• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
27 28 29 30 31 01 02
03 04 05 06 07 08 09
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 01 02 03 04 05 06

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Archiwum styczeń 2005


< 1 2 3 4 >

MORDERSTO W DONEGALU!!!

Wiecie, że w moim życiu po prostu nie może być normalnie. Nie, zawsze musi się coś dziać. To wiecie co się dzieje? Miasto mamy zapchane policją, 42detyktywami z całej Irlandii się zjechało, jakiś generał nimi dowodzi. A dlaczego? Zeszłej nocy doszło do okrutnego morderstwa. Sean'owi Duffemy, lat 34, został brutalnie rąbnięty w kark, prawdopodobnie siekierą, hakiem rybackim w kilka miejsc na ciele i w głowę i zadano mu także kilka innych brutalnych ran. Znalazł go martwego jego brat. To jest pierwsze morderstwo od chyba... 100lat! Morderstwo takiego typu, w Donegalu. A co dopiero w tej cichej cześci Donegalu. Do morderstwa doszło w domu tego gościa, w Mahary, 10minut samochodem stąd! Nadają o tym morderstwie na wszystkich kanałach, cholerna sensacja. W hotelu w którym pracują moi rodzice, odbywają się spotkania tych detektywów, a dzisiaj cały dzień gadali z prasą. Wymieniali się, jeden przyjeżdzał, drugi jechał gdzieś. W dużym mieście to by była norma, ale nie w Irlandzkim miasteczku! Tutaj kradzieć to coś dziwnego, prawie, że nieznanego! A co dopiero morderstwo! Mówię wam, jestem w głębokim szoku. Do tego filmowali moje miasteczko, a potem Mahary, dzięki Bogu, że podczas szkoły. Kto wie jakiego obciachu narobiliby nam ci idioci z naszej szkoły, na widok kamery. Moja matka to się najnormalniej w świecie boi, ciągle sprawdza czy drzwi są zamknięte, bo gościa jeszcze nie złapali. A kto wie czy nie było ich więcej niż jeden, i czy to nie była kobieta? Nikt nic nie wie! Nawet broni nie znaleźli, a użyte było kilka. Tragedia... kiedy mi dziewczyny mówiły o tym w szkole, to myślałam, że sobie jaja robią, ale mama mi wcześniej powiedziała, a teraz oglądałam wiadomości. TRAGEDIA!!! Tyle wam powiem, tragedia...

31 stycznia 2005   Komentarze (1)

mamuśka, ach ta mamuśka...

Mówię wam, nie ma to jak mamuśka czekająca na ciebie przed szkołą. Wsiadam do samochodu, Kelli właśnie włączyła swój samochód, stojący na przeciwko na parkinku szkolnym i zapaliła papierosa. Nom i ja coś tam gadam do matuli a ona do mnie "to ona pali?". Heh, pali i pije whiskey na zmiane z wódką w piątek wieczorem. Ale tak pozatym to spoko z niej laska. "Widziałam jak golifsta wyjmował z jej samochodu swoją kurtkę, oni ze sobą chodzą?". Normalnie mało nie nie zamordowała tym zdaniem, bo właśnie jadłam rogalika, którego mi mamka zostawiła. "Kelly z nim?". Nie mogłam przestać się śmiać, Kelly z tym dzieciakiem? "Mamo ona jest od niego o dwa lata starsza i ma 22letniego chłopaka". Chłopaka to ona ma niezłego, nie żeby jakiś najmądrzejszy na świecie, ale dla tego ciałka... ma dziewka gust ;) A to, że miał u niej kurtkę? Oni wszyscy worzą dupe w jej samochodzie. Ostatnio powiedziała, że ma już ich dość i teraz jeździ tylko z Bennim. On jedyny się do niej nie podwala, bo ma dziewczynę. Bo oni ją traktują jak dziwkę na usługi. Łapki ładują, normalnie kiedyś zjechała Duffego pod szkołą. Tak przy wszystkich. Ale chłopak się zaczerwienił, buraczek z niego prześmieszny ;) Ona ich traktuje jak braci, znają się od małego, więc wiecie, oni jak rodzeństwo. Ale mówię wam, tekst mojej mamy nie wiem dlaczego aż tak mnie rozśmieszył. Może dlatego, że nie podejrzewam by Noel potrafił z kimś chodzić na dłużej, niż jeden weekend? A może dlatego, że Kelly tak go martretuje w szkole? Oni razem, jacie, dziewczyna by go zamordowowała ;) Kiedyś mi powiedziała, że to jej powalony młodszy brat, taki bachor co dopiero co z pieluch wyrósł a już się chce bawić gumkami =P

A co do Eire, to Eire znaczy "Irlandia" po irlandzku. To także starożytne celtyckie imie kobiety, chyba... już dokładnie nie pamiętam. Ale ślicznie brzmi...

31 stycznia 2005   Komentarze (1)

Dziwne spojrzenia Noela i uśmieszki Catriony....

Dzionek minął mi normalnie. Jestem w jakimś takim nawiedzonym humorze, ponownie. Nic mnie nie ruszało, ani te idiotyczne szepty Elayne, która udaje moją kumpele kiedy jest z Tracey, a kiedy jest z Keri obgaduje mnie równo. Wisi mi to, kolejna idiotka. Dzionek jakoś szybko zleciał, rano poszłyśmy z Gemmą wcześniej pod klasę od geogry i jej opowiedziałam o Chrisie i tej lesbijce. I kiedy skończyłam, przeszedł obok nas, a ja nie mogłam się powstrzymać, gdy tylko przeszedł roześmiałam się. Gemma się powstrzymała, ale konciki jej drgały. Nie no, teraz specjalista z niego jest od kobiet. Nie dość, że normalne już wypróbował, to także na liście ma lesbijke ;)

Z Noelem mam najmniej do czyniena, jak się da. Wydaje mi się, że Catriona go zjechała za te teksty. Ona nie tylko Chrisa stawie pod ścianę, każdy kto ją wkuurzy może już uciekać tam gdzie pieprz rośnie. A co to za różnica, że to mnie wkurzył. Podejrzewam, że kiedy usłyszała, że Noel który był jej zdaniem "sound" i zupełnie inny od swojego kuzynka (to jej opinia) okazał się takim samym dupkiem, nie wytrzymała. Dlaczego tak myślę? Bo cham jakoś tak dziwnie się na mnie patrzył, z takim rożaleniem w oczach. Jak gdyby nie wiedział co powiedzieć, z jednej strony obojętny z drugiej strony taki... nie wiem. Ale tak mnei tym zaskoczył, że kiedy miałam szansę wychodząc ze szkoły, przyrżnąc mu drzwiami w głowę, bo się schylał by zamknąć jedną część drzwi na zasówę na dole, mogłam mu te drzwi odbić o głowę. Jeden delikatny ruch, nawet tylko jednym palcem a dostał by w główkę. Ale ja nie dałam rady, te spojrzenie... Nie rozumiem tego gościa, nigdy nie zrozumiem. I oni mówią, że to kobiety są jedną wielką zagadką.

Na wolnej matmie, kiedy weszłam do klasy, Catriona uśmiechnęła się do mnei jakoś tak śmiesznie, jak gdyby mówiła "nie ma za co dziękować". Spokój mi cham dał, ale co ona mu nagadała? Kiedy chciałam się wyrwać z klasy pod pretekstem pożyczenia książki od francuskiego z sali obok, Chris się wyrwał i powiedział, że obok niego leży jedna. Catriona po cichu do niego syknęła "zamknij się", ale on ciemny jest. Wkurzona podeszłam i wzięłam tą książkę, przy okazji wypieprzyłam na ziemię wszystkie notatki i papiery Burna. Chris wyczuł, że jestem na niego wkurwiona i próbował mnie rozśmieszyć. Cat spojrzała na niego z politowaniem i się do mnie ciepło uśmiechnęła, w stylu "wszyscy są tacy sami". Debil jeden, już nawet wkupić się w łazkę nie umie.

31 stycznia 2005   Komentarze (4)

khm... sometimes u hav 2 consider other options...-Chrisa...

Poszłam sobie dzisiaj na spacerek, z diskmenem w kieszeni, cieplutkiej bluzie z kapturem poszłam joggować. Do joggowałam aż do sklepu z gazetami, w którym dzisiaj o dziwo pracowała Catriona i tam już zostałam. Z mojego joggowania nici, bo przecież, nikt lepiej nie zna plotek niż ona! Przegadałyśmy z... półtorej godziny? Ludzie wchodzili, wychodzili, a my mysiałyśmy w tym momencie przerywać rozmowę. Ona to jest na serio, powalona, w pozytywnym znaczeniu tego słowa ;) Z Chrisem to już na serio, się zjadają, jeden na drugiego skacze non stop. Nom i ja myślałam, że Chris to tak z prawie każdą panienką na naszym roku. A tu hehe, okazało się, że on to w gębie mocny, ale co do czynów... na naszym roku, to tylko Imer i Catriona, dwa razy się lizali i to aż rok temu. Obie się nim zabawiły i go zostawiły gdy im się znudził. Nom ale ostatnio niby Chris wyrwał jakąś super panienkę... hehe, nich mi teraz z czymś wyjedzie, to już ja mu dam, mam na niego haka. Bo widzicie, on się lizał z dziewką która okazała się być... lezbijką. Tylko tyle, że była na tyle pijana, by nie zauważyć, że to facet. No ale Chris mówił, że przecież kiedy nie ma się z kim umawiać, nie jest się nikim zainteresowanym, to trzeba wziąć pod uwagę inne opcje. No to on wziął. Kiedy się pokłócił z Catrioną powiedział do niej "a ty kiedy się ostatnio z kimś lizałaś?" a jej to w ogóle nie ruszyło, wyjechała do niego z tekstem "nie no, powinnam tak jak ty, co ty zdesperowany jesteś czy jak?". Hehe, niech mi teraz z czymś wyjedzie to wyjadę z takim małym, niewinnym zdankiem "a jak tam Alis?". Wkurzy się tak, że HEJ!  Ja na serio podejrzewam, że on ciągle coś do Catriony... to niby już rok od kąd oni się spotykali w piątki, na shiftnięcia, ale on ciągle do niej coś. Inaczej nie zaczepiał by jej ciągle, dał by sobie luzu.

Powiedziałam jej, jaki z Noela dupek. Ona do mnie "no bo to wkońcu kuzyni, zapatrzeni w siebie debile, którzy uważają, że wszystkie do nich coś mają". I wpadła na pomysł, że kiedy w końcu mnie rodzice puszczą, to pójdziemy razem do Noela i Chrisa i zaczniem się do nich podwalać. A potem zrobimy ich w konia ;P Oni oczekują tańca, a potem wiecie, jak to z takimi nachalnymi laskami. A my wyrwiemy jakichś innych gości i ich olejemy ;) Ale mówię wam, czego ja się nasłuchałam ;) Plotek, plotek i jeszcze raz tony plotek ;)

30 stycznia 2005   Komentarze (4)

"Bo jesteś Słowianką"

A wszystko to dlatego, że... jestem Słowianką. Wszystko co się dzieje w moim życiu, od kąd tu przyjechałam, spowodowane jest tym, że jestem Słowianką... "Bo jesteś Słowianką!" powiedziała, mi wczoraj moja matula. Wszystkie moje problemy, nienawiść... to wszystko przez ostatnie lata, były spowodowane tym, że jestem Słowianką. Bo jestem inna, zupełnie innej urody, urody Słowiańskiej. Nawet nie wiecie, jak pięknie to brzmi. "Jesteś Słowianką". Nie wiem dlaczego, ale Słowianki kojarzą mi się, z polami przenicy, długimi warkoczami i tym naturalnym pięknem. "Bo jesteś Słowianką" to powód zmartwień mojego ojca.

"Jesteś piękną dziewczyną, inną niż te tutaj. Inność aż od ciebie bije. Pojedziesz na tą dyskoteke, i co? Wchodzi na salę, piękna dziewczyna która od razu przyciąga na siebie uwagę. Faceci rzucają swoje laski, zwyczajne, które widzą na codzień. Pragną czegoś nowego, i ty jesteś tą nowością. Ja się po prostu boję, że ktoś cię skrzywdzi...". Mama spojrzała na mnie ciepło i powiedziała "jesteś Słowianką... dziewczyny zaczną ci zazdrościć, jak ty sobie dasz z tym radę?". Spokojnie odpowiedziałam "zazdrościły mi na pierwszym roku, zazdrościły na drugim, zazdroszczą teraz, kiedy jesteśmy na trzecim. Kilka więcej dziewczyn nie robi różnicy". Mój ojciec ciągle powtarzał, że faceci rzucą dla mnie swoje dziewczyny, a te się mszczą. Niech się mszczą. Aż tak piękna nie jestem... Ale inność jest jak blask, przyćmiewa reszte. Inność... dlaczego te suki mnie nienawidzą? "Bo jesteś Słowianką"... jestem Słowianką i... kocham bycie Polką.

Dziwi mnie to wszystko... dziwią mnie ostatnie lata. Nigdy nie uważałam się za piękną. Zawsze miałam kompleksy, a potem przyszeł wiek w którym z kaczątka, wyrósł łabądź. Teraz na każdym kroku, słyszę "ale ona urosła, jaka się z niej laska zrobiła!". "Jaka ona piękna!" "jak ona mądrze wygląda!". Kiedyś zaczepiła mnie przemiła kobieta, chyba zna moich rodziców, sama nie wiem. Właścicielka kwiaciarni. Spojrzała na mnie i powiedziała "jak ty elegancko wyglądasz! I te piękne włosy..." Zaczyna mnie to peszyć. Czy ja naprawdę jestem taka piękna? Inność... to ta inność... nic dziwnego, że Polki są uważane za najpiękniejsze kobiety świata. Jesteśmy inne i dlatego piękne... "Jesteś Słowianką..." Pamiętajcie o tym, wszystkie jesteśmy piękne, wystarczy znaleść w sobie to piękno. Kiedy sama uważasz się za piękną, wszyscy jakgdyby odbierali twoje myśli.

Moja babcia, ciągle ma nadzieję, że zostanę modelką. Nie, przykro mi. Fajnie jest parodiować przed ludźmi w sukienkach, uśmiechać się do kamer, poruszać lekko biodrami i stawiać powoli kroki w szpilkach. Przyjemne jest wrażenie, że jesteś uwielbiana przez wszystkich, ale ja pięknem nie chce zdobywać świata. Dwa pokazy mody, takiej w małym miasteczku, dla ludźki których znam, przysługa dla hotelu. Tyle, nie będe pisać do gazet, nie będe jeździć na Castingi. Ojczulek mówi, że gdybym chciała to ze mną pojedzie. JA nie chcę... nie czuję się aż tak piękna... Nie chcę byście mieli wrażenie, że jestem zapatrzoną w siebie kobietą, bo ostatnio ciągle zadaje sobie pytanie czy ja na prawdę jestem taka ładna. Patrzę na siebie w lustrze i czuję się piękna, patrze na zdjęcia i czuję się okropnie... Nienawidzę zdjęć...

Ale skoro, jestem taka piękna... skoro powtarząją mi to wszyscy na każdym kroku, skoro oglądają się za mną faceci, dlaczego ja jeszcze nie znalazłam chłopaka dla siebie... dlaczego nie znalazłam osoby z którą bym chciała być blisko... dlaczego... jestem sama....

29 stycznia 2005   Komentarze (5)

ach ci kochani ojcowie...

Rozmawiałam z ojczulkiem dzisiaj, nom i potem się dołąnczyła matula. Rozmowa na temat... dyskoteki. Kilka dni temu zapytałam się, czy mnie puszczą w Walentynki. Padła odpowiedź nie, nie ciągnęłam już tematu. ALe mojego ojca to męczy, to że ja nigdzie nie wychodzę. Tzn. na żadne imprezy. Bo tutaj wszyscy tylko do Lime Light chodzą. A do troszeczkę daleko... Mama mówi, że męczy go to już od dawna, ale że on jeszcze nie jest gotowy by jego córuchna poszła w świat. Ciągle na ten temat gadamy, czyli na temat facetów, seksu, alkoholu, narkotyków i ogólnie, na temat odkucieńst tego świata.  Mój ojczulek jest spoko, serio. Może trochę walnięty na moim punkcie, ale wolę takiego ojca który się przejmuje niż ojca którego wisi czy jego córka zajdzie w ciążę w wieku 16 lat, czy 18 czy może 20. A więc skończyło się na tym, że jeszcze w tym roku szkolnym mnie puści. Tylko zobaczymy kiedy, jeszcze nie na Walentynki, ale na pewno przed albo po egzaminach. Na imprezę, podczas której żega się 5roczniaków. I na tą impre to ja muszę iść, trzeba pożegnać koleżanki, no i może też kolegów ;)  Hehe. No ale dobra, doszło do tego, że dowiedziałam się iż:

1) rodzice mi ufają, wiedzą, że jestem mądra itp. a jeszcze nie dawno matula mi nie ufała

2) nie będe musiała czekać wieczności aż wkońcu pozwolą mi pójść w tańce

3) ojciec na serio się przejmuje, tak bardzo, że aż go uściskałam, dobrze czuć się kochaną...

A więc jestem szczęśliwa, tylko tego wszystkiego jest jeden minus... Z Gemmą do Lime Light nie pójdę, ona nie lubi dyskotek. To nie w jej stylu, powiedziała, że po jej trupie ktoś ją tam zobaczy... szkoda, bo tak super byśmy się razem bawiły. Ale zawsze są inne dziewczyny, choć z żadną nie jestem tak blisko jak z nią... heh... trudno.

I dziewczyny pamiętajcie, kiedy nie wiadomo o co facetowi chodzi, chodzi im o seks. Kiedy niby wiadomo o co facetowi chodzi, to i tak chodzi mu o seks. Gdy mówi "jesteśmy przyjaciółmi/kumplami" chodzi im o seks, ale dopiero za jakiś czas. Co kolwiek facet by nie powiedział, chodzi mu o seks. Im tylko jedno w głowie, nom. Gadałam z tatą przez.... hmm... półtorej godziny? I gdyby się nie zaczał jesgo serial, to dalej by gadał. Mówię wam, oboje z rodzicami zaczęli mi swoją młodość opowiadać. Serio, kurcze, ci to sobie szaleli jako młodzież, teraz wiem po kim mam taki temperamencik ;) Choć tatko jest trochę czasem wkurzający, to jednak... nie patrząc na nasze sprzeczki i awantury, kochany się pogodził z faktem, że jego córuchna urosła. Kochany tatulek...

 

29 stycznia 2005   Komentarze (5)

I'm different... i'm a black angel...

Dlaczego nie jestem w jego typie? Bo on woli dziewczyny z gangu Catriony. Takie co na siema obejmą w pasie, pocałują w policzek i połaskoczą. Takie co nawet kiedy z nimi jesteś przyjaciółmi, same ci się pchają pod rączki. Otwarte, wyluzowane, nic ich nie rusza. Dla mnie dotyk, pocałunek... to coś specjalnego, coś do łąnczy dwie osoby. Może nie którym wyda się to dziwne... może to dlatego, że nigdy nie miałam chłopaka. Ale cóż... nie potrafię tak, nie jestem aż tak otwarta. Ja je lubię, Catrionę, Danielle, Imer, Maeve, nawet Ana'ę. Zazdroszczę im tego luzu... A Alan lubi takie laski, i cóż, tak już jest. Raz spróbował czegoś innego, raz tak na poważnie. Była Debbie, mądrzejsza, inna... cichsza, taka co się przy wszystkich nie wiesza na szyji. Ale co z tego, jeśli dziewczyna, przemiła, na prawdę ją lubię, ale nie umie powiedzieć Nie? Z każdym chłopakiem już się umawiała, każdy już ją zaliczył. Jak nie masz z kim się umówić w piątek wieczorem, umów się z Debbie. I wtedy nadeszła miłość. Debbie i Alan, Alan i Debbie. Wszyscy wiedzieli, że są zakochani. Alan porzucił swój typ dziewczyny, ona porzuciła swój typ chłopaka. To takie dziwne... porządna dziewczyna, która nie pije i nie pali, i on, buntownik z wyboru. Kochał ją... oj jak on ją kochał... pamiętam, że byłam zazdrosna, że mnie tak Noel nie kocha. Iż nie potrafi tak jak Alan, olać wszystkich swoich kumpli, wszystkich ludzi i tak po prostu okazać, że kocha. Alanowi wisiało co sobie ludzie myślą, któryś z kumpli się z niego nabijał, dostawał w morde. A Alan ma piękne mięśnie. I co? Pewnego piątkowego wieczora, wchodzi na dyskoteke i kogo widzi? Debbie, ślicznie ubraną, umalowaną, Debbie, z innym chłopakiem, na oczach wszystkich, starszy, z Dublina, czemu nie. Lizali się, a Debbie nic nie ruszyło. Co z tego, że nie chodzili ze sobą oficjalnie? Ważne było, że byli ze sobą, że był jej wierny... ale nie, nie dała rady. Sparzył się... i teraz? Maeve w tym tygodniu, Imer w następnym, możę Danielle niedługo? Podają sobie z Walshem panienki, i pewnie też z Colmem. No i jeszcze pewnie są też panienki z Glentis, kumpele Catriony. Żeby nudno nie było...

Przyznam się, chłop mi się podoba... ale jak na razie, nie planuje niczego. Może w przyszłym roku... może kiedy już zacznę jeździć na tą cholerną dyskotekę, po jednym piwie... może w tedy się odwarze, i sama go poderwę. I to tak, jak nigdy nie byłam wstanie poderwać Noela. Chwycę go za rękę, wyciągnę na parkiet... i niech się dzieje wola Boża. Ale to w przyszłym roku... teraz trzeba będzie popracować nad przyjaźnią, a kto wie, może nie będę musiała aż tak się starać? ;) =* 4all

28 stycznia 2005   Komentarze (3)

dotyk... to doprowadzające do szaleństwa...

Wiecie, doszłam do wniosku, że Alan nie kumpluje się ze mną tylko ze względu na Gemme... No bo wiecie, oni się kumplują od dawna. Ona mu pomaga i w ogóle... on ją strasznie lubi. I ja myślałam, że on taki dla mnie miły jest, bo on z Gemmą chcę być bliżej... no wiecie o co mi chodzi. Ale to nie tak. Okazało się, tzn. sama do szłam do takiego wniosku, że to nie tak... Że jednak i na mnie mu zależy ;) Wiem, że to głupie, ale czasem mamy takie głupie myśli... Gemma mnie wyśmiała kiedy jej to powiedziałam na H.Ecu (kiedy nie słyszał) bo dzisiaj gotowaliśmy i mogliśmy gadać. Nom i ona do mnie "wiesz, a ja myślałam, że on tak do nas lgnie, z twojego powodu". Hehe, no i proszę, nie jestem jedyna która ma jakieś wątlpliwości.

Ale wracając do Alana, to żałuje, że nie jestem w jego typie... on jest prześmieszny. I w ogóle, taki jakiś... inny niż jego kumple. I z tobą pogada i się pośmieje i się przejmie i... w ogóle. Dzisiaj na H.Ecu kiedy babka tłumaczyła nam po raz tysięczy, jak kroić warzywa/owoce, by przynajmniej 4kostki zmieściły się na łyżeczce deserowej, ja trochę za późno podeszłam i się go pytam "o czym ona gada" "jak kroić marchewkę, ale jestem pewny, że ty wiesz jak to się robi, tylko ja jestem taki debil, że nie umiem". Roześmiałam się, ale on całkiem poważnie wskazał mi jego marchewkę, no trochę za duże kostki, ale widziałam gorsze wypadki. No i zaczęliśmy szeptem(Gemma do nas dołąnczyła) się wygłupiać. Potem kiedy znowu babka nam pokazywal coś przy innym stoisku, staneliśmy blisko siebie i zaczął mi palcem jeździć od łokcia wdół, bo miałam powinięte rękawy, czułam jak mi ciarki przechodzą po palach. Jakie to dziwne uczucie... ocierać się o przystojengo mężczyzne... bo potem przestał mi palcej jeździć, ale ciągle się wiercił... ładnie pachniał, muszę przyznać... oj dobra, nie myślcie sobie, że się zabujałam. Ale jakoś tak... potem był taki miły i w ogóle pogadałam sobie troche z nim. Heh... po prostu żałuje, że... nie jestem w jego typie. Bo mało tu takich chłopaków.

28 stycznia 2005   Komentarze (3)

Who's de man? He's de man! He's de best golf...

Dzionek minął mi ślicznie. ;) Z Noelem miałam mało do czynienia i jestem z tego zadowolona. Tzn. gdy weszłam do szkoły jakoś tak dziwnie na mnie patrzył, ale on na mnie ostatnio ciągle dziwnie patrzy, więc przestałam się przejmować. Miał na sobie białą bluzę i jeansy, biel jednak pasuje mu do twarzy, muszę przyznać. Bardziej niż Chrisowi, a on chuj wie dlaczego, nosi tylko białe bluzy... choć czy ja wiem... oni się ubierają podobnie, tylko tyle, że Noela ciuchy są o dwa rozmiary większe ;) No ale jakoś tak dziwnie... już w ogóle przestał mnie interesić, nawet to co ma na sobie. Bo to Gemma mi wskazała palcem na Chrisa i Noela i powiedziała "a ci to, w tym samym sklepie się ubierają czy jak?". Ona jest prześmieszna ;) I to ja niby mam obsesje na punkcie tych dwóch gości ;) A potem kiedy stałyśmy pod sekretariatem i czekałyśmy na resztę chłopaków, aż wezmą swoje kije, Noel stał nie daleko z Benniem, kilka kroczków ode mnie. Nom i do nas podeszła Catriona i mówi "Golf dzisiaj dziewczyny?" "no, idealna dzisiaj pogada na partyjke golfa"odpowiedziałam(za oknem lało jak scebra. Gemma na to "no słoneczko świeci..." A Catriona oparłą się o jeden z kiji który jej podałyśmy i gładząc bródkę jak Bennie powiedziała "no i ta bryza nadchodząca z nad morza, idealna na świerzo ogoloną bródkę", zaczęłam gładzić moją brodę "no, tak dzisiaj rano przy goleniu się zastanawiałem, czy by tutaj w golfa nie zagrać, ten wiatr odświerza skóre". No i Catriona, mówie wam, kompletnie jej odbiło, podrapała się po kroczu(udając Chrisa, ten to się ciągle na w-f drapie, faceci w ogóle nie umieją się zachować! choć ojczulek mówi, że jakby i mi cos takiego wisiało, to też bym się drapała, bo to zwariować można, dzięki Bogu nie jestem facetem ;p ) i powiedziała "wiecie, mi to te lekcie nie potrzebne, ja to jestem mistrzem w golfa, nie ma lepszych, normalnie jestem zajebisty, nie ma lepszego chuja ode mnie". Myślałam, że się poszczam, Noel się chyba obraził, bo oderwał się od kaloryfera(a już myślałam, że się przykleił) i poszedł do kibla. A Bennie do Catriony, głaszcząc się po bródce(na kilka centymertów) "chyba uraziłaś jego ego". Nie no, cholera, ego, jego EGO!!! hehe, uraziła jego ego, a to dobre...

Golf był udany, co ja gadam, cholernie udany! Już dawno się tak nie ubawiłam i zreleksowałam!!! Z Gemmą się wygłupiałyśmy i w ogóle, co tu dużo gadać, było super! Nom a Chris i reszta naszych kochanych golfiarzy którzy są w drugiej grupie, tej bardziej zaawansowanej, przyszli jak zwykle 10minut wcześniej i siedzieli na górze, w galeri i się na nas gapili. No wiec ja z Gemmą, zaczęłam sobie jaja robić. Oni nas nie mogli słyszeć, więc szczerzyłyśmy do nich zęby i do siebie mówiłyśmy"

 "Boże jak ja ich kocham!" - ja, "normalnie miłością prawdziwą!"-Gemma, "A chris jest taki przystojny, że normalnie go zgwałce"-ja, "nie no, ja go zgwałce!"-Gemma.

Potem zaczęłyśmy dalej grać i mi się śmiać chciało, skupić się nie mogłam, bo czułam ich wzrok na sobie (tak się skupić nie mogłam, że uderzyłam piłeczkę najlepiej od samego początku nauki) i śpiewałam sobie coś pod nosem, sama nie myśląc co. Gemma do mnie "ty dobre to, zaśpiewaj jeszcze raz!". Ja ostatnio lubię udawać powalone chealledarki(jak kolwiek to się pisze) no i piosenka którą nuciłąm pod nosem (a raczej hasło)

"Who's de man? He's de man! He's de best golf player we ever had! GOOOOO WAAAALSH!!!"

Dobre co nie?? a to go Walsh to kiedy uderzałam piłęczkę =P No a potem jak się już skończyła nasza lekcja, zaczęli do nas machać główkami. I ja zaczęłam udawać Elayne i inne idiotki, co Gemma szybko załapała i zaczęłyśmy podskakiwać jak powalone i machać łapami mówiąc słodkim głosikiem "O Mój Boże, o Mój Boże, on do mnie pomachał! O mój Boże! on na mnie na serio leci! Nie no mówię ci, on na mnie, no leci!". I wiecie, taki pisk i ciągle "o Mój Boże". Mówię wam, jaki miałyśmy ubaw. A te cioty, debile myślały, że my tak na serio. O ja cie... jacy oni ciemni są... Tzn. Chris wiedział, że my sobie jaja robimy. Ale Ten drugi, Chistropher Mc Monygle i Jogh Gillespie-Noela najlepszy przyjaciel od golfa, myśleli, że my tak na serio. I zaczęli nas przedrzeźniać schodząc po schodach i myśleli, że ich nie słyszymy. Chris zszedł na dół pierwszy a my mu się w twarz roześmiałyśmy i krzyknęłyśmy "LOOOOSERS!!!" I wracając do szkoły się pokładałyśmy ze śmiechu. Ale z nich zapatrzeni w siebie, DEBILE!

28 stycznia 2005   Komentarze (3)

Voila!

Chłopaki dzisiaj pojechali na mecz, zremisowali, dzięki czemu Gorman ich nie rozszarpał. Tyle godzin treningu, a tu remis... gdzie są te lata zwycięstwa za zwycięstwem? Hmm...

No ale Bennie został w szkole. Siedzimy sobie z Gemmą obok klasy od Francuskiego i siada obok nas Michelle, Marion nigdy nie umie usiedzieć na miejscu więc stała przedemną. Wydało się, że Gemma ma taki sam szalik jak Michelle(one wszystkie szaliki mają takie same i sobie ciągle dokuczają, że jedna ściąga od drugiej). Nom i ja do Marion "jak tam twoja miłość" ona się uśmiecha i mówi "ciiii", bo Bennie stał nie daleko. To ja do niej "ale nie ten, twoja nowa miłość" ona na mnie patrzy, nie ma zielonego pojęcia o czym mówię. Ktoś napisał-Michelle się zapiera, żę to nie ona, na ławce w sali od francuskiego, tak gdzie ja siedzę z Gemmą(i one też) "Marion woz ere luv in Donal". No więc ta się pyta kto, ja na to "Donal". Ona w ryk, Michelle oczywiście zagadana z Gemmą. Więc do niej mówię "ty wiesz kto jest chłoptasiem Marion?" Ta się wydarła "no przecież Bennie", a ten w naszą stronę się odwrócił i mrugnął do mnie gadając dalej z Ovenem. Oboje nie pojechali na mecz, bo nie byli na ostatnich treningach. Wiecie co... ja wiem, że to trochę... zboczone. Ale Bennie ma do jasnej... cholernie DUŻEGO. Ledwo mu się w spodniach mieści, serio. Coś mu się ze spodniami od mundurka stało i nosi dresy... i ON mu się ledwo mieści. Taki niski, a ma takiego dużego... Dobra już kończę temat... ja to mam myśli... jak to Gemma mówi "jesteś gorsza od Noela!", a skad ona wie co oni sobie mówią, kiedy nikt nie słyszy;)

Jutro dzień bez mudnruka, mikia się wypindży i oczka chłopaczkom wyjdą. Do tego kolejna lekcja golfa mnie czeka ;) lecę bo braciak chce oglądać Spidermana2, =* 4all

27 stycznia 2005   Komentarze (5)
< 1 2 3 4 >
Czarna-roza | Blogi