• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
27 28 29 30 31 01 02
03 04 05 06 07 08 09
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 01 02 03 04 05 06

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Archiwum 28 stycznia 2005


I'm different... i'm a black angel...

Dlaczego nie jestem w jego typie? Bo on woli dziewczyny z gangu Catriony. Takie co na siema obejmą w pasie, pocałują w policzek i połaskoczą. Takie co nawet kiedy z nimi jesteś przyjaciółmi, same ci się pchają pod rączki. Otwarte, wyluzowane, nic ich nie rusza. Dla mnie dotyk, pocałunek... to coś specjalnego, coś do łąnczy dwie osoby. Może nie którym wyda się to dziwne... może to dlatego, że nigdy nie miałam chłopaka. Ale cóż... nie potrafię tak, nie jestem aż tak otwarta. Ja je lubię, Catrionę, Danielle, Imer, Maeve, nawet Ana'ę. Zazdroszczę im tego luzu... A Alan lubi takie laski, i cóż, tak już jest. Raz spróbował czegoś innego, raz tak na poważnie. Była Debbie, mądrzejsza, inna... cichsza, taka co się przy wszystkich nie wiesza na szyji. Ale co z tego, jeśli dziewczyna, przemiła, na prawdę ją lubię, ale nie umie powiedzieć Nie? Z każdym chłopakiem już się umawiała, każdy już ją zaliczył. Jak nie masz z kim się umówić w piątek wieczorem, umów się z Debbie. I wtedy nadeszła miłość. Debbie i Alan, Alan i Debbie. Wszyscy wiedzieli, że są zakochani. Alan porzucił swój typ dziewczyny, ona porzuciła swój typ chłopaka. To takie dziwne... porządna dziewczyna, która nie pije i nie pali, i on, buntownik z wyboru. Kochał ją... oj jak on ją kochał... pamiętam, że byłam zazdrosna, że mnie tak Noel nie kocha. Iż nie potrafi tak jak Alan, olać wszystkich swoich kumpli, wszystkich ludzi i tak po prostu okazać, że kocha. Alanowi wisiało co sobie ludzie myślą, któryś z kumpli się z niego nabijał, dostawał w morde. A Alan ma piękne mięśnie. I co? Pewnego piątkowego wieczora, wchodzi na dyskoteke i kogo widzi? Debbie, ślicznie ubraną, umalowaną, Debbie, z innym chłopakiem, na oczach wszystkich, starszy, z Dublina, czemu nie. Lizali się, a Debbie nic nie ruszyło. Co z tego, że nie chodzili ze sobą oficjalnie? Ważne było, że byli ze sobą, że był jej wierny... ale nie, nie dała rady. Sparzył się... i teraz? Maeve w tym tygodniu, Imer w następnym, możę Danielle niedługo? Podają sobie z Walshem panienki, i pewnie też z Colmem. No i jeszcze pewnie są też panienki z Glentis, kumpele Catriony. Żeby nudno nie było...

Przyznam się, chłop mi się podoba... ale jak na razie, nie planuje niczego. Może w przyszłym roku... może kiedy już zacznę jeździć na tą cholerną dyskotekę, po jednym piwie... może w tedy się odwarze, i sama go poderwę. I to tak, jak nigdy nie byłam wstanie poderwać Noela. Chwycę go za rękę, wyciągnę na parkiet... i niech się dzieje wola Boża. Ale to w przyszłym roku... teraz trzeba będzie popracować nad przyjaźnią, a kto wie, może nie będę musiała aż tak się starać? ;) =* 4all

28 stycznia 2005   Komentarze (3)

dotyk... to doprowadzające do szaleństwa...

Wiecie, doszłam do wniosku, że Alan nie kumpluje się ze mną tylko ze względu na Gemme... No bo wiecie, oni się kumplują od dawna. Ona mu pomaga i w ogóle... on ją strasznie lubi. I ja myślałam, że on taki dla mnie miły jest, bo on z Gemmą chcę być bliżej... no wiecie o co mi chodzi. Ale to nie tak. Okazało się, tzn. sama do szłam do takiego wniosku, że to nie tak... Że jednak i na mnie mu zależy ;) Wiem, że to głupie, ale czasem mamy takie głupie myśli... Gemma mnie wyśmiała kiedy jej to powiedziałam na H.Ecu (kiedy nie słyszał) bo dzisiaj gotowaliśmy i mogliśmy gadać. Nom i ona do mnie "wiesz, a ja myślałam, że on tak do nas lgnie, z twojego powodu". Hehe, no i proszę, nie jestem jedyna która ma jakieś wątlpliwości.

Ale wracając do Alana, to żałuje, że nie jestem w jego typie... on jest prześmieszny. I w ogóle, taki jakiś... inny niż jego kumple. I z tobą pogada i się pośmieje i się przejmie i... w ogóle. Dzisiaj na H.Ecu kiedy babka tłumaczyła nam po raz tysięczy, jak kroić warzywa/owoce, by przynajmniej 4kostki zmieściły się na łyżeczce deserowej, ja trochę za późno podeszłam i się go pytam "o czym ona gada" "jak kroić marchewkę, ale jestem pewny, że ty wiesz jak to się robi, tylko ja jestem taki debil, że nie umiem". Roześmiałam się, ale on całkiem poważnie wskazał mi jego marchewkę, no trochę za duże kostki, ale widziałam gorsze wypadki. No i zaczęliśmy szeptem(Gemma do nas dołąnczyła) się wygłupiać. Potem kiedy znowu babka nam pokazywal coś przy innym stoisku, staneliśmy blisko siebie i zaczął mi palcem jeździć od łokcia wdół, bo miałam powinięte rękawy, czułam jak mi ciarki przechodzą po palach. Jakie to dziwne uczucie... ocierać się o przystojengo mężczyzne... bo potem przestał mi palcej jeździć, ale ciągle się wiercił... ładnie pachniał, muszę przyznać... oj dobra, nie myślcie sobie, że się zabujałam. Ale jakoś tak... potem był taki miły i w ogóle pogadałam sobie troche z nim. Heh... po prostu żałuje, że... nie jestem w jego typie. Bo mało tu takich chłopaków.

28 stycznia 2005   Komentarze (3)

Who's de man? He's de man! He's de best golf...

Dzionek minął mi ślicznie. ;) Z Noelem miałam mało do czynienia i jestem z tego zadowolona. Tzn. gdy weszłam do szkoły jakoś tak dziwnie na mnie patrzył, ale on na mnie ostatnio ciągle dziwnie patrzy, więc przestałam się przejmować. Miał na sobie białą bluzę i jeansy, biel jednak pasuje mu do twarzy, muszę przyznać. Bardziej niż Chrisowi, a on chuj wie dlaczego, nosi tylko białe bluzy... choć czy ja wiem... oni się ubierają podobnie, tylko tyle, że Noela ciuchy są o dwa rozmiary większe ;) No ale jakoś tak dziwnie... już w ogóle przestał mnie interesić, nawet to co ma na sobie. Bo to Gemma mi wskazała palcem na Chrisa i Noela i powiedziała "a ci to, w tym samym sklepie się ubierają czy jak?". Ona jest prześmieszna ;) I to ja niby mam obsesje na punkcie tych dwóch gości ;) A potem kiedy stałyśmy pod sekretariatem i czekałyśmy na resztę chłopaków, aż wezmą swoje kije, Noel stał nie daleko z Benniem, kilka kroczków ode mnie. Nom i do nas podeszła Catriona i mówi "Golf dzisiaj dziewczyny?" "no, idealna dzisiaj pogada na partyjke golfa"odpowiedziałam(za oknem lało jak scebra. Gemma na to "no słoneczko świeci..." A Catriona oparłą się o jeden z kiji który jej podałyśmy i gładząc bródkę jak Bennie powiedziała "no i ta bryza nadchodząca z nad morza, idealna na świerzo ogoloną bródkę", zaczęłam gładzić moją brodę "no, tak dzisiaj rano przy goleniu się zastanawiałem, czy by tutaj w golfa nie zagrać, ten wiatr odświerza skóre". No i Catriona, mówie wam, kompletnie jej odbiło, podrapała się po kroczu(udając Chrisa, ten to się ciągle na w-f drapie, faceci w ogóle nie umieją się zachować! choć ojczulek mówi, że jakby i mi cos takiego wisiało, to też bym się drapała, bo to zwariować można, dzięki Bogu nie jestem facetem ;p ) i powiedziała "wiecie, mi to te lekcie nie potrzebne, ja to jestem mistrzem w golfa, nie ma lepszych, normalnie jestem zajebisty, nie ma lepszego chuja ode mnie". Myślałam, że się poszczam, Noel się chyba obraził, bo oderwał się od kaloryfera(a już myślałam, że się przykleił) i poszedł do kibla. A Bennie do Catriony, głaszcząc się po bródce(na kilka centymertów) "chyba uraziłaś jego ego". Nie no, cholera, ego, jego EGO!!! hehe, uraziła jego ego, a to dobre...

Golf był udany, co ja gadam, cholernie udany! Już dawno się tak nie ubawiłam i zreleksowałam!!! Z Gemmą się wygłupiałyśmy i w ogóle, co tu dużo gadać, było super! Nom a Chris i reszta naszych kochanych golfiarzy którzy są w drugiej grupie, tej bardziej zaawansowanej, przyszli jak zwykle 10minut wcześniej i siedzieli na górze, w galeri i się na nas gapili. No wiec ja z Gemmą, zaczęłam sobie jaja robić. Oni nas nie mogli słyszeć, więc szczerzyłyśmy do nich zęby i do siebie mówiłyśmy"

 "Boże jak ja ich kocham!" - ja, "normalnie miłością prawdziwą!"-Gemma, "A chris jest taki przystojny, że normalnie go zgwałce"-ja, "nie no, ja go zgwałce!"-Gemma.

Potem zaczęłyśmy dalej grać i mi się śmiać chciało, skupić się nie mogłam, bo czułam ich wzrok na sobie (tak się skupić nie mogłam, że uderzyłam piłeczkę najlepiej od samego początku nauki) i śpiewałam sobie coś pod nosem, sama nie myśląc co. Gemma do mnie "ty dobre to, zaśpiewaj jeszcze raz!". Ja ostatnio lubię udawać powalone chealledarki(jak kolwiek to się pisze) no i piosenka którą nuciłąm pod nosem (a raczej hasło)

"Who's de man? He's de man! He's de best golf player we ever had! GOOOOO WAAAALSH!!!"

Dobre co nie?? a to go Walsh to kiedy uderzałam piłęczkę =P No a potem jak się już skończyła nasza lekcja, zaczęli do nas machać główkami. I ja zaczęłam udawać Elayne i inne idiotki, co Gemma szybko załapała i zaczęłyśmy podskakiwać jak powalone i machać łapami mówiąc słodkim głosikiem "O Mój Boże, o Mój Boże, on do mnie pomachał! O mój Boże! on na mnie na serio leci! Nie no mówię ci, on na mnie, no leci!". I wiecie, taki pisk i ciągle "o Mój Boże". Mówię wam, jaki miałyśmy ubaw. A te cioty, debile myślały, że my tak na serio. O ja cie... jacy oni ciemni są... Tzn. Chris wiedział, że my sobie jaja robimy. Ale Ten drugi, Chistropher Mc Monygle i Jogh Gillespie-Noela najlepszy przyjaciel od golfa, myśleli, że my tak na serio. I zaczęli nas przedrzeźniać schodząc po schodach i myśleli, że ich nie słyszymy. Chris zszedł na dół pierwszy a my mu się w twarz roześmiałyśmy i krzyknęłyśmy "LOOOOSERS!!!" I wracając do szkoły się pokładałyśmy ze śmiechu. Ale z nich zapatrzeni w siebie, DEBILE!

28 stycznia 2005   Komentarze (3)
Czarna-roza | Blogi