Na początku może taki mały spisik kto jest kim, żeby się potem bałagan w notce nie zrobił.
Ois => Mój kosmita. Lat 16
Lee => przyjaciel mojego kosmity... lat 17. Bad boy, kompletne przeciwieństwo Ois.
Steven => kumpel kosmity, od niedawna mój przyjaciel. Lat 17
Shane => kumpel Lee, dokładnie jego starsza kopia. Tylko tyle, że wersja jeszcze bardziej HOT ,lat 18.
*
Czarna spódniczka i mocna wydekoltowana bluzka sprawiły, że nie tylko Oisin oszalał na moim punkcie. Lee n Shane także... Królowa wieczoru...
Z Ois na początku było dziwnie. Inaczej niż kiedyś, no ale czego sie spodziewałam. Nawet kiedy w końcu zostaliśmy sami i zaczęliśmy się całować brakowało mi tego czegoś... Stev tylko na nas patrzył i się lekko uśmiechał. Kiedy na sekundke dorwał mnie bez Ois powiedział, żebym się nie przejmowała, widać, że Ois po za mną świata nie widzi. Nie byłam wcale taka tego pewna... Steva zgubiliśmy, ale za to spotkaliśmy Shana. Gościu załatwił nam butelke wódki i zaczęliśmy błądzić po uliczkach Glentis, aż w końcu dotarliśmy do cichego miejsca. Vodka wymieszana z Colą, ubaw po pachy. Hmm... powiem wam jedno, nigdy nie pijcie wina, a potem wódki bo będziecie cierpieć jak ja dzisiaj. No i cóż. Wszyscy się schlali. Skakałam w okół nich bo nie mogłam ustać w miejscu. Ois siedział na ziemi i któryś zaproponował bym i ja usiadła. Więc siadłam i przytuliłam się do mojego kosmity. Lee spojrzał na nas "mówiłem ci, że długo bez siebie nie wytrzymacie". W jego głosie słyszałam nutkę rozczarowania. Próbowałam jej nie zauważyć. Nie myśleć o nim tak jak kiedyś. Teraz był ważny Ois, prawda? Ois wstał i zostałam na ziemi sama. Za nim się zorientowałam obok mnie był już Lee. Wyciągnął ramie w moją stronę i leżeliśmy i patrzyliśmy się w gwiazdy. Wtedy się zaczęło... Lee nie potrafił już powstrzymać swojego porządania ale nie wiedział co ma zrobić. Wugłupialiśmy się, oplatałam go nogami, a chłopaki się śmiali. Postanowiliśmy się wszyscy przejść, Ois komplementował wszystko co zrobiłam. Z Lee trzymali mnie za ręce. Nie wiem dokładnie jak to się stało, ale nagle ja i Ois zostaliśmy sami. Przyciągnął mnie do siebie, a ja zaczęłam się z nim drażnić. Pocałował mnie... i wróciło to coś. Poniosło nas, nawet za bardzo... Nie wiem ile tam byliśmy, leżąc na trawie... przez wieki. Ale było mi tak dobrze. I byłam pewna, że jestem w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie z odpowiednią osobą. I znowu patrzył na mnie z taką miłością i uwielbieniem w oczach. Wróciliśmy do miasta, znaleźliśmy Lee i poszliśmy do Fast Foodu (dostać się do kibla). WC zajętę, więc siedzieliśmy i czekaliśmy aż jakiś ciołęk zwolni wc. Tia... Wtedy to się dopiero zaczęło. Ois zaczął mnie całował po dłoni. "Z każdym dniem wydaje się wspanialasza, prawda Lee?". Lee ujął moją drugą dłoń i też zaczął ją całować. Nie mogłam uwierzyć, że Ois zaczął tą rozmowę. Oboje prosili się o nagrody za komplementy. Patrzyli na mnie wzrokiem pełnym porządania. Ich rozmowa stawała się co raz bardziej bez sensu... Ois chyba zwariował. Jeden drugiemu mówił co we mnie najbardziej kocha, która część ciałą najbardziej pociąga. O moim słodkich zapachu i delikatnym dotyku. Myślałam, że zwariuje. Tego właśnie nie chciałam. NIe chciałam wiedzieć co jest w głowie Lee. A na koniec jakby Ois chciał pokazać że wygrał, zapytał ile razy z nim doszłam. Za nim co kolwiek powiedziałam Lee wyskoczył z tekstem "ciekawe czy by mnie się udało pomóc ci dojść więcej razy." Tego już nie wytrzymałam, wstałam i rzuciłam się na drzwi kibla i zaczęłam walić pięścią. Oboje patrzyli na mnie jak psy na widok suki z cieczką! Nagle słyszę "mogę się przyłączyć?" i za nim się zorientowałąm Lee już mnie obejmował w pasie, a potem przyparł do ściany. Ten moment, jak wiele innych pamiętam jak przez mgłe. Uczucie Lee aż mnie przerażało. Czułam jak strasznie mnie pragnie i wie, że nie może mieć. A to go dobijało. Ois szybko zorientował się co się dzieje i do nas... dołączył. Zaraz zostaliśmy z tam tąd wyrzuceni. Wyszliśmy z Fast Foodu, zgubliśmy Lee a Ois zaczął gadać z jakąś laską. Wkurzyłam się i poszłam przed siebie. Wpadłam na Shana który objął mnie, a ja pocałowałam go w policzek dziękując z alco. Błąd... Jak to facet, przyciągnął mnie mocno do siebie. Pragnęłam go, tak jak pragnęłam i Lee. Pewnie dlatego, że wiedziałam iż nie mogę ich mieć. Nie zrobiłabym tego Oisionowi. Zaczęłam go drażnić pocałunkami w kącik ust, pozwalać by mnie całował po szyji. Byłam pijana... Gdy zobaczyłam mojego kosmite odsunęłam go od siebie. Pocałował mnie w kącik ust na pożegnanie "marnujesz się będąc tylko z jednym". Dziękuje prosze pana... Jakbym nie miała na głowie Lee który też tak uważa. Fcuk!
Potem było pożegnanie z paczką, hug z Lee i całus w policzek. Ois też go pocałował w policzek. Nienormalni... Wydawałoby się, że oboje powinni skakać sobie do gardeł... a oni odnaleźli wspólny język, rozmowy o mnie. Genialnie... Byłam zła na Ois... Nie wiem dokładnie dlaczego. Zapytał czy go nienawidzę, na co ja, że go za bardzo kocham. Szkoda tylko, że on nie kocha mnie. Powiedział, że kocha... Ja na to, że wcale tak nie jest... Chwycił mnie w pasie i pocałował. I przez 20minut drogi razem w autobusie udawadniał mi jak strasznie mnie kocha. Potem wysiadł, a ja zostałam sama... No... nie do końca. Zaraz usiadł obok mnie Chris, znajomy ze szkoły. Objął ramieniem i pozwolił bym się w niego wtuliła. Nie chciał niczego, tylko pogadać. Zapytał czy możemy zostać przyjaciółmi... bo Ois zabił by go gdyby doszło do czego kolwiek więcej. Dlaczego wszyscy faceci myślą, że kiedy się do nich przytulasz, od razu masz na nich ochotę? Przynajmniej ten dotrzymał słowa "jst friends" i się do mnie nie dobierał. Najśmieszniejsze jest to, że się nie starałam. NIe uwodziłam. Oni sami się na mnie pierwsi rzucali. Nawet Ois. Wystarczyło, że byłam sobą. Szaloną i nie zrównoważoną Mikią... Ach, co za noc moi drodzy...
A teraz z Ois nie wiem jak będzie. Może być, że teraz będzie tak jak kiedyś. Wszystko zależy od niego... Myślę, że Lee i Shane trochę mu otworzyli oczy. Bo jeśli nie, to on tych oczu chyba nie ma!
Tak zakończę moją notkę, giganta xD zupełnie jak za dawnych czasów :P