it's all good.
Studia...okres dojrzewania, szukania prawdziwego ja. Okres także braku czasu. Jak nie biegne na zajęcia, do biblioteki, na spotkanie z koleżankami lub z moją ześwirowana klasą, to biegiem do domu do kofanie.
Przebrnęliśmy przez ten kryzys. Bo inaczej tego nie da się określić. Niby to było takie nic, ale była noc kiedy płakałam w jego ramionach, a on tulił i widziałam, że on też boi się mnie stracić.
Teraz już dobrze. Już nie świruję. Choć jeszcze o całej tej sytuacji nie zapomniałam.
Czasem małe sprzeczki, o małe pierdoły. Ale inaczej się chyba nie da?
Rocznica, dwa lata...Kolacja przy świecach w naszej ulubionej restauracji Koh. No jedna rzecz nie wyszła. A mianowicie zamawianie czegoś co nie wiem czy jest. A więc dostałam danie z ogona krowy i myślałam, że się załamię xD Coś tam mięsa wydłubałam z kupy tłuszczu, sos orzechowy był wspaniały, tak samo kokosowy ryż i szpinakowy jogurtowy sos. Tylko ta masa tłuszczu! Fe :P
A diabelskie szepty, że może on z inną, że może... Uciszam. Gorącą kąpielą, snem w jego ramionach, spacerami.
Jest dobrze.