• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
27 28 01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31 01 02

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Archiwum marzec 2006


< 1 2 3 >

płynę...

...gdzieś na drugi brzeg...

Trzymałam się dobrze. Nie odzywałam się przez dwa dni, jedną noc... Nie zaglądałam na jego profil. Nie myślałam i nie mówiłam o nim. Nie czułam potrzeby. Pewna osoba przekonała mnie jak łatwo można się pomylić co do ludzi... Dziewczyny wmówiły mi, że to dupek. Zapatrzony w siebie. Gwiazdka. Conor, lider zespołu Experimental Shortcuts i najlepszy przyjaciel Owena, wcale taki nie jest... Zaczęło się od zwykłego "hi", skończyło na długiej rozmowie o muzyce, życiu, śmierci. Nie, nie powiem, iż lekarstem na starą miłość jest nowa. Znalezienie facetów którzy pomogą ci przestać myśleć o tamtym facecie, to jest lekrastwo. Potem nowy wielbiciel. Zaraz po zakonczonej rozmowie na MSN, napisał smsa. Chciał zadzwonić. Powiedziałam, że lepiej nie. NIe lubię rozmawiać przez telefon... nie po ang. Dziwne, ale z facetami za bardzo się denerwuje. Słuchawka ślizga się w dłoni. Nie... smsy są bezpieczniejsze. Po kilku smsach, poczułam jak tęsknie za Jasonem. Tamtym Jasonem. Nie czuję tej samej przyjemności kiedy smsuje z innymi. Kiedy flirt staje się ostry. Nie kontynuję zabawy. To nie to samo co z Jasonem...

...ginę pośród twarzy stu...

Pewna osoba zaczęła dokuczać mu na mój temat. Nie sądzę by sią nią przejął. Ale co jeśli takich jest więcej? Zaczynam się zastanawiać czy do niego nie napisać... Nie płytkie Hi Candy Boy. Napisać maila. Pytając czy jest powod dla którego już nie pisze... ale to by była paranoja. Poczekam. Może zapomnę całkowicie, albo on skończy już pracować nad swoim projektem i odezwie się. Raczej to pierwsze...

W tłumie twarzy, samotna. Kolejna osoba chce mnie pociągnąć na dno. Nie dałam się. Kolejna zazdrosna idiotka.

Za to dziewczyny miały racje co do Neila. Muszę przestać ufać facetom i dawać im drugie i trzecie szanse... On nawet nie zasługiwał na pierwszą.

kill me, before i'll kill you... you'll look good in black...

Pod ciepłą wodą, rzeczywiście nie boli... Krew płynęła powoli w dół ciała. Strumyki krwi rozmywała woda. Obserwowałam ten taniec kolorów z zaciekawieniem. Czerwień, potem róż. Krew spływająca pomiędzy pomalowane na czarno paznokcie. Nie bolało. Dopiero kiedy wyszłam z pod prysznica i przyłożyłam ręcznik zaczęło boleć. Na białym ręczniku już na zawsze zostanie czerwona plama.

Nie bójcie się, nie jestem masochistką. To tylko zacięcię żyletką, podczas upiększania moich nóg. Mało poetycznie, ale pomyślałam, że lepiej wyjaśnić, za nim ktoś wpadnie w histerie :)

Płynę... zginę...

31 marca 2006   Komentarze (2)

choroba jest zła

Minęło. To chyba dobrze. Nie do końca, do końca jeszcze długo nie minie. Zmienił się. Na początku dziwiło, na początku tłumaczyłam go głupio, potem bolało, teraz... obojętnie. Obojętnie się czuje. Zapytacie jak się zmienił? Nie pisze już smsów, a nasze rozmowy na bebo stały się takie... płytkie. Takie jak z każdym. Słodkie słowa, przytulanie i pocieszanie. Ale to wszystko takie... normalne. Próbuje się nie przywiązać, nie zaangażować. Rozumiem. Dlatego już się nie przejmuję. Skoro tak chce, to niech tak będzie. Obojętność moje drogie... dziwne uczucie. Ani przyjemne, ani nie przyjemne. Takie... neutralne.

I już nawet o tą nachalną idiotkę przestało chodzić. Może dlatego, iż widzę, że jej podwalanie się nie działa. Ona tego nie wie, ale ja tak. Umieściłabym tutaj jej zdjęcie, ale tym bym się pewnie tylko poniżyła. Może nie jestem najpiękniejszą kobietą na świecie, ale jej daleko do mnie. Jak każdej wymalowanej lalce. Wolę swoją natuarlność, kocie oczy. Tajemniczość kiedy flirtuje z facetami. Wolę by to oni myśleli, że mnie zdobywają. Może jestem zapatrzoną w siebie, narcyzowatą idiotką. Dobrze mi z tym. A ona? Kiedy zobaczy nas podczas wakacji, sam wybierze. Wiem, że na pewno na siebie wpadniemy. Ja i on. I czas pokaże. NIe będę się narzucać, nie będę nic robić. Będę taka jak zawsze. Długie włosy na wietrze, spojrzenie dzikich zielonych oczu przez ramię, pewny siebie krok długich nóg. Będzie patrzył, jak każdy inny.

Jak zauważyliście, znowu odzywa się we mnie czarna róża. Zemścić się. Uwieść i porzucić. Szepcze jej, by się uspokoiła, by znowu usnęła. Lecz ona nie chce, jak żmija chcę kąsić. Uspokajam ją moją obojętnością. Unikam "jego" piosenek. Przejeżdzając obok jego domu, patrzę w inną stronę. Już nie sprawdzam, czy czerwony samochód przed nim stoi. Czasem wolałabym by mi nie mówił gdzie mieszka. I wiecie? On ma 17letniego brata. Nigdy mi o nim nie powiedział. Śmieczne, wiecie? Mija mnie w szkole chłopak, którego oczy tak bardzo przypominają mi oczy Jasona. Hanna zauważa moje spojrzenie "jest strasznie podobny do..." "bo to jego brat głupia". Zawsze mi mówił o swoim młodszym bracie, który zna mojego braciaka i jest w klasie wyżej. Małe brzdące :]

Nie lubię bezsennych nocy. W szczególności kiedy ciało jest za bardzo zmęczone by czytać książkę, lub bawić się komórką. Kiedy wpatrujesz się w sufit i wiesz, że jakbyś nie próbowała to nie uśniesz. Może to skutek uboczny tych antybiotyków, a może po prostu choroby :] Jak to podczas besennych nocy, dużo myślałam. Ja w ogóle, za dużo myślę, wiecie? Więc, starałam się nie myśleć o nim. Wychodzi mi to. Ale jedną myśl o nim zapamiętałam. Może jego pociągało tylko moje ciało? Nie był by pierwszym.

Nie ważne. Już mnie nie rusza. NIe pisałam do niego dzisiaj. Zostawił mi komenta na bebo. Zapytał, jak się czuje. Użył słodkich słów, jakby mu zależało. Może mu zależy. Nie wiem, nie zastanawiam się już nad tym. Nie jest tak jak było, a ja nie będę się już starała. Bo do tanga trzeba dwojga, a on nie jest jedynym partnerem do tego tańca.

28 marca 2006   Komentarze (3)

jest taki mróz...

 

 

Nie jesteś dla mnie tymianek ni róża... ani też czuła pod miesiącem chwila, lecz ciemny wiatr, lecz biały mróz...

Odezwał się. Nazwał mnie Sweet Cherry. Lecz nadal to nie to samo. Może ja podchodzę do tego wszystkiego z dystansem. Może już nie rzucam się w głęboką wodę tylko po to by się uśmiechnął. Może dlatego jest inaczej. Ale on też już nie pisze i się nie tłumaczy. Heh... Tylko nie rozumiem co się stało, w jednej chwili byliśmy sobie bliźsi niż kiedykolwiek wcześniej. A zaraz potem się odsunął.

Terapia chyba podziałała, bo tak naprawdę, nigdy nie przestałam sobie powtarzać, iż nie mogę go pokochać. Bo wiecie? Nie jest tego wart. Może on potrzebuje przerwy ode mnie. Może się po prostu znudził, nie wiem. Ale wiem jedno, to co było, przeminęło. Nie ma trzęsących się rąk. Sprawdzania komórki co kilka minut. Budzenia się w nocy by sprawdzić, czy napisał na dobranoc. Nie warto. Naprawdę, nie warto. Choć nadal czuje zazdrość, w szczególności kiedy widzę, że rozmawia z inną. Też młodą. I jak te rozmowy są podobone do naszych na początku. Nie są tak głębokie, ale nadal... Znam tą laskę, jest sprytna, nawet jeśli z lekka głupia. Ona nie zna granic, wiem bo pracowałam z nią przez wakację. Sposób z jakim się podwalała do Aarona, przynosił mi niesmak w ustach. Ja chyba wolę być uwodzicielska i tajemnicza.

Jest blask co uda kobiety odsłania...

Mam tylu facetów, a tak naprawdę nie mam żadnego. W tłumie czuje się samotna. Ciągle powtarzająca się historia, kilku na raz, potem żaden. Co jakiś czas, czuje blask. Co jakiś czas ktoś powie "jesteś piękna", spodoba mu się moja dusza. Daje mi chwile szczęścia i tak jakby zdejmuje czarny płaszcz z mych ramion, by skóra poczuła promienie słońca. Lecz potem odchodzi. Dlatego, że to nie ten. Dlatego, że mu pozwalam. Bo ciągle szukam pana anioła, ciągle szukam drugiej połówki... bratniej duszy. Może kiedyś go znajdę.

Gorączka zbita do 36.9 C. Dzięki Bogu, bo jak miałam 38.9 to już zaczynałam majaczyć :P A to świństwo co kazano mi pić, to Lemonsip, cos takiego jak Gripex do picia, czy jak to się zwie. Wstrętne, ble! Ale cóż, żeby być zdrowym trzeba cierpieć, co nie?

3majcie się dziewojki i nie dajcie się wiosennej chorobie! :*********

 

 

26 marca 2006   Komentarze (6)

i dn't want just anyone to hold...

Choróbsko mnie rozkłada. Nosek czerwony, gardełko boli, główka to już lepiej nie mówić, a płucka niedługo mi wyjdą ustami. Jak to osoba chora, mam także czarne myśli. I wydaję mi się iż się mną znudził... Taka jest prawda. Może takie myśli mnie ogarniają bo jestem chora, bo wszystko jest do dupy i nie chce mi się żyć. Bo płakać mi się chce z byle powodu, pewnie mam gorączkę i najchętniej pocięłabym się pod kolankami. Tak pożądnie nie gadaliśmy od weekendu. Od tamtej niedzieli kiedy powiedzieliśmy sobie wiele i po raz pierwszy tak szczerze. Były smsy, ale takie mijające się. Jego sms o 2nad ranem, kiedy ja już spałam. Mój sms do niego, kiedy on już spał. Na internecie też jakoś nie wychodzi. On jakby się już do tego nie rwał. Dobra, było zdjęcie specjalnie dla mnie. Ale nie nazywa mnie już Sweet Cherry, nie pisze od tak, by się zapytać co porabiam. By powiedzieć dobranoc. Madelle twierdzi iż próbuje się do mnie nie przywiązywać. Możliwe. Możliwe iż także mu się przejadłam. To całe zależy mi, jesteś dla mnie ważna... oj wiem, dramatyzuje. Histeryzuje. Tragizuje. Za bardzo mi zależy i nie podoba mi się to. Chciałabym znowu podchodzić do niego na luzie, tak jak do mojej znajomości z Neilem, Conorem czy Owenem. Nie potrafię. Chyba znowu zacznę terapię odkochującą.

A to świństwo które każą mi pić na grypę, wcale nie poprawia sytuacji. Miłość nie jest dla mnie.

25 marca 2006   Komentarze (4)

School Year From HEll...

Ta notka będzie o czymś innym niż miłości, mojej paranoi, przewrażliwienia i flirtu z nową ofiarą. Coś nowego, zobaczymy czy potrafię być normalna.

Pozwólcie tylko, że odpowiem myspace. Home and Away to tutaj wielki hit, szczerze, wolę nasze polskie telenowele, ale dziękuje, to dla mnie komplement :D Myślę, że życie każdego jest trochę jak telenowela, tylko nie każdy ma oko reżysera by je poprowadzić swoją własną drogą w interesujący sposób, wplatając w to swój styl.

Teraz o szkole moi drodzy. Jestem pewna, iż każdy z was w jakiś sposób natknął się na opis stereotypu amerykańskiej szkoły. A to w książkach dla "młodzieży", a to w głupich (albo i romantycznych i mądrych) filmach. Ja dzisiaj podczas lunchu trochę zagłębiłam się w myślach (przerażając moje ludziska, bo wyglądałam jak naćpana i siedziałam cicho przerażająco długo). Dopiero dzisiaj sobie uświadomiłam iż jestem Seniorką. W książkach i filmach w stylu Teen Idol, First Kiss, Mean Girls itp. itd. Seniorzy to tacy COOL ludzie. Na których juniorsy patrzą z zachwytem i uważają za swoich bogów. No to muszę wam powiedzieć, że my jesteśmy dziwnymi Seniorami. Najbardziej buntowniczy rok od lat. W tym momencie, sprawiający najwięcej sprzeczek i problemów, najczęściej się sprzeciwiający, wyrażający swoje zdanie głośno burząc wszelkie zasady chowania głowy w piasek no i można by powiedzieć, iż rządzący. Bo 5rocznik, ich zostało tylko dwudziestukilku, w porównaniu z naszą prawie, że osiemdziesiątką, oni to malutka grupka. Obserwowałam juniorsów jak przechodząc obok nas, na nas patrzą. Jak wchodzą na nasze terytorium i mają przerażenie w oczach jakbyśmy byli świrami którzy skoczą na nich jak potwory. W szczególności pierwszaki się nas boją. Może dlatego iż nasz rocznik ma opinie ćpunów, pijaków, muzyków, artystów i świrów. Wszystko to prawda. Co druga osoba na czymś jedzie, prawie każda pije, co druga na czymś gra, no i grupkę artystycznie uzdolnionych też mamy. Dzisiaj zaproponowano mi wąchanie petrolu w butelce po perfumach, wydało mi się to normalne. Może dlatego, że jestem do tych ludzi przyzwyczajona. Ale drugoklasistka która jakimś cudem znalazła się przy nas patrzyła na nas z przerażaniem. Dziewczynko, kiedy będziesz w moim wieku, a to całkiem niedługo, zrozumiesz jak ważna jest umiejętność by powiedzieć NIE i zachować honor. Ja lubię szaleć, próbować nowych rzeczy, ale ćpanie w szkole? Głupota. Ćpanie to w ogóle głupota i gardze tym.

Więc tak, jesteśmy straszni. Pozwalamy sobie na więcej niż inni tylko dlatego iż wiemy, że nam to ujdzie płazem. A nawet jeśli nie, to będzie ubaw podzczas walki z dyrciem. Zazwyczaj trzęsą się mury, a vice tylko się uśmiecha i czasami szeptem każe się nim nie przejmować. Stary jest to się czepia. W dniu kiedy ten pierdziel odejdzie, nasza szkoła będzie rajem.

Wracając do tematu Seniorów, będzie bunt i prostest. Piszemy petycję, jeśli to nie podziała, zakłądamy miniówy szkolne (zabronione od roku 2004) i wszystkie się zbieżemy i będziemy protestować. Tu już nie chodzi o  te spodnie, ale o brak wyboru, o nie zapytanie nawet nas o zdanie i o dyktaturę. Na pytanie dlaczego by nie możemy wybrać kroju, odpowiedziano nam "bo tak sobie zażyczył pan dyrektor". Facet który najlepiej by nas w zakonie zamknął. Tak... buntownicza dusza ze mnie :]

23 marca 2006   Komentarze (4)

u'r drivin me crazy

Paranoji dostaję... nie żartuję! Przez myśli przepływały już co raz bardziej dramatyczne scenariusze... Naprawdę, dużo łatwiej jest być głupią farbowaną blondynką! Nie odpisywał na smsy. Starałam się o nim nie myśleć, wychodzi mi. Zaskakujące, ale tak, wychodzi mi to. Tylko widać, że nie do końca, bo gdy tylko zobaczyłam, że wrócił na bebo odbiło mi. Cieszyłam się jak głupia. Wrócił w tajemnicy i jestem jedną z wtajemniczonych (pierwszą którą wtajemniczył, a jak!). I odpisał na komenta... i tęsknił :] I... ay, trzeba przestać myśleć o nim. Oj trzeba. W szczególności, że teraz mam nowego wielbiciela na głowie (Neila). Trzeba w końcu zdecydować co z tym fantem zrobić. Oj chłopcy, chłopcy... same problemy z wami :P

We wrześniu strajk. Jeśli nie wcześniej. Chcą żeby nasze śliczne bordowe dzwony (mowa o mundurku szkolnym) zostały zamienione na szare wory! Nie ma mowy! Ja się na to nie zgadzam! Po moim trupie! Będzięmy protestować, mogą mnie zawiesić, ale w życiu nie założę tych dwóch worów. Ludu... uwierzcie, mój dyro to najgorszy dyro na świecie. Święty Ch... Do zakonu z takimi, a nie do szkoły! Zastrzelcie mnie! Proszę!

22 marca 2006   Komentarze (3)

luv sucks!

here's a thing, we started of friends, it was cool, it was al prentend...
you dedicated, you took de time, it wasn't long till i called you mine...
now you hear me say ere is how i picture me with you...

Miłość jest nie dla mnie. Trzęsące się dłonie, udawanie przed sobą, iż patrzę na komórkę co chwilę tylko po to by sprawdzić która godzina, a nie czy przyszła wiadomość. Słucham romantycznych piosenek. I tych które nakazał mi słuchać (oczywiście się w nich zakochuję i już zawsze będą mi się z nim kojarzyć, jeszcze czas pokaże czy to dobrze, czy źle). Nie dopuszczam do siebie pesemistycznych scenariuszy (co oznacza, że dopuszczam, ale się do tego nie przyznaję). Nie pisze bo... znalazł sobie inną
                  .... z jakiegoś powodu nie chce ze mną gadać
                  ... znudził się mną.

Wiem, tłumaczył się wczoraj wieczorem. Że ma projekt, że kuje się jak idiota bo jest w polu, a projekt musi skończyć na wielkanoc. Serce obawia się bardziej dramatycznych scenariuszy. Potem znowu nie odpisał. Więc tłumaczył się rano. Że przeprasza, że usnął, że życzy mi miłego dnia, że śnił o mnie. Zakochanie... heh...

 I can't breathe for a first time... thanks to you now i get wat i want...

Nie pomaga mi fakt iż Ally się uparł i ostatnio nawija o Jasonie non stop. Jak to razem jadą na festiwal rockowy, jak to on go upije, naćpa i załatwi mu seks z jakimiś obcymi seksownymi laskami. Szlak mnie trafił... Inne laski, tak zazdrość.

how can i put it, you put me on...

Hanna pokazywała mi smsy od Daniela. Takie wiecie, pikantne, dirty! Spojrzałam na nie, uśmiechnęłam się pobłażliwie. Dopiero wtedy sobie uświadomiłam jak dojrzała jest nasza znajomość z Jasonem. Jaki dojrzały jest on. Nie chce młodszego. Nie chce żałosnego "i masz na sobie krótką spodnice, długie kozaki na wysokim obcasie i zero bielizny". Bo Jason kiedy pisze o dotyku, czuje dreszcze. Nawet jeśli pisze tylko o dotykaniu opuszkiem palca moich ust. Bo takie szczegóły są piękne... Bo wiecie... ja się naprawdę zakochałam.

how come i never here you say i just wanna be with you, i guess u never felt that way...

Czekam... i kocham. Niczego bardziej nie pragnę by on kochał mnie. I coś mi mówi, że to TEN. Wiecie? Może nie na teraz, nie na dziś, nie na jutro. Ale to TEN na kiedyś. Głupio, wiem... Naiwnie. Lecz nie potrafię inaczej.

*

Teraz o słodyczy i już nie Candy Boya. Moja grupa na anglika mocno po mnie pojechała. Wiem, że mam rację i mogą mi naskoczyć. Odwaliłam za nich całą robotę, bo przez tydzień mojej nieobecności nie zrobili NIC! Więc, żeby nas uratować, głupia, zrobiłam wszystko sama bo im się NIE CHCIAŁO współpracować. Nie do końca sama, Paul mi pomagał. Bo reszta bujała w obłokoch. No i dzisiaj mi się dostało. Co mnie zdziwiło, kiedy ja już zrezygnowana powiedziałam "róbcie co chcecie, mi to wisi" i zapytali Paula czy możemy zacząć od nowa ten powiedział, że nie. Chyba nigdy wcześniej mnie bardziej żaden facet nie zaskoczył. Powiedział, że nie rozumie dlaczego wszyscy na mnie naskoczyli skoro jestem jedyną osobą która się stara i pracuje, żeby nam się potem nie dostało, a reszta zamiast mi podziękować naskakuje na mnie bo im się nie podoba jakaś głupota. I mówił, a ja patrzyłam na niego i miałam ochotę go przytulić i pocałować. W takich właśnie momentach mnie użeka. Kiedyś bronił mnie przed Nikim, ale wtedy to była głupia sprzeczka o muzyke. Teraz to była duża afera i nawet Hanna się za mną nie wstawiła (to cicha dziewczynka, ona się w takie rzeczy nie miesza). Paul za to... Sweet :] On nawet nie jest świadom iż w ten sposób mógł mnie kiedyś rozkochać. Teraz poczułam miętę do przyjaciela jego starszego brata, ironia losu, czy jak?

 

 

21 marca 2006   Komentarze (5)

Because of you...

Bo tak miało być... wierzę w los. Piąta nad ranem, światełko komórki mnie budzi. Chyba specjalnie tak ją ułożyłam by obudziła mnie jakby co. Smsy od Jasona Candy Boya.

wiem śliczna, że nie chcesz bym do ciebie pisał... obiecałem, że dam ci czas, ale musze wiedzieć... czy to ciebie widziałem w mieście? czy to do ciebie machnąłem? chyba już szaleje...

Czekał pół godziny, pomęczył się ale to było nie zaplanowane. Bo ja myślałam, że to sen i przymknęłam oczy. Dopiero po jakimś czasie uświadomiłam sobie, że to nie sen. Powróciłam do trzeźwości umysłu od razu.

to byłam ja głuptasie tez mialam zamiar do ciebie napisać... sory za tam ten tydzień, coś się stało i nie byłam sobą, byłam w bardzo złym stanie, zapomnijmy, że to kiedykolwiek miało miejsce, dobrze?

już myślałem, że świra dostaje i cię wszędzie widzę, po tym jak do ciebie machnąłem miałem ochotę walnąć głową w kierownicę i nie mogłem sobie przestać powtarzać 'to nie była mikia debilu'... heh jeśli rozmawa ze mną sprawia ci problemy i ból, nie jestem tego wart, już lepiej, żebyś o mnie zapomniała...

Oczywiście tak byłoby za łatwo. I było inaczej niż kiedyś, on był inny. Napisałam mu, że mi przeszło. Tak lepiej... w końcu dał mi wyraźnie do zrobumienia, że lepiej żeby mi przeszło... "u'r to young" zdanie od którego dostaje mdłości. Nie nawidzę kiedy ktoś mi mówi, że jestem na coś za młoda. Nie ważna jest data urodzenia w paszporcie. To tylko cyferki, historia. Ważna jest dusza. Ale ja już się z tym pogodziłam.

Odp szybko ci przeszło

znałam lekarstwo, znalazłam sobie nowego faceta

I zaczął o niego pytać i się wkurzył kiedy napisałam "może nie jest najprzystojniejszym facetem na ziemi, ale on był przy mnie kiedy kogoś potrzebowałam, jako jedyny zaoferował ramię". Jason nie musi wiedzieć, że mowa tu o Conorze. Jedynej osobie która tak naprawdę się o mnie martwiła. Tak, znalazłam sobie nowego faceta, ale nie do kochania. Do zajęcia moich myśli. Pisał w każdej wolnej chwili, pytał czy wszystko dobrze, jak się czuje. Chciał się spotkać, ale nie mamy zabardzo jak. Ja zresztą, nie wiem czy on jest gotowy. Candy Boy mi odpisał

więc chcesz powiedzieć, że jestem jebakiem który zostawił cię kiedy go potrzebowałaś?

nie chodziło mi o ciebie, tylko o przyjaciół i facetów, którzy krążą wokół mnie jak pszczoły, ale kiedy przestałam być ciągle uśmiechniętą kokietką, jakoś nikt się nie zapytał czy chcę pogadać

pomógł bym ci, pozwolił się wygadać i tulił w ramionach całą noc, ale dla ciebie byłem problemem...

Potrzebowaliśmy poważnej rozmowy. Już tylko na poważnie, bez reszty wiadomości śmiejąc się z tego co ludzie o nas mówią. Bo w końcu zrozumiał przez co ja przechodzę. Jego męczyli jeszcze bardziej, bo myśleli, że skoro po piwie to im opowie naszą "historię". Historia jest, ale nie taka jakiej się spodziewają i nie jest to historia dla nich. Napisał mi, że się wkurwił kiedy mu wtedy napisałam, że pewnie jestem lalką do której pisze kiedy mu się nudzi. Bo tak nie jest... bo jemu na mnie zależy i nie rozumie dlaczego myślę, że sią mną bawi. Nigdy nie chciał mnie skrzywdzić, bo jestem dla niego za ważna.

Potem rozluźniłam sytuację

zapomnijmy już o tym. Tęskniłam za tobą i naszymi rozmowami ;) w szczególności, za naszym boskim seksem

wariatka z ciebie ;) wymknij się z domu i przyjdź do mnie, zrobię ci przyjemny masaż

chciałabym, ale jest za zimno i mieszkasz za daleko

mam samochód ;)

Kusił, kusił. Napisałam, że następnym razem. Potem były rozmowy o jego kuzynkach, Pauli i Amandzie (największych dziwkach w mieście). Opowiedział mi o nich z punktu widzenia faceta. Łatwe i głupie :] Heh... wiecie, nie będzie go w domu aż do końca maja. Czyli do wakacji. Może tak lepiej? Bo wiecie, już w sercu spokojnie. Wczorajszy atak mi przeszedł. Jeśli przez te kilka miesięcy nie będę go widzieć, wszystko wróci do normy. Przez myśli przepływa mi nitka nadzieji, iz on coś do mnie ma... Że przez tą przerwę, przez ten ułamek sekudny podczas którego mnie zobaczył, że to coś zmieniło. Ale trzeba myśleć realistycznie. Nie jestem tego czego on szuka. Seksu bez zobowiązań. Nie jestem starszą od niego kobietą do których jest przyzwyczajony. Już to nie boli. Już to normalne. Lepiej, żeby było normalnie. Choć to wczorajsze uczucie było cudowne. Jakby ktoś mi wstrzyknął narkotyk w żyły. Śmiałam się z byle powodu, unosiłam się kilka centymetrów nad ziemią. I choć jest już lepiej, komórkę ciągle mam przy sobie.

Zakochana kobieta? Już się nie bronię, samo zginie. Albo przeżyje... bo co będzie to będzie. Teraz jest dobrze, a ja jestem silna. Tak podobno wygląda miłość...

 

19 marca 2006   Komentarze (4)

i'm hopeless without you...

W moim życiu nic nie może być po normalnemu. Wszystko musi być porąbane do kwadratu. To nie tak, że humorek mam zjebany. Humorek mam pojebany. Sama nie wiem jaki. Chodzę jak na ćpana, śmieje się do wszystkich. Tak od rana. Bo słońce świeci, bo wiosna. Bo jakoś tak dobrze mi jest... było. Sama nie wiem.  Przeczytajcie, a sami zobaczycie. Tak, będzie o Jasonie.

Weszłam na jego profil, pierwszy raz od kilku dni. Rzuciłam okiem na komentarze i... zatrzymałam na nich wzrok. W nich była o mnie mowa. Jego kumpel wygarniał mu za danie mi kosza. Nawet nie znam tego gościa. Jego przyjaciel ze studiów, z Dublina. Podobno Jason jest głupi, ślepy i w ogóle pojebany. Bo w końcu "since when is 16 young?!". Skąd wiem, że o mnie? Bo jest tylko jedna Sweet Cherry, tylko ze mną ma internetowy romans (tak teraz to zwą ludziska). Bawiło mnie to. Nie czułam już dziwnych emocji. Norma. Bardziej podobało mi się to, iż zostałam nazwana śliczną i hot. Jasona strata...

Spokój ducha, myślałam, że jestem gotowa. Patrząc w lustro, zakładając śliczną zieloną apaszke na głowę (jak opaska, fajnie wygląda), malując oczy na zabójczy zieleń, podkreślając moje kocie oczy, psikająć się wiosennymi perfumami, nie myślałam o nim. Tylko o bilionach mężczyzn czekających tam na mnie. O tym co jeszcze nieznane. Błyszczyk na usta i do pracy przez miasto. Spacerkiem. Czułam się pięknna. Promieniałam. To ta pogoda, wiecie? Aż się człowiekowi żyć chce. Kilka machnięć, trąbnięć by mnie wystraszyć (taki podryw, oj dzieciaczki dzieciaczki, chłopcy nigdy nie wyrosną). Uśmiechałam się sama do siebie. Wtedy to się stało. Przejechał obok w swoim czerwonym samochodzie. Machnął i uśmiechnał się w cudowny sposób. Po raz pierwszy tylko do mnie, po raz pierwszy w realu. Nie mogłam się otrząsnąć z szoku. Jason... mój Candy Boy. Pierwszy raz sobie uświadomiłam jak bardzo jest realny. Był zszokowany, ja też. I wszystko wróciło. Nawet się pogorszyło. Szybkie bicie serca, wypatrywanie krwistoczerwonego samochodu. Te dziwne skórcze żołądka, motyle wyrywające się przez pępek. Nerwowe spojrzenie na komórkę, choć wiem doskonale, że nie napisze. Ja muszę pierwsza... Terapie szlak trafił. Wiecie, źle jest ze mną jak za czasów panicza Noela. Czy tak wygląda zauroczenie?

Zastrzelcie mnie, proszę...

 

18 marca 2006   Komentarze (6)

Kocham cię jak Irlandię!

Świętego Patryka. Myślałam, iż ten dzień będzie do dupy. Bo jakże to tak, dzień pijaństwa, bicia rekordów w piciu piwa, szaleństwa i robienia wszystkiego co zabrania kościół w dzień w końću święty!, jakże to tak w pracy go spędzać? Ale było śmiesznie, przyjemnie no i kasiorka do kieszonki wpłynie bo płacą podwójnie. Trochę sie mikuś naśmiała, trochę nawkurzała, troche myślała. Jak to mikuś =D 

Wiecie, co sobie pomyślałam? Jeśli będę miała męża irlandczyka, chciałabym by mi w dniu ślubu/zaręczyn/inne (niepotrzebne skreślić) powiedział "kocham cię jak Irlandię". Wtedy byłabym już cała jego. :D Ach, powalona romantyczka ze mnie...

Orla chyba nadal nie do końca rozumie dlaczego po jej pytaniu "chodzisz z Jasonem?" dostałam ataku histerycznego śmiechu. Może to przez tą wódkę z red bullem, ale raczej to dlatego, że już mnie to śmieszy. Get a life!

Zielono mi, wiecie? Tak bardzo, bardzo, bardzo zielono. W czysto irlandzki, koniczynowy sposób.

Jestem z siebie dumna :] Odsunęłam od siebie uczucia do Candy Boya. Nie całkowicie, nie do końca. Ale na to będzie potrzeba tygodni... może nawet miesięcy. Teraz jest dobrze :] Myślę o nim, ale nie tak strasznie często. Śni mi się, ale już nie tak jak kiedyś. Hmm... nie wiem jak długo jeszcze powinna trwać ta przerwa. Planowałam do poniedziałku, tydzień to i tak dużo. Madelle aka Neila twierdzi, że to za krótko. Jak myślicie? Ja po prostu tęsknie... nie obsesyjnie i romantycznie, tyko... tęsknie za przyjacielem. Za rozmowami o niczym, śmiechu z niczego. Nie chcę by się ode mnie odsunął. Jak myślicie? Jak długo jeszcze powinna trwać ta terapia?

Łóżeczko czeka i Weronika postanawia umrzeć. To już siódma noc podczas której jestem grzeczna. Rzadnych smsów od 4nad ranem o treści czysto erotycznej. Żadnego wzdychania po jego słodkich smsach. Wróciłam do normy. Patrzę na jego zdjęcia i już nie czuje tego czegoś. Szybka jestem wiem... ale w końcu mam wprawe :] 

 

18 marca 2006   Komentarze (4)
< 1 2 3 >
Czarna-roza | Blogi