• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
31 01 02 03 04 05 06
07 08 09 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 01 02 03 04

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Archiwum listopad 2005


< 1 2 3 >

Krwistoczerwonym markerem...

Dziwnie tak jakoś... zapracowana, zalatana... końca drogi już nie widzę. Biegam, załatwiam, drukuję, ustalam, a w przerwie... śmieję się z zachowania facetów. Lub raczej, faceta. Moje machnięcie głową, przywołanie i jego szczęśliwe podskoki, uśmiech od ucha do ucha. I jak tu ich nie traktować jak pieski, no jak?

I prośba o więcej czasu... daj mi się zastanowić. I ta presja, ta cholerna presja. Wszystkie chcą się zwalić. Taka grupowa zemsta. Nie dość, że tylko Hanna, to jeszcze Fiona, Ash i Eve. Nie no, najlepiej zaprośmy całą szkołę! Oj ludu... Plan idiotyczny... ale co ja wam poradzę, skoro ona nie słucha? I wiem doskonale jak będzie, on napisze potem czy możemy się spotkać SAMI. A wtedy ja, według tego planu oczywiście, powiem nie. No jasne! Złamię mu serce, zabawię się nim. Wyrwe, zdepcze a potem wsadzę na miejsce. Im szybko zajmie pogodzenie się. Mnie Daniel nie zapomni tego długo... Nie wiem co zrobię... ale raczej nie pójdę na ten plan. Hanna się pewnie obrazi... oj, stanie się co ma się stać.

Bardziej moi drodzy trzęsę kuperkiem (jak prezydent Kwaczyśnki, przepraszam Kaczyński), przed wizytą u ginekologa :/ Ludu... wiem, że już czas bo i z lekarzem jest trochę do omówienia, ale powiedzcie mi, kto w wieku 15lat chciałby latać przed lekarzem z pośladkami na wierzchu? I nawet nie wiem czy lekarz to facet czy baba, bo mnie mój lekarz rodzinny umawiał. Inaczej czekałabym wiele dłużej :/ Wiecie to Irlandia, tutaj lekarzy jak trufli (niewiele). No cóż, trzeba zagryść zęby i ruszać przed siebie. A to czy gębą walniesz w błoto czy nie, cóż, czas pokaże :]

Tak na zakończenie, krwistoczerwonym markerem skręślam z listy marzeń "facet który mnie pokocha". Bo niestety, kochają mnie ci, których nie kocham ja, a ja kocham tych, którzy nie kochają mnie. Następnym razem mocno się zastanowię nad treścią życzenia i jego sformułowaniem...

29 listopada 2005   Komentarze (5)

Popierdoliło mnie chyba...(przepraszam za...

W oddali leci Natasha St. Pier. Śmieję się do świata, do śpiącego słońca i czuwającego księżyca. Bo czym tu się martwić? Tym, że Hanna chcę zemsty, a mnie to wisi? I wcale nie mam ochoty zgrywać zimnej suki? Cóż... nie oczekuję, że przeczytacię notkę pod spodem. A co dopiero, że ją zrozumiecie! Normalnie i krótko pisząc, były mojej najlepszej kumpeli, podwala się do mnie. Zerwali ze sobą w zeszłą niedziele. Hanna jest przekonana, że on z nią zerwał by tylko móc startować do mnie (biorąc pod uwagę, iż podwalał się do mnie jeszcze kiedy chodzili, potrafię się z nią zgodzić). To nie ułatwia sprawy. Nie kochane, oczywiście, że się z nim nie umówię. Oczywiście, że nie będę się z nim lizać. Tylko nie widzę sensu w tym całym planie Hanny, żebym się z nim umówiła i żebyśmy się na spotkaniu pojawiły razem. Idiotyzm. Może i się speszy i ucieknie, ale potem napisze i zapyta czy nie moglibyśmy się spotkać sami. Będzie strasznie głupia sytuacjia, która i może będzie bawić Hanne, ale mnie nie. Bo ja nie lubię się bawić jak małe dzieci. Ale co ja mogę zrobić? Ona ode mnie wręcz oczekuje, że zrobię tak jak ona zaplanowała. I tak z już nie jest to sprawa pomiędzy mną i Danielem, a pomiędzy nią a nim. Again... Po co ja jej mówiłam? Trudno, nie opłakujmy śmierci kozła, za nim jeszcze wpadł pod pociąg. Ta notka tak trochę dla wyjaśnienia...

Dezintegracjo ja nigdy nie powiedziałam, że mężczyźni są skomplikowani. Tak naprawdę, to jesteście bardzo prości. Daniela ruch przejżałam, jeszcze za nim do mnie napisał. Z wielu da się czytać jak z książki... z innych, także jak z książki, ale w innym języku :] To my kobiety jesteśmy skomplikowane, szukamy czegoś czego nie ma, komplikujemy wszystko jak tylko się da.

Co do zdjęć Noela, to nie mam nowych. Są to tylko te stare, które znajdziecie gdzieś w Archiwum. Te z nagród G.A.A. Więc Paulinko kofana, jeśli go jesce nie dostałaś do chętnie prześle :] tylko upewnij się, że go jeszcze nie widziałaś. A może przez gg ci pośle? W takim lub innym razie, zgłoś się :] do okienka numer 666 :P Córy Diabła (sasasasasa, powaliło mnie).

28 listopada 2005   Komentarze (6)

zemsta...przyjaźń...czy kochanie?

Babysittowanie dwóch dzieciaków... miłe dzieci, gdyby tylko płącili więcej za babysittowanie, zastanowiłabym się nad rzuceniem pracy w hotelu (choć pewnie bym w końcu nie rzuciła). Kasa z tego marna, ale zawsze kilka groszy.

Znudzona dziewczyna siedząca na kanapie, z podwiniętymi pod siebie nogami. Znudzona wpatrująca się w ekran telewizora. W kominku trzeszczy ogień. Wstaje i sprawdza jak tam dzieci. Potem znowu, kanapa, telewizor i latanie po kanałach. Zatrzymanie się na MTV (jedyne co się dało o tej porze oglądać, wszędzie indziej same pornole, wspóczuje ludziom z bezsennością) South Park, znudzony śmiech. Lekkie ziewnięcie i co chwilę wibrująca komórka. Pierwsza... ósma... dwunasta wiadomość. Od kogo? Od byłego Hanny :/ Sama zaczęłam, chciałam go pogodzić z Hanną. Za bardzo pocieszające nie jest, że pogodził się z nią tylko ze względu na mnie. I to, że dał mi do zrozumienia, iż się we mnie bujnął. Proste pytanie "jesteś z kimś?" moje nie i czemu, "just wonderin'!". Hmmm...?! Dobra, może robi wywiad dla Ruairiego, albo jakiegoś innego gościa (jeszcze się łódziłam). Heh... potem zaczęły się podchody. Najpierw zmiana tematu, co porabiasz, słodkie słowa jak "bidulka". W końcu pytanie "podoba ci się ktoś?". Zgodnie z prawdą odp

"jest trzech. jednemu ja się nie podobam(tego do końca nie wiem, ale brzmi dobrze), drugi wie, że ojciec by go zabił gdyby do czegoś między nami doszło, bo jest ode mnie starszy, a trzeci... well, nie wiem czy on do mnie też coś".

Wiecie, to ostatnie miało tak zabrzmieć jakbym mówiła o nim, ale równie dobrze o jakimś innym. Podpytywanie się kim on jest, moje, że mu nie powiem, ale dobrze go zna (w myślach w tedy miałam Aliego). Bawiłam się jego biedną główką, zostawiając sobie furtki otwarte, tak na wszelik wypadek, gdyby mi odbiło i chcialabym się z nim umówić... Dalsze podchody i w końcu  moje "a tobie ktoś się podoba?" (kiedy już to pytanie trzeba było zadać bo aż się o nie prosił). Czasami faceci są tacy przewidywalni.

"to skomplikowane. nie wiem czy chciałaby się ze mną umówić z powodu pewnych wydarzeń"

To jeszcze o niczym nie świadczy. Ale gdy, tak dla zabawy, za namówieniami Hanny (ona o wszystkim wie, bo do niej napisałam), delikatnie go namówiłam by mi powiedział, bo może pomogę, może mu powiem czy on się jej podoba, napisał

"znasz ją bardzo dobrze. jest best friendem z dziewczyną z którą kiedyś byłem, dlatego myślę, że się ze mną nie umówi... jest w twojej klasie". Zgrywałam głupią, zgadując podawałam imiona dziewczyn z którymi on w ogóle nie gada. Zresztą, one nie są jej best friendami, ale co tam... skąd on ma to wiedzieć?

"she's from a top assembly", nie no, kto to mógłby być? Skoro z naszej klasy siedzimy tam tylko ja, Hanna i Fiona. Dalej zgrywałam idiotkę, a całe te smsowanie przypominało mi mój i Hanny chichot kiedy cholernie podobne smsy, dostawała ona. Jej "myślę, że masz ochotę się z nim lizać". Skąd ona może to wiedzieć? Ona zgrywała tą co to ją nie obchodzi, ja tą co w ogóle nawet nie dopuszcza takiej myśli. Na koniec przyznałyśmy się obie przed sobą... jak jest naprawdę. Ona już go nie kocha, ale to lekko boli. Ja... no właśnie? Czy mam ochotę się z nim zabawić? Bo o związku nie myślę. Nie z nim. Hanna chce zemsty. Żebym się z nim umówiła, a potem na spotkanie poszłybyśmy razem. Od tak, by zobaczyć jak zareaguje. Jego była i jego nowa, jej przyjaciółka. A ja? Plan był taki, by się nim zabawić a gdy w końcu zapyta czy go nie shiftnę, powiedzieć "sorry, ale nie, przyjaźń jest ważniejsza od faceta". Sms, jeśli będzie tak jak z Hanną (jak narazie jest tak samo w 100%) przyjdzie dzisiaj wieczorem. Co odpowiem? Co zrobię... Bo gdy przypominam sobie ten wykład i jego dłoń na kolanie... mam ochotę. Tak raz. Tylko, że to by było chamskie w stosunku do... no właśnie, tu wchodzi Ruairi. Bosh, jaki ten świat jest porypany. Danielem mogłabym się zabawić, bo kumplowałam się z nim tylko ze względu na Hannę. Z Ruairim nie potrafiłabym się tak po prostu lizać, a potem zapomnieć. Bo jego uczucie znaczy dla mnie wiele, Daniela tyle co... ziarenko piasku. A to przyjaciele. Więc Ruairi się dowie, a potem będzie ból i zastanawianie się "dlaczego wolała jego ode mnie?". :/ Hanna jest za lizaniem z Danielem, a potem porzuceniem, albo umówieniem i szokiem.

A mnie tak szczerze to wszystko wisi. I ani już nie chce się mścić (zemsta), ani z nim lizać(kochanie), a jeśli nie zrobię żadną z tym rzeczy, ucierpi moja przyjaźń. Hanna zrozumie jeśli zaszaleję z Danielem, ale czy Daniel zrozumie, dlaczego daje mu kosza? Nie sądzę by był taki mądry jak Ruairi. Bosh, faceci...

Popierdoliłam trochę i nie oczekuję, że zrozumiecie. Bo moje życie jest porypane. Dlaczego to nie Ali do mnie tak pisze? Nie, tylko były Hanny który się do mnie przystawiał jeszcze kiedy byli razem.

27 listopada 2005   Komentarze (1)

Przed Wami Future Mrs. President (w końcu...

Trochę za długi język i modlitwy do Boga, by się po szkole nie rozniosło co ja dzisiaj wygadywałam. Po co ja mówiłam Char jak Adam przeżył ich rozstanie? Chciałam by się poczuła winna, ale w cholere... nbie trzeba było jej tylko powiedzieć, że nie spał całą noc, a nie że ryczał :/ Ale co tam. Heh...


 

Debata na temat ASBO (takie prawo w Anglii które mają wprowadzić w Irlandii) zoorganizowany przez Rząd Młodzieżowy. Tak tak, zastanawiam się nad startowaniem do samorządu szkolnego, a potem do Rządu Młodzieżowego. Ale do takiego wnisoku doszłam dopiero dzisiaj. Podejrzewałam, że może być nudno. Co tam, z Char nie da się nudzić :] W autobusie pogadałyśmy sobie z nią i z Charlotte od serca. Przemiła godzina rozmowy :] Miało być nudno? Podsumówując impreze to tak,


 

*Charlotte zniknęła z przystojnym gościem (z odstającymi uszami) i całowali się, wszystko dzięki mnie, bo zobaczyłam to uczucie pomiędzy nimi i ich zeswatałam. Możliwe, że właśnie znalazłam jej faceta z którym będzie przez kilka następnych lat, a jeśli nie lat, to miesięcy. Gościu był mi cholernie wdzięczny :] Gdybym nie wiedziała, że on na nią leci, pomyślałabym, że to nie wdzięczność tylko pociąg fizyczny :P


 

*Zostałam poderwana przez murzynka który nadal ma akcencik Amerykański. Nie w moim typie (z urody), pewnie dlatego, nie działały na mnie jego zaloty. Bo cholernik niezły był. Chciałabym być taka odważna jak on. A fakt, że przez 15minut siedziałam z nimi przy stoliku, pod pretekstem ułożenia przemowy (to potem) z Mary, dziewczyną z ich szkoły, a tak naprawdę by się upewnić czy Thomas leci na Charlotte; ten owy fakt, dodał mu jeszcze więcej odwagi. Charmain była pod takim wrażeniem, iż powiedziała, że na moim miejscu wepchnęła by mu język w usta :P a ona zawszze strasznie wybredza :P Cóż, jeśli mówimy o facetach, to mnie serce skardł pewien nieświadomy tego chłopak. Facet o długich buntowniczych włosach zakrywających mu śliczne oczy. Szalik na szyi i sposób z jakim mówił... Nie rozumiałam co mi się w nim podoba. Ani chamski przystojniak, ani flirciarz, w ogóle, nic na co lecę. Lecz kiedy wstał zrozumiałam, to takiego faceta szukam. Z tylnej kieszeni jego luźnych jeansów wiszących mu na pół dupkach, była wsadzona książka... Ach... Mądry, oczytany i... przystojny. Taki idealny materiał na faceta. Niestety nie miałam okazji pogadać z nim na inny temat niż ASBO bo biedny poszedł się napić herbaty i ogrzać przy kominku. Podczas ostatniej akcji, Ratuj dzieci w Afryce, w deszczu zbierali pieniądze :/ wiem od jego kumpeli. Biedny był blady jak ściana i trząsł się jakby stał w zamrażarce :P Może gdybym była w Samorządzie Młodzieżowym (czy jak to się zwie w Polsce?) poznam kilku takich... najlepiej jego :]


 

*Pod koniec dnia skończyłam na scenie, z mikrofonami przedemną, dzbankiem z wodą i notatkami pisanymi przez przeróżne osoby. Wraz z 4osobami musiałam udowodnić dlaczego wprowadzenia ASBO (głupiego prawa) jest idiotycznym pomysłem. PRzeciwko sobie mieliśmy inną 4która musiała ludziom, jak i nam, udowodnić dlaczego to jest dobry pomysł. Po co się pchałam? Nie wiem, ale w momencie kiedy moja grupa miała wybrać jedną osobę, poczułam, że w cholere, nadaję się do tego idealnie! Byłam na tyle o tym przekonana, że przekonałam moją grupę. W cholere, ja byłam taka pewna siebie, że się w ogóle nie bałam! Nie mogłam się doczekać, aż będzie moja kolej. Tylko, że w momencie kiedy wstałam i spojrzałam na ludzi przedemną... nie wiedziałam co powiedzieć. Czytałam notatki ale język mi się plątał, i trzęsłam się straszniście. No dobra, jako jedyna wywołałam oklaski po pierwszych kilku zdaniach i okrzyki które wzniósł Thomas z kumplami (Charlotte podziękowała mu za mnie :P). Muszę popracować nad panowaniem nad nerwami. Fcuk... wypadłam chyba najgorzej ze wszystkich. CHOLERNE NERWY! ALe i tak, warto było. Mam zamiar namówić babę by nas zabrała do Derry na kolejną debatę. Może spotkam Idealny Materiał na Faceta? Charlotte swojego księcia. Może znowu dojdzie do debaty i znowu siąde na scenie... Trzeba ćwiczyć :P I może zrobiłam z siebie idotkę, ale miło być poklepaną przez Thomasa, usłyszeć słowa uznania od Murzynka który przemawiał przeciwko moim wierzeniom iż ASBO to kompletna głupota. Gratulacje kilku innych osób z mojej grupy... Warto było jechać :] A miało być tak straaaaaaaasznie nudno :P


 

A piesio wabi się Florek :]

24 listopada 2005   Komentarze (6)

nie ważne co będzie dalej...

Kiedy nie masz faceta i jego brak ci doskwiera, kup sobie faceta - psa. Nachyliłam się wczoraj nad małymi kulkami. Nagle jeden ze śpiących cudeniek się zerwał, zastrzykał uszami. Wiedziałam, że to ten. Pokochałam go od razu, a fakt, że obrzygał mi spodnie w samochodzie i że obsrał mi dywan w nocy, to tylko sprawiło, że jeszcze bardziej pokochałam to biedne małe stworzonko.8tygodniowym maluch, bardzo grzeczny maluszek. W nocy spał grzecznie, troszkę płakał za matulą, ale nie tak strasznie. Słodkie małe stworzonko. Dla niego gnałam do domu na lunchu, by samiuteńkie nie musiało tak długo siedzieć. Tak kochani, w głowie już mi tylko piesiek. Nie Ali, nie jego żarty, przypadkowy dotyk na mojej skórze. Zresztą... nadal mi się podoba, ale już mi przeszła wielka fascynacja. Nie myślę o nim 18 godzin na dobę, bo myślę o moim psiaczku...

No bo powiedzcie mi

...czy te oczy mogą kłamać..?

...czy to cudo mogłoby serce złamać..?

Heh... moje maleństwo...

*

Kiedy nam już nie zależy... im zaczyna. Głośne wejście, śmiech i lekki podskok w górę. Parampam tszi... dwie niewidzialne pałeczki udeżają o niewidzalną perkusję. Jego uśmiech "yes dere". Jego palce pieszczące gitarę. Krótka rozmowa, w którą sam mnie wciągnął. Krótka rozmowa, którą on sam ciągnął. Moje powyginane ciało próbujące doprowadzić do ładu banner, dłonie całe uwalone farbą. Ciarki kiedy palce uderzały o struny. Ostatnie pociągnięcie po strunach, lekkie odwrócenie w tył głowy. Jego delikatny uśmiech i to połąnczenie, ta chwilowa więź. Nie ty dla mnie, nie ja dla ciebie. Sam tak zadecydowałeś.

A mój men próbuje mi rozszarpać spodnie, prosi się o chilę uwagi, a więc idę się z nim poczochrać. Potem spacerek, trening i...brak tchu...

I tym razem nie powiem, tylko faceta brak. Bo po raz pierwszy jest inaczej...

23 listopada 2005   Komentarze (4)

what a girl wants...

Kofani, jutro jadę kupić psiaczka! Prześliczne szczenię Jacka Russella Terriera. Już się nie mogę doczekać! Tak strasznie brakowało mi małego przyjaciela...O to moje cudo jako mały cukierek , a kiedy podrośnie to będzie wyglądał równie słodko, Cukierek Toffie. Narazie nie mam zdjątek szczeniaczka którego kupię, bo jeszcze go nie widziałam :P Rozmawiałam tylko z właścicielką przez telefon. Za Jacka Russela chce 140euro, ale warto, w cholere, pies jest warty każdych pieniędzy :]

A o to Chocolate Monster, czyli Ali z nutellą na policzku :P to wszystko moja i Ashley wina... ach... jak ja lubię lunche... Tak Ali to czekoladka :] chyba pół hindus, ale wychowywany przez matkę Irlandkę, która się rozwiodła z jego ojcem. Choć jego ojciec to spoko facet :] bardzo nowoczesny, bym powiedziała.

Lecę skakać w okół kominka z radości! Będę miałą psiaczka!!!!!!!!

 

 

21 listopada 2005   Komentarze (3)

brak idei (kupie sobie chyba karte) :P

Wczorajsza rozmowa z Ruairim... z przyjacielem... moje martwię się o nich, jego przecież ich znasz, są po prostu nieśmiali. Właśnie dlatego, że ich znam, powiedziałam mu, że się martwię. Zapewnienia, że oni po prostu są inni... takie dwie małe owieczki. Nie okazujące uczuć przy ludziach. Od pewnej osoby z neta, dowiedziałam się nawet, że jestem o nich zazdrosna! Bo Hanna kogoś ma, a ja nie mam! To zabolało... I co moi drodzy? Wystarczyła szczera rozmowa, tylko my we dwie, pracujące nad projektem. Zwykłe jak tam sprawy z tobą i Danielem. Niespodziewałam się jakieś szczególnej odpowiedzi, może dlatego tak strasznie mnie zdziwiło kiedy mi powiedziała

próbowałam z nim zerwać, ale błagał mnie bym dała mu szansę...

Heh... jej się już znudziło. Ta dziewczyna mnie załamuje, jej nic dłużej nie interesuje niż miesiąc. Fakt, że z Danielem chodziła tak długo zadziwia mnie cholernie. Gdy się dowiedziałam, poczułam się zagrożona. A co jeśli... co jeśli Ali coś do niej? Zazdrość, czysta zazdrość. Pewnie dlatego podczas ecdl zadałam mu to pytanie, od tak, z nudów

Mikia: lecisz na Hanne?
Spot: coś ty!
Mikia: przecież mówisz, że jest pomiędzy wami więź
Spot: tylko się kumplujemy, nie jest w moim typie

Ulga na sercu, potem jego opis

$goin 2sleep$

mój opis $takin a bubble bath$

jego dn't take it now coz im here n u r ere!

moja odp "did ya miss me?" a potem do mojego folderu wdarł się Paul i zapytał "o czym wy pierdolicie?". Heh... i czar prysł. Ali odp "pinguin sex" i przenieśliśmy się do folderu Ruairiego gdzie już wszyscy gadali. Wszyscy z naszej paczki rebeliantów na ecdl :] heh... przez chwilę tak blisko... potem znowu tak daleko...

*

To co jest poniżej mogą przeczytać tylko osoby które widziały już Harrego Pottera i Czare Ognia, albo które nie mają zamiaru jej obejżeć, albo którym wisi kto zagrał Voldemorta.

*

Cóż... ciarki po plecach były, łzy w oczach były. Choć uwierzcie mi, wolałabym chyba iść dopiero za kilka dni, niż dzisiaj być na premierze. Tłum ludzi i dzieciaków piszczących, śmiejących sie w momencie kiedy Harry kurczowo trzyma ubrania Cedrica i płacze, powodując zwilżenie moich zielonych oczu. Nawet mój brat doprowadzał mnie do straszej irytacji pytając co chwilę "Misia co się zaraz stanie" "Misia co to jest" Misia, a kto wrzucił jego imię do czary". Normalnie w pewnych momentach myślałam, że go uduszę gołymi rękoma, a tego grubasa obok mnie który wpierdzielał chrupki podczas i szeleścił torebką, podczas najbardziej emocjonującego momentu w filmie, gdybym mogła to bym zasztelytowała. Poza tym, film był dobry, ale nie dość dobry dla takiej fanki Harrego Pottera jak ja. Poraz pierwszy czułam się tak zawiedziona... pozmieniali trochę, by zaoszczędzić czasu. Wyjęli piękne sceny jak i sceny które wyjaśniały bardzo wiele na temat Harrego i Voldemorta. Spodziewałam się więcej i naprawdę, gdybym miała siedzieć 4godziny w kinie, to bym siedziała! Rozumiem, że inni by nie wytrzymali (ale na Titanicu jakoś ludzie wytrzymali!), że koszta wielkie i w ogóle, to film, a nie książka. Ale cóż... to nie zmienia faktu, że czuję się zawiedziona. Dobór aktorów jako tako mnie zadowolił. Cho nie była wystarczająco ładna, Flor wystarczająco delikatna, a Krum wystarczająco brzydki. Choć nie wiem czy nie wolałę już tego Kruma który był w filmie, od tego którego sobi sama wyobraziłam. Bo ten do dopiero miał gębę jak bokser! (ten w mojej główce, oczywiście :P). Do tego nie powiedziano nawet słówka na temat natury Flor i jej prababki. A szkoda, bo to był wątek który bardzo mi się podobał.

Za to, byłam zachwycona Voldemortem. Tą postać powinno się nienawidzić, ale powiedzcie mi kochane, jak można nienawidzić Ralph Fiennes'a? Zagrał tą rolę genialnie, dokładnie tak jak powinno się zagrać rolę Voldemorta. Film warto obejrzeć, naprawdę warto. Nawet jeśli pominięto tak wiele ważnych wątków :]

 

18 listopada 2005   Komentarze (2)

hug me... kiss me...touch me...love me......

Notka z wczoraj, bo wczoraj serwer odmówił współpracy :/

Uśmiecham się... nie potrafię nie uśmiechać się. Usta śmieją się... do rozpuszczającego się lodu w szklance, do błyszczących mlecznych paznokci. Za oknem ciemno już, a ja... uśmiecham się i czekam na jutro. Na kolejny poranek, kolejny break, kolejny lunch... kolejne chwile z nim. Na śmiech...

Hug me...

Wyciągnięte w moją stronę ramiona "Give me a hug" nachyliłam się i go przytuliłam. Biedna Czekoladka, w zimnie, wietrze, w środku listopada, mój biedny Ali musiał pozować na środku plaży w samych spodenkach do pływania, dmuchanej kaczce i spódniczce z kolorywch pasków i kwiatkach :P Przytuliłam go i leciutko ogrzałam. Taki inny hug... inni faceci automatycznie dłoniami zjężdżają do moich pośladków, kumple miażdżą ramieniem... nasz hug był taki delikatny... inny :] Tego lunchu przytuliłam go jeszcze dwa razy :] najwięcej ze wszystkich dziewczyn z naszej paczki :P

Jego ciepłe ciało tuż przy moim, lekko spleciene nogi (bo kto by je trzymał na ziemi? lunch jest po to by się zrelaksować). On w moim rogu, ja obok niego. Patrzący przed siebie pochłonięci rozmową. John (nasz kolega z 6roku) spojrzał na nas zazstanawiającym się wzrokiem. Kiedy obiecałam, że Aliemu przyłożę, jeśli palnię jakąś głupotę podczas rozmowy z chłopakiem Ashley, John nie wytrzymał

"r you goin with Ali?"

Ali się uśmiechnął i chciał objąć mnie ramieniem, tylko, że ja w tym samym momencie powiedziałam "hell no". No dobra ciaglę się łaskoczemy, zawsze siedzimy obok siebie, albo pomiędzy nami jest Ashley, i są te ruchy których nie rozumiem. Takie automatyczne, jak jego dłoń na moim kolanie, jak wiele innych... Facet którego nie potrafię rozgryść... czy tylko przyjaźń, czy kochanie? Potem droczenie się

"czyli co chcesz przez to powiedzieć? nie jestem dla ciebie wystarczająco dobry?"

Zaskoczenie.

"Acha! to ty nie jesteś wystarczająco dobra dla mnie! Ha!"

"Jak to nie?"

Łasktonie, szturchanie... to co zawsze. Potem pocieszanie (kiedy Ashley niechcący przyłożyła mu w czułe miejsce :P).

Może to tylko moje wymysły... może po prostu bardzo bym chciała...ale coś jest... I jest inaczej niż wcześniej. Tak... tajemniczo.

Dzisiaj było hug me... kiedy następny krok?

*

...to ślady tańczących kochanków... to oni zabrali ze sobą krople rosy i świt poranka... to wszystko ich wina...

*

A dzisiaj już mniej optymistycznie... raz wydaję mi się, że on coś, zaraz potem, że nic... przez chwilę jest "jak mi cieplutko, siedź tak" a potem jakiś złośliwy tekst i mała dziewczynka udaje, że się obraża, wstaję i siada obok. Już nie na jego kolankach... Potem nóżka tuż nad jego, oparta o ławkę "czy ty zawsze musisz mieć coś pomiędzy moimi nogami?" śmiech, zabrałam nogę "jak nie to nie".  Hanna też mi nie pomaga :/ Odsunęłyśmy się od siebie, zresztą ją nie interesują moje problemy. Ona ma spokojne życie, jeden facet z którym spotyka się raz na jakiś czas, kiedy jej się nudzi, smsy w końcu wystarczą... nigdy nie widziałam by czymś była podekscytowana... Ja jestem inna. Jej już się znudziło, że co jakiś czas zmieniam obiekt... Dlatego jej nie powiem, że lecę na Aliego. Ona nie zrozumie... Zresztą dziwi mnie to, że zamiast przytulać swojego chłopaka, wpycha się w ramiona Aliego, zaraz po tym jak on przytulił mnie. Wpycha się w naszą rozmowę, kiedy do swojego chłopaka nie odezwie się słowem :/ To już ja więcej gadam z Danielem, niż ona... Mogłaby się trzymać od Aliego z daleka :/ Czyżby to była zazdrość?

Rozmowa w moim folderze na serwerze podczas lekcji ECDL (European Computer Drivin' Licence). Rozmowa tylko pomiędzy nami, tak by nikt inny nie widział. Chyba próbował powiedzieć Ruairiemu, że teraz nasza trójca gada u mnie w folderze, ale odpuścił zaraz po tym jak mu odp. Rozmowa na początku o niczym, potem o małpach, o ich genitaliach, o tym jakto Ali myśli tylko o seksie, potem o seksie z małpami (nie przyznał się), z owieczkami (nie przyznał się), potem sam powiedział, że jedynie kocha gumowe kaczuszki i ja też je kocham! Potem brał kąpiel z bąbelkami (on ma obsesje na punkcie kąpieli :P), a ja się przyłączyłam i przyniosłam moją kaczuszkę.

Chwilami taki mój... tylko dlaczego, teraz, tu... taki daleki?

A na smsa wczoraj nie odp... heh... no cóż...

 

17 listopada 2005   Komentarze (7)

brak tytułu

Moja czytalność spada... :/ Piszę za długo, za często i w ogóle, tak, że się mało komu podoba. Cóż... mówi się trudno i idzie się dalej :]

Kolejny miły dzionek... może nie w 100% bo była mała awanturka, Fiona mało nie rozszarpała Aliego i oboje się na siebie darli, a ja nie chciałam się w to mieszać :/ więc uciekłam do biblioteki (jestem asystetką bibliotekarki, o tym potem :P). Podobno ominęła mnie największa kłótnia stulecia i dziękuje Bogu, że mnie tam nie było. Bo pewne było, iż któreś z nich mnie w nią wciągnie. Przyznaję Fionie rację, że Ali kręci... ale Ali też ma trochę racji. Oboje mi się skarżyli na siebie i jęczeli na siebie, a ja biedna co? Musiałam ich pogodzić :/ Cel osiągnęłam, ale wiele trzeba było by to osiągnąć. Fiona zdążyła się na mnie obrazić, potem mi oświadczyła, że tylko żartowała. Ta kobieta nie długo mnie wykończy! Ważne jednak jest to, że się dogadujemy, raz lepiej, raz gorzej, ale przynajmniej jak kumpele, a nie dwie suki :P I czasem naprawdę potrafimy pogadać jak przyjaciółki.

Teraz temacik facetów :] Posuwam się do przodu, troszkę nieświadomie, troszkę świadomie. Jak zwykle drażniłam się z Alim w szkole, jak zwykle go łaskotałam. Działo się to co zawsze. A potem zaproponował bym mu położyła nóżki na kolanka, a on mi zrobi masażyk stópek :] Do masażyku nie doszło bo zaczełam się kłócić z Ruairim (przeskrobał chłopaczyna), albo raczej go karcić :P ale nóżki leżały na Aliego kolankach. Kiedy położył mi dłoń na kolanie gdy się wychylał, i potem tak już zostawił, przez chwilę pomyślałam, że ten odruch był taki trochę... jakbym była jego dziewczyną :P Miło było, bardzo miło... mogłabym tak częściej :]

Coś chyba we mnie pękło, coś się skończyło... a coś nowego narodziło. I to właśnie teraz... tak nagle. I mówiąc teraz, nie mówię, że w tej chwili, że może właśnie dzisiaj... bo może to zaczęło się dużo wcześniej, a dopiero teraz to widzę? Do tej pory, tylko do chłopaków w pracy podchodziłam kompletnie na luzie. Potem do wszystkich młodych facetów, szturchanie w bok, uśmiechy itp. to norma. W szkole też zaczęłam... tak z moimi kumplami. A dzisiaj... może wczoraj... coś się mnie złamało... efekt tego był taki, że zagadałam do Davida i przegadaliśmy kilka przemiłych chwil, szturchnęłam Aarona. Nie wiem po co. Stał przedemną z tą jego nową fryzurką, która w ogóle mu nie pasuje, a ja bawiąć się lizaczkiem (po przemiłym lunchu z Alim) tak po prostu go dźgnęłam, delikatnie!, wbok. Spojrzał na mnie zaskoczony i się uśmiechnął. Niech se myśli co chce, mnie to naprawdę nie rusza! Już się nie boję, co on sobie pomyśli. Za dużo sobie nie może myśleć, po tym jak z Ciarinem się łaskotaliśmy (oczywiście ja tą bitwę wygrałam) i słodki rudzielec wpadł na Węgielka. Ubaw był po pachy (straszne dzikusy jesteśmy), bo potem chłopaki zaczęli się pryskać męskmi deorantami i mnie całą opryskali! Więc ja wyciągnęłam moją jagodową wodę do ciała i wypryskałam Nikiego i Paula! :]

A co do asystetki bibliotekarki, to nasza biblioteka to taka mała klasa z książkami :P a bibliotekarką jest babka od anglika która bywa tam raz na dwa tygodnie i rządzę tam... ja :] bo bywam w niej najczęściej :P z naszej 3asystentów... No i najbardziej jestem skomputeryzowana :P więc to ja wprowadzam książki do kompa. A po co to robię? Denne by było napisać dla papierka :/ ale taka jest prawda.Biorę udziął w projekcie i tam trzeba spędzić ileś tam godzin pomagając środowisku. A więc ja pomagam (za darmochę) naszej bibliotece szkolnej :] I na koniec babka mi podpisze papierek, że się udzielałam i mam tą część projektu w kieszeni :]

Dla tych którzy jeszcze mnie czytają BIG FAT KISS!!! :*

15 listopada 2005   Komentarze (5)

Sex me...

I jak można się nie uśmiechać? Może on nie będzie nigdy mój...Może... ale co tam.

Sen... broń w dłoni, ładowanie nabojów. Jego dłonie oplatające moją talie, jego dłoń na mej dłoni kiedy chowam broń do tylnej kieszeni spodni. Oddech na szyji. Odchylam głowę lekko w tył, to napięcie, to powietrze przepełnione erotyzmem... pocałunek, delikatny, słodki, a zarazem gorzki. Jak kawa. Sen jak wiele innych, tylko jego echo które powraca... to jest przerażające. Poranek w szkole. Jego ciało dotykające moje, bawienie się jego włosami. Dreszcze które wędrowały po moim ciele. I te uczucie tuż pod skórą by się na niego rzucić. By go pocałować. Burza hormonów? Nie... chyba po prostu nareszcie przestałam tłumić w sobie uczucia. Jak cudownie jest móc go dotykać, łaskotać i nie zwracać uwagi jak to ktoś odbierze. Bo tak było, przez cały lunch. No cóż, bitwa na łaskotki wyglądała tak, ja łaskotałam go z jednej strony, Ashley z drugiej.

Alli ma mojego maila, ale ja nie mam jego. Niesprawiedliwe! I nawet mu go nie dałam! Ktoś się bawił w hakera i włamał do jego komputera, od niego zdobył adresiki z jego skrzynki i powłamywał się do innych ludzi. Ali chciał sprawdzić czy ten sam gościu włamał się do Fiony i sam się whakował do niej. Fun...?! Od niej wziął sobie (bez pytania!) mój email. Przed chwilą smsowaliśmy i go ostrzegłam, co go czeka jeśli będzie próbował się do mnie włamać. heh czy coś z tego będzie? po raz kolejny... pewnie nie. Ale przyjemnie jest czuć coś nowego. Pociąg czysto fizyczny do więcej niż jednego faceta. Zero głębszych uczuć...

Freedom...

14 listopada 2005   Komentarze (2)
< 1 2 3 >
Czarna-roza | Blogi