• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
31 01 02 03 04 05 06
07 08 09 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 01 02 03 04

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Archiwum 29 listopada 2005


Krwistoczerwonym markerem...

Dziwnie tak jakoś... zapracowana, zalatana... końca drogi już nie widzę. Biegam, załatwiam, drukuję, ustalam, a w przerwie... śmieję się z zachowania facetów. Lub raczej, faceta. Moje machnięcie głową, przywołanie i jego szczęśliwe podskoki, uśmiech od ucha do ucha. I jak tu ich nie traktować jak pieski, no jak?

I prośba o więcej czasu... daj mi się zastanowić. I ta presja, ta cholerna presja. Wszystkie chcą się zwalić. Taka grupowa zemsta. Nie dość, że tylko Hanna, to jeszcze Fiona, Ash i Eve. Nie no, najlepiej zaprośmy całą szkołę! Oj ludu... Plan idiotyczny... ale co ja wam poradzę, skoro ona nie słucha? I wiem doskonale jak będzie, on napisze potem czy możemy się spotkać SAMI. A wtedy ja, według tego planu oczywiście, powiem nie. No jasne! Złamię mu serce, zabawię się nim. Wyrwe, zdepcze a potem wsadzę na miejsce. Im szybko zajmie pogodzenie się. Mnie Daniel nie zapomni tego długo... Nie wiem co zrobię... ale raczej nie pójdę na ten plan. Hanna się pewnie obrazi... oj, stanie się co ma się stać.

Bardziej moi drodzy trzęsę kuperkiem (jak prezydent Kwaczyśnki, przepraszam Kaczyński), przed wizytą u ginekologa :/ Ludu... wiem, że już czas bo i z lekarzem jest trochę do omówienia, ale powiedzcie mi, kto w wieku 15lat chciałby latać przed lekarzem z pośladkami na wierzchu? I nawet nie wiem czy lekarz to facet czy baba, bo mnie mój lekarz rodzinny umawiał. Inaczej czekałabym wiele dłużej :/ Wiecie to Irlandia, tutaj lekarzy jak trufli (niewiele). No cóż, trzeba zagryść zęby i ruszać przed siebie. A to czy gębą walniesz w błoto czy nie, cóż, czas pokaże :]

Tak na zakończenie, krwistoczerwonym markerem skręślam z listy marzeń "facet który mnie pokocha". Bo niestety, kochają mnie ci, których nie kocham ja, a ja kocham tych, którzy nie kochają mnie. Następnym razem mocno się zastanowię nad treścią życzenia i jego sformułowaniem...

29 listopada 2005   Komentarze (5)
Czarna-roza | Blogi