• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
27 28 01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31 01 02

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Archiwum marzec 2006, strona 1


< 1 2 3 >

u luv is nt fair...

u'r heart is in a place i no longer wanna b...

Optymiz podnosi się obolały, otrzepuje długi kolory płaszcz. Podnosi głowę ku niebu, rozmasowując obolałe ramiona. Świeci słońce, nawet jeśli teraz pod górę... Owija się ciasno płaszczem bo mocno wieje zimny wiatr. Uśmiecham się wraz z nim, nawet jeśli smutno... nawet jeśli nadal nie tak jak być powinno.

Moi chłopcy jak zwykle poprawili mi humor. Owen i Conor... Z czego ten drugi jako jedyny wie co naprawdę czuję. Martwi się, ale będzie dobrze skarbie. Jeszcze będę się śmiała, szczerze, tak z byle powodu...

Mówię sobie "przecież ja nic do niego nie mam", a potem wpadam na jego zdjęcie i robi mi się jakoś tak ciężko. Chciałabym napisać do niego... ale jeszcze nie teraz. Muszę przejść do końca przez piekło by potem gdy traktować jego "piękna" jak każdego innego mężczyzny. Przestałam mieć obsesję na punkcie jego piosenek, czereśni i wszystkiego co nas łączyło. Powracam so indywidualnej siebie, nawet jeśli Sweet Cherry zostanę na zawsze... Nadal będę używać czereśniowego kremu (bo przecież od zawsze go używam) i żuć czereśniową gumę (moja ulubiona), pić czereśniowo cynamonową herbatę i słuchać Audioslave. Tylko już bez myśli o nim. Bo to, że on to wszystko ssmuował w dwa piękne słowa (jak dla mnie), nie zmienia faktu, że to O MNIE mowa.

Ciekawa jestem czy tęskni? Czy zagląda na mój profil by sprawdzić czy jest nowe zdjęcie, nowa piosenka, nowy komentarz. Czy patrzy na komórkę w środku nocy i myśli o mnie. Bo ja staram się nie. I jakoś mi to idzie.

u live in a world in where you didn't listen...

Nie jest pięknie. Nie jest nawet świetnie. Jest... ok. Próbuje nie myśleć, nie zastanawiać się co się dzieje. Dni płyną bardzo szybko, przepływają przez palce. Chcą, niech się obrażają, niech omijają. Przejdzie im i znowu będzie jak dawniej. Bo jak zwykle, pustke zapełniają chłopcy. Nie lubią kiedy jestem smutna. Myślę, że kiedy już znajdę mojego księcia on będzie całym moim światem.

I nie staram się być modliszką. Tylko czasem lepiej być zimną, odsunąć od siebie wszelakie uczucia. Tym razem zabijam w sobie uczucie, ale nie chcę go nienawidzić i niszczyć... Bo to co się dzieje, to we mnie. Nie pomiędzy nami. I z nim będzie tak jak dawniej. Tylko dla mnie już inaczej...

my luv is on the line...

 

16 marca 2006   Komentarze (4)

luv me...

Czuję się jak narkoman na odwyku...

Nie myślę o nim już non stop, to coś prysło... tak jakby. Bo nadal patrzę na komórkę z nadzieją, że coś napisze. Nawet jeśli kiedy zapytał co teraz? Napisałam mu, że nie wiem czego chce... Przechodzę teraz przez trudne chwile (wkurwiona jestem na Fione i Ruairiego, ale tego mu nie tłumaczyłam) i nie przez niego i że poprostu muszę sobie zrobić przerwę... Powiedział

"take all the time you need..."

Hanna próbuje zasiać we mnie nienawiść do niego, żeby szybciej mi przeszło. I choć widząc jego szkolne zdjęcie mówię "dupek" wcale tak o nim nie myślę. Bo dla mnie on nadal jest Candy Boyem. I żałuje tej przerwy, ale tak trzeba. Nawet jeśli obawiam się, że po przerwie już nie będzie tak samo. Późnych, pikantnych smsów. Słodkiego dobranoc. Heh... Plus jest taki, iż znowu zaczęłam się rozglądać za facetami i szukać nowej ofiary. Trudno będzie... ale kiedy dół minie powrócę do siebie. Ktoś próbował dzisiaj się mnie zapytać o Jasona, nie wytrzymałam. Hanna też już nie może. Powiedziała im, żeby zajęli się swoim własnym życiem.

Będzie dobrze... kiedyś...

Optymizm musi powrócić, nawet jeśli myśląc coś mnie boli... tak ciężko jest. Trzeba było grać dalej... tylko, że wtedy mogłabym się jeszcze bardziej zakochać :(

Życie...

15 marca 2006   Komentarze (2)

i can't be always waitin' for you...

Mgła lekko przykrywa policzki me... Wszystko się zrypało. Coś dusi mnie w środku... jeden z tych złych dni. Dlaczego tak?

Dlatego, iż okazało się, że Jason to nie TEN. Kolejny wieczór pikantnych smsów. Zdjęcie w samym czarnym i cholernie seksownym, staniku. Poniosło mnie... Dobrze, że już mi mija ta cała miłość. Droczyliśmy się... jak zawsze było pikantnie i gorąco...

send me a pic of u'r sexy ass

Oczywiste było, że mu nie wyślę. I wiecie? Wczoraj wieczorem uświadomiłam sobie kilka rzeczy. Pierwsza z nich, jakaś cząstka mnie jest na niego zła, za to, iż odrzucił moją propozycję. Wczoraj odezwała się pełnym głosem. Miałam dać mu czas, ale jestem za bardzo niecierpliwa. Zamieniłam się w obrażoną panienkę, choć tego nie chciałam. Wszystko było otoczone mgiełką zabawy. Nie wiem czy zauważył to co ja... faceci nie są tacy mądrzy. Zdanie, które dotknęło mnie głęboko i uświadomiło, że to nie ma sensu...

mmm i wud luv 2... bt u'r 2 young yet...

Ale zdjęcia tyłka i toples to by chciał! Nie rozumiem go... Bawi się mną... może nieświadomie, może nie wie czego chce. Bo raz mówi, że coś do mnie ma... potem, że jest dla mnie za stary. Może ma rację. Głupia byłam, skoro wierzyłam kiedy mówiono mi, że to jeden z tych który jest gotowy czekać. Który pokocha i który jest dla mnie.

I już żygać mi się chce kiedy mówi mnie albo komuś innemu, że jest dla mnie za stary. Wiecie jak jest ciężko mi było kiedy ktoś po raz tysięczny pytał czy ja z nim chodzę? Co nas łączy?

I zrobiłam coś głupiego... Madelle, nie wiem czy to co mi poradziłaś abym zrobiła, było mądre... Bo teraz on wie co ja czuję i to już będzie koniec. Boję się... tak, że pomyśli iż jestem walnięta. I żałosna. Bo... bo już nie będzie slodkich snów. Nie będzie brutalnego seksu :] Nie będzie śmiechu... i nie będzie kogoś kto mi powie, że jestem piękna. Bo otworzyłam się i już nie będę mogła grać zimnej. Bo...

...to nie ten...

*

Przyjaciół też nie mam... Zostałam sama w tym wielkim świecie. A wszystko przez Ruairiego. Hanna mi została, lecz Fiona i Joanne... cóż, wystarczył jeden facet bym sobie uświadomiła jak słabo je znam.

*

Optymizm rypnął o bruk...

14 marca 2006   Komentarze (3)

it's 2dam hot dwn here...

Chyba przewidywalne było to iż nie wytrzymałam za długo. Długo, ale nie wystarczająco długo. Wystarczająco by było gdyby to on napisał pierwszy. Mikuś jednak jest za bardzo niecierpliwa, za bardzo tęskni za bardzo jej zależy. I było gorąco... zaczeło się po pierwszej.. skończyło po czwartej. Najpierw taka zwyczajna rozmowa, o życiu i śmierci (a rano zrobię jajecznicę :P). Chyba był zazdrosny kiedy napisałam o moich planach na czwartek (już nie aktualne, ale plany były by się upić i zrobić coś szalonego - shiftnąć Neila, best frienda mojego byłego :P). Nie był zadowolony.

Potem zrobiło się gorąco... nie byłabym mikią gdybym nie zaczęła go droczyć... Przywiązałam go do łóżka. Tym razem to ja byłam tą która go wykorzystywała :D był pod wrażeniem po wszystkim zapytał

"jesteś pewna, że masz tylko 16lat i jesteś dziewicą?"

"chcesz sprawdzić?".

Hot... very hot...

Dzisiaj znowu miałam się powstrzymać. Wytrzymałam do 19. Walnięta jestem, wiecie? Zrobiłam sobie sesje zdjęciową, dla niego. Mówię wam, walnięta. z 20 zostawiłam tylko 4 :]  Muszę przestać...myśleć, mówić i pisać o nim. (wiem, że to nie możliwe).

poser

kiss me

Jak myślicie, spodobają mu się?

Zatrzelcie mnie, bo jeśli to początek miłości, to co będzie dalej?

Neil pozwala mi nie myśleć o Jasonie... na ułamek sekundy. Kiedy patrzy na mnie tak słodko, rozśmiesza każdym słowem. Kiedy się stara. Gdyby tylko Jasonowi tak zależało...

Mój kielich ciągle jest pełen, bo choć krew spływa po jego brzegu, ciągle tworzy się nowa... gdy wstaje słońce, gdy uśmiecha się ktoś życzliwie, kiedy po policzky spływa łza...

Here ya go... kolejna notka mikii, pustaka lol

13 marca 2006   Komentarze (1)

...something is gota go wrong 'coz im feelin...

 

Dziwny jest ten świat. Dziwna jestem ja. Wy pewnie myślicie, że ja tylko o mężczyznach myślę. Tak nie jest. Ale tylko te myśli wiercą się w środku, tylko one chcą się wyrwać na wierzch. Filozof ze mnie straszny. Dlaczego jest jak jest. Myśliciel... ciekawie to brzmi, prawda?

Czy jestem pustakiem? Myślę, że wręcz przeciwnie. Jestem jak srebrny kielich przepełniony krwią, która małymi kropelkami spływa po brzegu kielicha. Jestem tak pełna, że aż przerażająca. Gdybyście poznali wszystkie moje myśli i pragnienia, to by was pewnie zabiło. Straciłabym tą nutkę tajemnicy.

Rozmowa z Michelle... już kiedyś jedną rozmową bardzo mi pomogła. Wczorajsza rozmowa pomogła chyba nam obu. Bardziej mnie. Nie byłam pewna, czy chcę rozmawiać o Jasonie. Sama wyciągnąła ten temat na światło dzienne. Sama do końća nie wiem, czy chciałam usłyszeć iż widać, że on coś do mnie ma. Iż zgrywa porządnego, bo nie chce mnie zranić. Inaczej kiedy to twoje myśli, lub twojej przyjaciółki która go nie zna i tylko zgaduje... A co innego kiedy mówi to dziewczyna która dobrze go zna. Pogada z nim... Ufam jej :] jest cwana, sam się nie zorientuje jak jej powie o wszystkim.

Jeśli optymizm mi siądzie to będzie źle. Gorzej niż kiedykolwiek. Dostaje obsesji. Nigdy tak źle ze mną nie było. Słucham po raz setny jego ukochanej piosenki, od której się uzależniłam. Audioslave, be yourself.

Dam mu czas... niech się odnajdzie. Chciałabym móc powiedzieć, to ten... Ale czy to TEN, czas pokaże...

Spróbuje do niego nie pisać... zobaczyć czy zatęskni... nie wiem jak długo wytrzymam bo ja.. już tęsknie :/

12 marca 2006   Komentarze (4)

love is not my thing...

Jest dobrze. Nie potrafię nie myśleć pozytywnie. Czasem się zastanawiam czy mam w sobie przynajmniej nutke pesemizmu...

Myślałam, że jest źle. W końcu nie odpisywał. Schrzaniłam wszystko... Smsowałam z Joanne. Ona nadal jest przekonana, że on do mnie coś ma, tylko się boi do tego przyznać. Pocieszała, mówiła bym mu dała czas. I wiecie co? Odpisał... i tłumaczył się dlaczego tak długo nie odpisał i przepraszał... I jest dobrze. Nic się nie zmieniło. Nadal jestem jego Sweet Cherry a on jest moim Candy Boyem. Nadal jest słodko.

Wydaję mi się, że on się łamie. Widać, że żałuje. Przez jeszcze jakiś czas próbował mi udowodnić dlaczego nie powinniśmy... tak jakby chciał przekonać samego siebie.

Znienawidziłabyś mnie, a ja nie chcę stracić tej przyjaźni

Gdybyś nie był moim Candy Boyem znienawidziłabym cię za danie mi kosza... jesteś pierwszym któremu uszło to płazem.

szczęściarz ze mnie...

Smsy do późna... słodkie słowówka. Nie zakochać się, zapamiętać... Wiele rozmów.

Będzie dobrze... W końcu jak nie on to inny, prawda?

 

11 marca 2006   Komentarze (8)

someone falls into pieces... someone sleeps...

Nie żałuję... choć chyba powinnam. Ale trzeba iść przez życie i niezastanawiać się, co będzie dalej. Dziewczyny mnie podbuntowały. Joanne która całym sercem jest za tym bym była z Jasonem i Fiona która powiedziała "a co ci szkodzi? ty chcesz, on chce, Joanne może i dobrze mówi".

Przepełniona dziwną pozytywną energią i odwagą, podczas kolejnego dnia smsowania z moim Candy Boyem, sprowadziłam nasz flirt do poważnej rozmowy, na temat... nas. I tego co by było gdyby... gdybym była starsza. A potem było pytanie, dlaczego on uważa iż 4lata to tak dużo. I moje drogie, chyba dostałam kosza. Chyba tak można by to nazwać. Wie, że będzie żałował. Już żałuje. Ale podobno myśl iż wykorzystał taką dziewczynę jak ja, byłaby jeszcze gorsza. Co jeśli ja chcę być wykorzystana? I do jasnej cholery, 4lata? On przecież miał już 14latke :/ a ma problem z 16latką. A to, że on się do niej chyba nie przyznaje, nie zmienia faktu, że.. drugiej takiej jak ja nie znajdzie.

A ja pragnę jego duszy i ciała. Bo... bo widać, że kiedy mówię o nim, promienieję. Bo, podobno to ten ideał który na mnie czekał. Joanne... naprawdę wolałabym byś mi tego nie mówiła wczoraj w nocy... by on potem nie napisał mi smsa, jak na zawołanie "piszę tylko by ci powiedzieć śpij słodko maleńka i śnij o mnie".

Próbuje się na niego nie wkurwiać. Nie nienawidzić. NIe będę go niszczyć. Choć przez ułamek sekundy miałam ochotę udowodnić mu co traci, odegrać się. Odezwała się ta zimna, okrutna Czarna Róża.

Coś zgasło... wypaliło się. Nie czuje złości, ani rozpaczy. Tylko pustkę... heh..

A najgorsze jest to, że nie odpisał mi na ostatnią wiadomość...

Za bardzo zaczęło mi zależeć... straciłam łancuszek realności... heh...

Dlaczego z tylu chętnych, ja chcę właśnie niego?

I'm jst a girl, standin' in front of a boy, askin for him to love her...
10 marca 2006   Komentarze (2)

u can hav me...

Źle ze mną... Naprawdę źle... Dlatego, nie pozwalam się im zbliżać, za bardzo przeżywam. Za dużo zaczynam myśleć. Za wiele zaczyna mi się śnić. Staram się być realistką... zazwyczaj jestem optymistką. Lecz tym razem, jestem uwięziona pomiędzy tymi trzema opcjami.

Widzę parę... myślę o nas. Nawet odcinek Magdy M. pogorszył sytuację :/ a wszystko przez ten cholerny sen... Widzę, że zostawia komentarz jakiejś innej dziewczynie, czuję nutkę zazdrości... nawet jeśli to nie to samo, co nasze wiadomości ;]

Boję się, wiecie? Boję się... zakochać. Upadek boli, a mnie skrzydła wyrwano już kilka razy...

To przez ten sen... Z jakiegoś powodu nie wierzę w prawdziwą głęboką miłość. Wierzę, iż istnieje. Ale nie jest ona dla mnie... Tylko w snach ktoś mnie tak naprawdę kocha. Heh...

I can't sleep tonight,
everybody's sayin'
everything's going to be all right,
then why can't I close my eyes...

 

07 marca 2006   Komentarze (4)

everythin's goin 2change again...

you keep me goin'...

*

Zacznijmy o opowieści o małej dziewczynce, Michalince. O małej Michasi (jak mnie zwie babcia i tylko jej to uchodzi płazem, nienawidzę Michasiowania. Misia jestem, albo panna Michalina, dla przyjaciół mikia). Jeszcze chyba wam nie opowiadałam o jej wizycie u psychiatry dziecięcego? Swoją drogą, jaka jest różnica pomiędzy psychiatrą a psychologiem, bo ja nigdy nie wiem..

Wracając do tematu małej dziewczynki. Jako 5latka zostałam zaprowadzona do psychiatry dziecięcego, gdyż jakieś 6miesięcy później na świecie miał się pojawić mój braciak. Ja, rozpieszczona księżniczka, mogłam mocno to przeżyć, według moich rodziców. Oczko w głowie mamusi i tatusia. W końcu moja matka miała nie mieć więcej dzieci. Rozpieszczali mnie, że aż cud iż nie wyrosła ze mnie fukająca pannica (niedojrzały bachor). A tu proszę... z nieznanych powodów moja matula znowu zaszła w ciążę. Więc moi nowocześni rodzice zabrali mnie do psychiatry dziecięcego. Ja z tego wszystkiego pamiętam tylko rozmowe o wiewiórkach. Interesująca była... Więc wynik mojej wizyty był taki:

1) Nie miałam żadnego problemu z nowo nadchodzącym członkiem rodziny. Wręcz przeciwinie, jak później się okazało traktowałam go jak swoje własne dziecko. Aż zadziwiające jaka byłam rozsądna... Teraz jestem o dużo mniej :P No i oczywiście to moi rodzice obawiali się co to będzie kiedy pojawi się nowe dziecko w rodzinie. Starzy zawsze swoje strachy zwalają na dzieci i wmawiają sobie, że to my się boimy potwora w szafie, kiedy wiadomo, że to tatuś się boi iż kiedy wróci do domu, to zastanie kogoś w szafie obok jego ulubionej koszuli w krate/paski/kropki (niepotrzebne skreślić). Taki prywatny żarcik :D

2) Co najwazniejsze, rodzice dowiedzieli się iż w wieku 5lat, mam mentalność dziecka 9letniego. I jak ja mam tu sobie znaleść faceta, jeśli ci w naszym wieku są już i tak od nas mentalnie cofnięci o 2lata? Nie dziwota, że mi związki nie wychodzą, faceci nudzą się jak rękawiczki. Bo to wszystko dzieci w sklepie z zabawkami.

Co by było gdybym teraz poszła do psychiatry? Pewnie pozbawiła go pracy. Mój mózg i charakter są za bardzo skomplikowane dla normalnego człowieka. Czasem budzę się w nocy z krzykiem na ustach... po tym jak śniłam się sobie sama.

*

Kolejne smsy do późnej godziny w nocy (dokładnie 2:30, potem mój Candy boy postanowił przymknąć oczka i spotkać się ze mną w snach). I jest słodko... i są smsy "nie ułatwiasz mi pobytu w Dublinie... chciałbym być teraz z tobą". Flirt? Tylko flirt i zabawa? Czy zaczyna być coś więcej... i pytania czy to ma sens. Co będzie, to będzie, prawda?

*

Nie wierzycie w okrucieństwo? Jason to najlepszy przyjaciel Marka, Paula starszego brata. Jaki ten świat jest mały... Biedny Paul...

*

red light, green light, red light, green light... tell me when you'r ready 2go...

05 marca 2006   Komentarze (4)

Awww... Sugar...

Ay... Candy Boy...

Fair play 2me... Dałam mu swój numer telefonu.

"nie wiem kiedy będę znowu w necie... napisz jak się stęsknisz..."

Napisał następnego dnia. Krok do przodu... ale naprawdę, nie spodziewałam się iż drugi krok zrobimy razem tak szybko... Udowodnił mi, że jest bardziej dirty...

"lężę na łóżku i słucham MCR* i myślę co bym ci robiła gdybyś był tutaj ze mną..."

Wcześniej próbowałam go podniecić kiedy był w autobusie. Niegrzeczna, niedobra dziewczynka... Ale nie mogłam się powstrzymać. Bawiłam się w to z Conorem i z Owenem. Z Owonem posunęliśmy się w "gdybaniu" dość daleko. Lecz dopiero flirt z Jasonem był naprawdę Dirty... Zastanawiam się czy to tylko zabawa... czy jemu też zaczyna zależeć.

Matka skomentowała moją znajomość z Jasonem o tak "jeśli poczeka rok, dwa... to oznacza, że jest tego wart". Czego? Miłości... Tylko czy ja chcę czekać dwa lata? Trzy? Ja się obawiam jutra...

*

W domu spędzam tylko krótkie chwile... albo w ogóle mnie w domu nie ma. Jeszcze jeden tydzień podróżowania na praktyki, przez śniegi irlandii (mamy śnieg w irlandii! szokujące! pod koniec marca!). Miejmy nadzieje, że nie będę musiała znowu w Letterkenny nocować... Co jak co, ale jednak w domu najlepiej!

Straciłam przyjaciela... Ruairiego. Nienawidzi mnie... podobno. Wszyscy inni mnie nienawidzą... według niego. Już raz tak próbował, kiedy ze sobą chodziliśmy. Już mu nie wierzę... Przeraża mnie jak łatwo jest mi odsunąć myśli o nim. Zobojętnieć. W końcu mam tylu teraz facetów na głowie... Wyjazd do Galway z Owenem (i brak jego dziewczyny), Neila i pytanie co ja z tym Neilem mam zrobić, i co najwazniejsze, Candy Boya. Którego niekochanie mi się udaje, jak narazie... ale COŚ tam jest... niestety. Jest też Conor, przyjaciel jakiego nie miałam od dawna... Tylko kto mnie obejmie kiedy zimno; kto zabierze do portu; na koncert...? Kto spotka się ze mną od tak w mięście, bo się za mną stęknił? Jako przyjaciel... Kto zaopiekuje i nie wykorzysta? Przynajmniej kiedyś tak było... zmienił się... Jemu już nie zależy. Miłość przemineła. Przyjaźń szlak trafił. A myślałam, że to ja jestem interesowna...

*

Jason w wersji Dirty pociąga mnie jeszcze bardziej... i zadziwia. Kolejny smsy.. uśmiech na ustach. Lekko zagryziona warga... Czyżby bawił się ze mną? Fakt, że jestem dziewicą go zadziwia i lekko chyba przeraża... Ten wiek... Chce, ale... nie może? Bo to nie ten typ... To nie Noel który przeleciał Greenownę kiedy ona miała 13lat. 

"znajdziesz tego odpowiedniego..."

Wolałabym gdyby powiedział... znalazłaś mnie...

A w tle MCR... słuchamy teraz oboje The Jetset life is gonna kill you...

Mówi, że mam czekać. Na specjalny moment, specjalnego faceta. By nie popełnić takiego błędu jak on... Facet jeden na milion... Bóg pomylił się z datami kiedy zesłał go na ziemię...

It gives the blind sight...
Until the cops come...
Or by the last light.
and for the last nite i lie.
Could i lie next to you?

 

04 marca 2006   Komentarze (3)
< 1 2 3 >
Czarna-roza | Blogi