korespodencja z Polski
A więc jestem tutaj, na ziemi ojczystej. Muszę przyznać, stęsknilam się za Polską. Za jezykiem, kulturą, no i może trochę mniej za chamstewm w sklepach, ale mniejsza z tym. Ważne, że jestem.
Muszę przyznać mojej matce rację, Polacy to jeden z najprzystojniejszych narodów świata. Nie mogę przestać się oglądać. Ale nogi ujęły mi się dopiero wponiedziałek wieczorem. Mam nadzieję, że Ewcia tego nie przeczyta, bo do końca życia nie przestanie mi dokuczać. Poszliśmy do klubu w wa wie na 18stke Ewci i Marcina kumpeli. Ewcia i Cinek do moje rodzeństwo cioteczne.Cioteczne, nie cioteczne, jesteśmy jak rodzone. Wypindżyłyśmy się z Ewcią i poszliśmy. Dołącznyli do nas przyjaciele Marcinka. Kilka dziewczyn no i... Łukasz. Fajny gość i do tego... cholernie przystojny. Wtedy ugieły mi sie nogi. 19latek, i co z tego? Leciałam na niego, a on na mnie. Do niczego nie doszło. Trochę głupio mi było, wyrywać przyjaciela mojego braciaka. A więc nie podwalałam się, dawałam mu znaki, ale nie pewnie... Wypiłam trochę, i ta nie pewność odeszła. Ale i tak, zachowałam klasę.Był moment, pod koniec, że już nie wytrzymywałam. Zaczęłam kokieteryjnie, delikatnie jeżdzić mu czubkiem buta po nodze. Ale zaraz potem, przyjechała taxi i pojechałyśmy z Ewcią do domu. Ona następnego dnia do szkoły i musiała jechać. Choć mnie namawiał Łukasz bym została, pojechałam. Ewka to moja siostra, samej bym jej nie posłala w taksówce o 2nad ranem.
Tak jak Cinek powiedział, nigdy się nie spodziewałam, ze razem wylądujemy w klubie w wawie. Znaczy się ja, Ewka i Cinek. Fajnie było. Marcin się o nas troszyczył jak... jak brat. Hehe. Pierwszy raz jakiś starszy ode mnie chłopak tak się mną opiekował i muszę powiedzieć, że mi się to podobało. Potańczyliśmy trochę. Posiedzieliśmy na zewnątrz, popiliśmy, powspominaliśmy i porobiliśmy zdjecia. Jak wrócę do domu to ściągne zdjęcia z kom y, które wyszły tak sobie (niestety nie mam ustawień dziennych i nocnych).
Marcin wrócił ze swoją paczką zaraz po nas, jakoś tak o 3. Ja paradiowałam w koszuli nocnej i pokazywałam swoje piękne nóżki. Potem poszliśmy na balkon na papieroski, wszyscy palili, oprócz mnie. I byłam z tego dumna, cholernie dumna! Cały wieczór wszyscy palili, a ja nic. Wracając do tematu, widziałam jak Łukasz na mnie patrzył... może sobie to ubzdurałam, ale to się czuje. Te fale. Ten zwierzęcy pociąg fizyczny. Wcale nie polepszyło sprawy, fakt, że spaliśmy w tym samym pkoju. Rano musiałam wcześniej spać, Ewka poleciała zjeść śniadanie. Łukasz spał, a więc rozluźniona parodiowałam w koszulince po pokoju. Potem wskoczyłam w ciuszki i stałam i czesałam włosy przed lustrem. Odwrócilam się, a on uśmiechając się na mnie patrzył. Powiedziałam tylko "obudziłam cię? śpij śpij". Posłuchał, zamknał oczy po chwili i usnął. I cholera... plulam sobie w brodę, ze więcej nie wypiłam. Że go po prostu na kanapie nie zgwalciłam. Ale miałam skrupuły... bo to nie ten typ... nie na chalny, nie na jeden wieczór, miły fajny... taki mój. I dlatetgo własnie, nie potrafiłam tak wprost. Za bardzo mi zależało by mnie poznał taką jaką na prawdę jestem... Gdybym miała wiecej czasu. A nie jeden wieczór, jeden poranek... Teraz jesten na wsi u ciotki i jakoś mi się żyje. Nawet dobrze. Na około pola i las a ja żyjhę. Nie ma godzin, czas nie istnieje. JEst tylko powietrze, słońce i ja... I jest pięknie... już dawno tak pięknie nie było... Kocham was =*