzieci... Potem Lisa przejęła pałeczkę, Marii się to nie spodobało. Z jednej strony rozumiem... Przeprosił ją tak jak to Oisin przepraszać potrafi. Trochę coś mnie tak ukłuło, ale czego się spodziewałam? Przecieć mam faceta, oczywiste było, że nie będzie startował do mnie. Większość czasu spędziłam ze Stevem... On ma laske, ja faceta. Opiekował się mną cały wieczór, jak prawdziwy gentelmen, przyjaciel :] Najlepszy jakiego kiedykolwiek chyba miałam, na pierwszym miejscu z Domem. Z Lee też dużo rozmawiałam. No i szalałam z dziewczynami, głównie z nimi spędziłam czas podczas Promu.

Potem impreza... Jak z amerykańskich filmów. Tłumy ludzi, tłumy alkoholu. Najdziwniejsze było to, że tej laski rodzice tam byli. Impreza to był ich pomysł i oni pytali się wszystkich czy załapali się na butelke wódki i to oni donosili zgrzewki piwa. Szybko się okazało, że większość zna mnie, ja nie znam ich! Trzeba było to nadrobić! Niestety szybko nauczyłam się, że zajęte dziewczyny niestety nie mają nalepki "zajęta" na czole, albo raczej na piersiach lub tyłku. Michael'owi dałam kosza... więcej niż jednego. Wkurzył się i wyszedł. Czego się spodziewał? Że zdradzę mojego faceta z chłopakiem który się do mnie słowem nie odezwał od tamtej pory? Eee nie!

Nareszcie poznałam dziewczynę Stevena. Oszalałyśmy na swoim punkcie! Śliczna, mądra, można z nią zaszaleć! Od Steva wiedziałam, że też jest bi... Obie pijane krok po krok, od tulania do tulania postanowiłyśmy zobaczyć jak Stev zareaguje jeśli się pocałujemy. Tiak... całowała bosko, ale żałuje tego strasznie. Stev się strasznie podobało. W ogóle to super chłopak :D Za nim wszyscy pojechaliśmy do domu (7nad ranem) przytulił mnie, pocałowal w kącik ust i podziękował za najlepszą impreze w jego życiu. Podobno bezemnie nie byłoby to samo... Powiedziałam Markowi o pocałunku, myślałam, że będzie jak każdy inny facet, trochę akcji girl2girl i jest szczęśliwy :] Nie, Mark nie jest taki prosty. Dla niego pocałunek to pocałunek, nie ważne z kim i nie ważne czy dla zabawy. Przeprosiłam go, obiecałam, że się nigdy nie powtórzy... że nie wiedziałam, że tak na to patrzy. Ale ma rację i rozumiem... Heh prawie się popłakałam rano, Keara mnie tuliła i kazała się z tego otrząsnąć. Bo on nie wiedział o czymś innym, o czymś o czym nie musiał wiedzieć. Wybaczył mi tamten pocałunek... ale...

Poznałam super faceta. Od słowa do słowa zrozumieliśmy, że nadajemy na tych samych falach. Powiedziałam mu wprost, że mam chłopaka. Sęk w tym, że udawał tylko przyjaciela ale się nie poddawał. NIe zdradziłam Marka, ale była sekunda kiedy próbował mnie pocałować a ja nie wiedziałam czy się odsunąć. Odepchnęłam go, ale ta myśl doprowadziła mnie do wielkich wyrzutów sumienia...

Ale jest już dobrze. Oprócz małych scesów było genialnie. W życiu tyle nie tańczyłam, tyle się nie śmiałam i tak dobrze nie bawiłam. Żałuje tylko, że Marka ze mną nie było :( Wtedy byłoby w 100%idealnie. Do tego jedna z sypialń do mojej dyspozycji (Michelle, organizatorka imprezy mnie uwielbia :D), ale z kim miałam tam iść? Skończyłąm tam z telefonem, ale Mark już spał (bo wiecie o 5.30 ludzie zazwyczaj śpią :P).

Oh i Ah... Nie mogę uwierzyć, że jestem z Markiem. Kiedy dawałam gościom kosze, nie czułam się źle, nie żałowałam. Liczy się tylko on... :]

18 listopada 2006   Komentarze (3)

i cn c us holdin hands...

Postanowilam sie juz nie bawic... nie wyglupiac, nie mowic podtekstami. Walnelam prosto w mostu kiedy juz zaczynalo mnie to meczyc,

"teraz na powaznie... chcesz sprobowac?"

"wiesz doskonale ze chce ale...

"ale?"

"99% czasu jestem w Dublinie..."

Na reszcie porozmawialismy na powaznie. Powiedzialam mu co czuje... ze mysli o tym ze moze byc z inna mnie powoli wykanczaja. Ze chce byc z nim i tylko z nim... nie mysle o nikim innym, nawet nie jestem w stanie flirtowac z facetami tak jak kiedys. Moze to zalosne, moze nie to chce uslyszec, ale tak jest i nic na to nie poradze...

"sek w tym ze ja czuje to samo... chce miec cie tylko dla siebie... ale..."

"za wiele tych ale..."

"powinnismy oboje to przemyslec..."

"ja juz przemyslalam, nie chce juz wiecej myslec. Chce byc z toba.  To, ze jestes w dubline wiekszosc czasu, mi nie przeszkadza... o ile bede mogla miec cie tylko dla siebie... ale dobrze, przemysl to, poczekam..."

I to cholerne czekanie mnie wykancza psychicznie. Brzuch rozrywaja motylki ktore sa raczej jak nietoperze o ostrych skrzydlach. Nie wytrzymalam i kiedy dzisiaj smsowalismy zapytalam

"zastanowiles sie juz?"

"non stop o tym mysle... dublin dla mnie tez juz nie jest problemem..."

"wiec nie rozumiem nad czym ciagle myslisz?

Nie odpowiedzial. Nie bede czekac wiecznosc, za porada Hanny zdecydowalam dac mu jeszcze tylko 2dni.

"heh poczekam... ale nie bede czekac wiecznie az sie zdecydujesz. nie bede poruszac tego tematu do piatku, w piatek chce znac odpowiedz"

On doskonale wie, co jest w piatek. Ze bedzie tam moj byly i pelno innych facetow z ktorymi kiedys cos albo w przyszlosci bym mogla. Powiedzial ze do piatku bedzie juz wiedzial. Kiedy wczoraj mu powiedzialam, ze jesli nie jest pewien czy chce ze mna byc to zostawmy to... niech bedzie jak jest. Na co on ze jest pewien ze chce byc ze mna, ale musi to przemyslec. Wykancza mnie... I wiem co bedzie jesli powie nie. Siadzie mi psychika, wylaczy sie serce i obudzi sie potwor. Bedzie za duzo alkoholu i za duzo testosteronu. Wszyscy mi mowia, ze powie tak, zebym mu dala czasu. Boje sie... boje sie jeszcze bardziej niz wczesniej. Wiecie jak to jest kiedy ktos wam mowi ze nie liczy sie nikt inny, ze chce byc tylko z toba, ze o innyczym innym nie marzy, a potem mowi, ze bedzie musial sie zastanowic? Umieram...

 

15 listopada 2006   Komentarze (5)

it feels so fckin good 2b in luv!x

Obecny wyjazd mocno pachnie zyciem studenckim. Zatrzymuje sie w mieszkaniu kumpeli która obecnie jest w polsce i urzyczyla mi pokoju. Wspólokatorow ma super, szkoda, ze jej nie ma :( No ale coz, przez ostatnie dwa dni popilim w domku z Johnem. Dzisiaj jeden z moich kumpli ktorzy obecnie mieszka w LK zabiera mnie na drinka xD jutro kino z Arturem, a w czwartek licho jedno wie gdzie mnie wiatr poniesie :]

Podobno w milosci mi do twarzy... dowiedzialam sie o tym od przyjaciela ktory niestety za wiele razy widzial mnie zalamana... Po wczorajszych smsach z Markiem mozliwe, ze nareszcie bedzie cos bardziej na powaznie... Jest szansa na zwiazek...

...jedyna szansa bym nie musiala lamac moich zasad, to gdybym zrobila to z moim chlopakiem... a ze zaden mnie nie chce na dluzej, to raczej na wieki zostane dziewica...

jestem pewien ze jest pelno facetow ktorzy ustawiaja sie w kolejce do ciebie proszac bys zostala ich dziewczyna

ale ja chce byc tylko z jednym... heh

interesujace bo ja tez chce byc tylko z jedna dziewczyna...

ciekawe kim ona jest...

mam nadzieje ze ona wie kim jest... mysle ze wie...

a ja glupiutka i pijana odpisalam mu "szczesciara... moze wie moze nie, ja lozeczko i spac, dobranoc" i...? usnelam :P Przez dwie sekundy gadalismy na necie, ale musial leciec na spotkanie. Nie ma kredytu, napisze kiedy wroci... Nawet nie wiecie jak strasznie pragne moc nazwac go swoim chlopakiem. Moc mu powiedziec co do niego czuje i nie martwic sie ze mi ucieknie. Nie moc przejmowac sie, ze wyrwie go jakas panna w klubie. Skad wiem, ze i tak do tego nie dojdzie? To nie ten typ... nie zdradzilby mnie. Chce moc go nazwac swoim... rzucic mu sie w ramiona gdy tylko go zobacze i przestac zastanawiac sie czy to nie jest tylko zabawa... czy ja nie jestem zabawaka ktora szybko moze isc na polke.

I wiem doskonale, ze nie chodzi tutaj o seks, ze nie chce sie ze mna wiazac tylko po to bym nie musiala lamac swoich zasad. Bo sam powiedzial, ze szanuje moje zasady i to ze nie chce tego robic z byle kim, po kilku tygodniach zwiazku ktory zaraz moze sie okazac niczym. Albo w ogole bez zwiazku. Bez milosci. Szanuje to, ze chce poczekac. On to wszystko szanuje, a ja wariuje na jego punkcie... I co raz czesciej mysle o tym, ze chcialabym z nim to zrobic. Z nim stracic dziewictwo, jemu oddac sie cala. Resztki rozsadku kaza mi ochlonac. Czas... czas kochana.

W piatek Debs Keary :] bedzie tam Oisin, bedzie Steven. Impreza przyjaciol, miejmy nadzieje ze wszystko pojdzie po mojej mysli :]

14 listopada 2006   Komentarze (2)

hold me now...

To uczucie za długo się we mnie zbierało. Ta niepewność. Te zabawy sama ze sobą... nie napiszę do póki on nie napisze... i za każdym razem kończyło się na tym, że i tak pisałam. Zmuszona przez Madelle i Allego, zadałam mu to pytanie.

Moi: Wiem, że to pytanie będzie kompletnie wyrwane z kontektstu i pewnie jedno z najdziwniejszych jakie kiedykolwiek ci zadałam... ale już od jakiegoś czasu nie mogę wyrzucić go z głowy... co ja dla ciebie znaczę?

...chwila ciszy...

Moi: Nie ważne Zapomnij o tym.

On: nie, odpowiem ci.... to trudne pytanie, wiesz?
         ...jednym słowem? strasznie dużo.

Moi: to dwa słowa

On: mówiłem, że to trudne... a ja dla ciebie?

.... chwila ciszy...

Moi:strasznie dużo i jeszcze więcej

On: Trudne to prawda?

Moi: to chyba jedno z tych pytań na które nie da się odpowiedzieć słowami, bo owych nie ma...

Nawet nie wiecie jak się cieszę, że zadałam mu to pytanie. Że zaczełam tą rozmowę. Potrzebne nam to było. Mnie... Żeby upewnić samą siebie, że to nie zabawa. Nie puste słowa, zwykły flirt.

Bo tak jak powiedział Ally i Steven... to sie jakoś samo potoczy. Bo to co ma być to będzie. :]

11 listopada 2006   Komentarze (6)
< 1 2 >
Czarna-roza | Blogi