• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
27 28 01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31 01 02

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Archiwum 16 marca 2006


u luv is nt fair...

u'r heart is in a place i no longer wanna b...

Optymiz podnosi się obolały, otrzepuje długi kolory płaszcz. Podnosi głowę ku niebu, rozmasowując obolałe ramiona. Świeci słońce, nawet jeśli teraz pod górę... Owija się ciasno płaszczem bo mocno wieje zimny wiatr. Uśmiecham się wraz z nim, nawet jeśli smutno... nawet jeśli nadal nie tak jak być powinno.

Moi chłopcy jak zwykle poprawili mi humor. Owen i Conor... Z czego ten drugi jako jedyny wie co naprawdę czuję. Martwi się, ale będzie dobrze skarbie. Jeszcze będę się śmiała, szczerze, tak z byle powodu...

Mówię sobie "przecież ja nic do niego nie mam", a potem wpadam na jego zdjęcie i robi mi się jakoś tak ciężko. Chciałabym napisać do niego... ale jeszcze nie teraz. Muszę przejść do końca przez piekło by potem gdy traktować jego "piękna" jak każdego innego mężczyzny. Przestałam mieć obsesję na punkcie jego piosenek, czereśni i wszystkiego co nas łączyło. Powracam so indywidualnej siebie, nawet jeśli Sweet Cherry zostanę na zawsze... Nadal będę używać czereśniowego kremu (bo przecież od zawsze go używam) i żuć czereśniową gumę (moja ulubiona), pić czereśniowo cynamonową herbatę i słuchać Audioslave. Tylko już bez myśli o nim. Bo to, że on to wszystko ssmuował w dwa piękne słowa (jak dla mnie), nie zmienia faktu, że to O MNIE mowa.

Ciekawa jestem czy tęskni? Czy zagląda na mój profil by sprawdzić czy jest nowe zdjęcie, nowa piosenka, nowy komentarz. Czy patrzy na komórkę w środku nocy i myśli o mnie. Bo ja staram się nie. I jakoś mi to idzie.

u live in a world in where you didn't listen...

Nie jest pięknie. Nie jest nawet świetnie. Jest... ok. Próbuje nie myśleć, nie zastanawiać się co się dzieje. Dni płyną bardzo szybko, przepływają przez palce. Chcą, niech się obrażają, niech omijają. Przejdzie im i znowu będzie jak dawniej. Bo jak zwykle, pustke zapełniają chłopcy. Nie lubią kiedy jestem smutna. Myślę, że kiedy już znajdę mojego księcia on będzie całym moim światem.

I nie staram się być modliszką. Tylko czasem lepiej być zimną, odsunąć od siebie wszelakie uczucia. Tym razem zabijam w sobie uczucie, ale nie chcę go nienawidzić i niszczyć... Bo to co się dzieje, to we mnie. Nie pomiędzy nami. I z nim będzie tak jak dawniej. Tylko dla mnie już inaczej...

my luv is on the line...

 

16 marca 2006   Komentarze (4)
Czarna-roza | Blogi