BE HAPPY!!!
Dzień w skrócie bo idę się kuć. Humorek już dużo lepszy, uzależnienie zaspokojone, gdyż dostałam Ruairiego dzisiaj w dosyć dużej dawce. Sean (gbórek) pobrechtał moją próżność, a swoją męską głupotą tylko jeszcze bardziej poprawił humor. Neil mnie nazwał roszpunką (z powodu mojego warkocza), a ja równie złośliwie odbiłam piłeczke. Więc dzień jak codzień... No i jeszcze jestem umówiona na gwałt, kiedy wrócę z Polski i wrócę do pracy. Na gwałt z kelnerem Ciaranem, który teraz pracuje jako zastępca kucharza i nosi extra sexowne spodnie w czarno-białą kratę. Kiedy powiedział
"Strasznie seksowne te sponie, co nie?"
Moi odp: no, strasznie mnie nakręcają.
Hehe, no więc jesteśmy umówieni... potem się z Coriną uśmiałyśmy jak norki. Mówiłam wam już, że ją uwielbiam? Przez ostatnie dwa tygodnie codziennie się o mnie matulę pytała. Kochana Corina... miała być na imprezie u Ruairiego, ale musiała pracować. Heh... pocieszyłam ją, że mnie też tam nie było. Tylko, że ona oficjalnie miała iść na impreze Ruairiego brata... no ale cóż, już nie mogę się doczekać powrotu do pracy. Dla Coriny i Ciarna. Z nimi to będzie śmiesznie... chodź z tym nowym kucharzem to jest istny terror... szkoda słów... ojciec się odgraża, że go poda do sądu, prawnika wynajmie... jest tragicznie. Facet powoli wykańcza wszystkich psychicznie, nawet irlandczyków (nie znając angielskiego). Mam nadzieję, że Maurice, szef hotelu, w końcu to wyjaśni, bo wszyscy polacy się odgrażają, że rzucą pracę. Tego Maurice obawia się najbardziej...
Dobra lecę się kuć, jutro Science (chemia, biola i fizyka), i jeszcze biole muszę powtórzyć. =*