• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
30 31 01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 01 02 03

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Archiwum czerwiec 2005, strona 1


< 1 2 >

ładne oczy masz...

Muszę wam powiedzieć, że zapisywanie się do tej randki na msn'ie nie było takim złym pomysłem. No dobra, Mikia której ostatnio serduszko zmiękło, musiała spławić kilku facetów którzy byli pod 30 (jeden to w ogóle rówieśnik mojej matuli, 36lat), ale jakoś poszło. Jeden do mnie napisał (25lat) przesłodkiego maila... nie odpisałam na poprzednie 2, napisał 3, już ostatniego. On wie, że jest nachalny, ale chciał, bym tylko wiedziała, iż już dawno nie widział tak ślicznej dziewczyny jak ja. Za to drugi facet z którym gadałam na MSN (28lat) napisał, że gościu który mnie odrzucił jest skończonym idiotą. Bo ja na początku nie wierzyłam, że ktoś do mnie napisze... wymyślilłam jakąś bajeczke, że to była terapia po tym jak mnie chłopak rzucił. Dokładny opis Noela, tylko tyle, że my nigdy nie chodziliśmy. Ale coś musiałam napisać, żeby go "delikatnie" spławić. Madelle ty znacz tą płaczliwą historię... ach ta moja wyobraźnia.

Ostatnio już chyba z trzy razy, pewna osoba zarzuciła mi "zmyślanie". A najgorsze jest to, że nie wprost. Tylko ktoś komuś, kto powiedział mi. A więc, jeśli czytasz to OWA osobą, albo WY OWE osoby, to wiedzcie, że nie zmyślam, a Madelle mi światkiem. Ja na prawdę mieszkam w Irlandii, a Noel i reszta istnieją. Ruairi też istnieje, tak samo jak Sean i Owen. Ja opisuje to co się na prawdę dzieje, a ta osoba która mi na gg napisała, że pewnie jestem brzydka i tutaj lecze swoje kompleksy, a by zobaczyć te mistrzowskie zdjęcie, zapraszam do archiwum 2005-04. Madelle... mnie też te taborety napadły, tylko, że na gg.

A tutaj moje śliczne oczęta... jedyne chyba co lubię w moim ciele (no i jeszcze nogi i włosy ;P )

Trzymajcie za mnie kciuki, lecę się uczyć na CSPE, potem do miasta na odstersującą kawę i do boju!

 

10 czerwca 2005   Komentarze (3)

wróciłam na krótką chwileczke....tęskniliście?...

Już dawno mnie tutaj nie było... Egzamin z anglika mam za sobą, 5godzin pisania, rozłożone na dwie i pół godzinne sesje. Muszę przyznać, że i sala egzaminacyjna jest fajna (a myślałam, że będzie tak okropnie), a i egzaminator świetny. Pierwszy papier z Matmy też już mam za sobą, napisałam dzisiaj podczas porannej sesji egzaminacyjnej, a teraz siedzę w domciu. W tym momencie 89% uczniów na 3 i 5 roku szeleszczy kartami, lub trzeszczy piórami po kartkach, egzamin z Irlandzkiego, bardzo ważny egzamin. A ja sobie siedzę w domciu i wiem, że mój dobry humorek zaraz minie. Dlaczego, zapytacie? Dlatego, żę czeka mnie kucie do C.S.P.E. z którego mam egzamin podczas po południowej sesji jutro. Heh... ciężkie jest życie ucznia. C.S.P.E. to coś takiego jak Wiedza o Kraju. Te same buty, tylko inny szewc i w innym zakładzie. W sali jesteśmy całą klasą i jest jeszcze kilka dodatkowych z następnej klasy. Więc jest spoko, ale ściągać i tak się nie da (nie żebym próbowała). Papier z matmy podobno najtrudniejszy od lat, przyznaję przyznaję... Dostanę góra B. Jeśli dostanę A to chyba padnę. Za to angielski, muszę powiedzieć, łatwizna. Tematy tak mi podpasowały, że jak zaczęłam pisać to nie wiedziałam kiedy już się skończył egzamin. Wyszłam 5min przed końcem, wraz z Chrisem. Hehe, wiecie jakie skojarzenia były na sali ;)

Co do życia prywatnego, to zakupiłam, nową śliczną komórałkę. Takie cudo, że aż się w nim zakochałam. Jak to Ania powiedziała (polka pracująca tu przez wakacje), lepsza niż facet. Nigdy cię nie opuści, a ma tyle super funkci... To jest motorola V980. PO prostu cudeńko! Jaka jakość MP3, a o zdjęciach już nie wspomnę! Normalnie cudeńko... (powtarzam się, ale tak to jest, kiedy jest się w stanie zakochania...).

O facetach napisać bym mogła dużo, a zarazem mało. Kiedy pisze się egzaminy, nic nie widzisz i nie słyszły na około siebie, aż do półtora godzinnej przerwy. Po egzaminie, oczywiście i słyszałam Noela i jego kumpli, i widziałam, ale jakoś się ludziska uspokoili. To przez te egzaminy. Bennie się dzisiaj popisywał w samochodzie, wraz z Owenem i w ogóle, kupą ludzi, a Noel, Donal, Paddy i Sean siedzieli niedaleko, na murku tuż obok naszego. Ale na tyle daleko, byśmy mogły o nich gadać, nie podajac imion, a oni i tak by się nie skapneli (bo przecież oni mózgu nie mają). Obiecałam Ash, że zrobię Donalowi zdjęcie. Próbowałyśmy z Hanną, żeby to nie wyszło za bardzo oczywiste i... zrobiłam zdjecie jego seksownym pośladkom! cholera, to miała być twarz! Myślałam o tym by zatrzymać to zdjęcie, ale po cholere mi zdjęcie jednej wielkiej nogawki od czerwonych spodni, i kawałka tyłka. Że też nie mógł się z jakiegoś głupiego powodu zatrzymać... Wracając do białej bryki Benniego (nadal zostaje przy swoim, zgwałciłabym dla samego samochodu) kiedy Noel i reszta się zmyli (pewnie go wnierwiał fakt, że co się na mnie spojrzał, to się z niego śmiałam- nie pytajcie nawet dlaczego, chodzi o jego styl ubierania się), a ci kurwa dalej jeździli nam pod nosem i ciągle się na mnie gapili. Znaczy się Bennie i Owen. Nawet się nie kryli!

Później odprowadziłam Hannę do szkoły, dołąnczyli do nas Ruairi, Nil i DAnilec Acka Joe i sobie fajnie pogadaliśmy. Hanna mi wyśle zdjęcie Ruairiego w bokserkach, to później je w necie umieszczę, sasasa. Nom, fajnie było fajnie było, ale musieliśmy się rozstać przy zakręcie "dla palaczy". Tam zawsze palą wszystki palacze (kominiarze jak mówi mój ojczulek), Adam, Alan... no wszyscy. Pogadałam chwilę z Adamem i Nikim, a to że Eyman (Duffego i Colma kumpel na mym roku, mówi samo za siebie) się mi dziwnie przygląda. Idę sobie pawilonem kiedy Eymon mnie zatrzymuje (tuż przy samym wejściu do tej oazy zieloności, w której strasznie zajeżdża petami).

Eyman: myślałaś kiedyś o shiftnięciu Paula
Moi: nie (usmiechając się słodko, by nie wyrządzić biednemy Paulowi przykrości)
Eyman: a shiftnęłabyś go?
Moi: Nie. (Nadal słodka i delikatna, no nie możecie mnie posądzić o to, że byłam zimna!)
Eyman:Ale dlaczego, zobacz jaki on biedny... wy lubicie takich.
Moi: Wy?
Eyman:no wy, dziewczyny.
Moi:nie jest w moim typie. (Dalej miła, słodka, po prostu dobroduszna mikuś).
Eyman: acha...

Już chciałam odejść, bo aż mnie rączki świerzbiły by sobie puścić jeden z utworów na mojej komie, kiedy ten znowu.

Eyman: Michaela...
Moi: Co...?
Eyman: a Tea pota? (taki gościu, mało wazny w tej rozmowie)
Moi (śmiejąc się głośno): w życiu!
Eyman: bo ty taka ładna jesteś, to każdy by chciał.

Pozostalam miła, grzeczna i dobra. Taka... mikia nie dla facetów. Cóż, byłam w dobrym humorku. Już sobie idę, kiedy ten znowu mnie woła.

Eyman: A jest jakaś szansa dla Alana?

Alan spojrzał na mnie jakoś tak śmiesznie... nie zastanawiałam się długo nad odpowiedzią. Jak już pisałam, ostatnio mnie wkurzył i przestałam o nim myśleć. Jakoś tak... odeszło.

Moi: Nie. (Z przeprosinami w głosie).

Alan tylko zaciagnął się mocno papierosem, czyżby na prawdę miał ochotę?

Eyman: cóż Alan, nawet tobie się nie poszczęści.

Już sobie idę, wyjmuje komórałke, a on znowu woła.

Eyman: Michaela! A mnie?

Uśmiechnęłam się i nie odpowiedziałam. Oczywiście, że o dużo bardziej wolałabym shiftnąć Alana od Eymana chodź on też niczego sobie (ale ten jego charakter...), ale trzeba się Alanem pobawić. Że niby co? Niech zobaczy, że ja taka jak wszystkie nie jestem "bo wy wszystkie takie jesteście", normalnie myślałam że go... Ale to było wieki temu. Ale miał minę, Eyman pokazał szczezozęba, Alan spojrzał na mnie zdziwiony, a ja odmaszerowałam. Stałam na tyle daleko, by Eyman nie mógł się zapytać, co oznaczał ten uśmiech, cyz tak czy nie. Tylko zagwizdał. To była zabawa, Eyman nie mówił na serio a ja i tak nie dałam im jawnej odpowiedzi. Ale ta mina na gębuszce Alana... warto było. Warto było, już dla samego tego widoku....

09 czerwca 2005   Komentarze (7)

Chomcie cz.2

Trza to wreszcie skończyć bo kto wie, kiedy znowu będe miałą chwilę by dłużej usiąść do kompa. Kontynujemy węrdówkę w świecie Chomci. Zacznijmy od

Ruairi- Nawiązała się pomiędzy nami, można by powiedzieć, że przyjaźń. Jest to pierwszy i jedyny chłopak z którym tak dobrze się rozumiem i który jeszcze nie obraził się na mnie, że go nie shiftnęłam (połąnczenie całowania się, z obmacywaniem, dla tych którzy jeszcze nie wiedzą). Smsujemy bardzo często, bardzo często w szkole gadamy, bo jesteśmy w tej samej klasie i w ogóle świetnie się dogadujemy. Ludzie gadają, ale jakoś przez to przejdziemy. Chłopak nieśmiały o którym dużo napisałam w 2005-04 więc zapraszam do archiwum. Podobno on nadal coś do mnie ma (i nie dziwię mu się...), ale ja tej chemi nie czuję. Niestety...

Domnick (DJ)- Ci co bywali na moim byłym blogu go pewnie pamiętają, kto to jest i co się działo... Bujnął się we mnie, mnie zachwyciły te jego zakochane oczka, ale szybko mi przeszło. Rozmawialiśmy dużo przez neta, ale on mnie potem zaczął za bardzo przywiązywać do siebie, co mi się nie spodobało i wprost mu powiedziałam, że chcę byśmy byli tylko przyjaciółmi. Cóż, przyjął to zupełnie inaczej niż Ruairi, i chodź to kumple, to widać który jest tym, który pije i pali trawkę, a który jest tym stukniętym, ale pożądnym wariatem. Teraz się kolegujemy, ale nauczył mnie ostrożności z facetami (a jak jest pijany to trzymam się od niego z daleka. Wraz z Ciaranem, Paddym (takim innym Paddym) mają zepsół rockowy i do koncertów zazwyczaj przyłancza się Adam o którym takze napiszę zaraz.

Ciaran- Tak samo rudy jak Domnick (ach ci Irlandczycy), tak samo stuknięty i też lubi się napić i zapalić. Siedzę z nim na Francuskim i się świetnie dogadujemy (chodź, według Ruairiego i Daniela tresuje go jak pieska). Fajny chłopak, który wraz z Ryanem postanowił mnie zeswatać z Ruairim (chodź oni są głęboko przekonani, że ja i tak już z nim chodzę, ale utrzymujemy to w tajemnicy). Kiedyś w żarcie powiedziałam jemu, Ruairiem i Danielowi, że jestem biseksualna, a ten debil mało nie roztrąbił całej szkole, bo myślał, że mówię na poważnie. Chodź czasem wydaje mi się, że jestem... Ale to temat na inną notkę.

Ryan- Ruairiego bliski przyjaciel, mój przyszły sąsiad, niestety nie jest w mojej klasie, ale znając szczęście w przyszłym roku będzie. Były Marii który ciągle ją kocha. Chłopak który postanowił, że zeswata ze mną swojego najlepszego przyjaciela, który kocha mnie ponad życie. ("Wiesz o tym?" rozmowa z wczoraj).

Daniel (znany jako Joe)- mój kumpel z klasy, strasznie fajny chłopak, który blisko sie przyjaźni z Hanną bo to sąsiedzi, ale oprócz mnie nikt o tym nie wie. Zresztą to dwa takie nie śmiałe ptaszki, że nikt tak naprawdę nie jest zainteresowany ingerowaniem w ich życie. Coś mi się wydaje, że oni jeszcze skończą razem na ślubnym kobiercu. Jakoś tak czuję, że oni są sobie przeznaczeni. Joe to kumpel Ruairiego, tak jak i Chrisa, oboje lubią z nim siedzieć na lekcji. Zresztą ja też lubię, bo jak już mówiłam, to spoko chłopak.

Adam- Syn przyjaciółki mojej mamy. Cholernie utalentowany muzycznie. Małe dziecko które wygląda jak młodszy brat, swojego młodszego brata, jeśli kapiszecie o co mi chodzi. Jego starszy brat, ARon, który jest starszy od niego tylko o rok, wygląda jakby był od niego starszy o 5. Mówię wam, taka różnica, że aż strach patrzeć. Ma zespół rockowy, który ma za sobą kilkanaście dobrych koncertów, i dwa podczas festivaly co jest naprawdę CZYMŚ w tej dziurze (Madziula, pamiętasz jak potraciłyśmy głosy po darciu się na koncercie?). W jego zespole kiedyś był Ali, ale się posprzeczali i Ali teraz jest w innym zespole, Niki, jego najlepszy kumpe i, taki gościu który chodzi do innej szkoły i nie pamiętak jego imienia. Co oni teraz zrobią bez Aliego? A i Adam chodził z moją bliską kumpelą, Char, ale z bardzo skomplikowanych powodów, zerwali ze sobą i to tak, że przeżyła to cała szkoła. Nawet bardziej niż sam Adam, którego CHar zdradziła, ale gdyby nie ona, to on zdradziłby ją... Zresztą, nie ważne, jak już mówiłam skomplikowane. Ja się z Adamem kumpluję i tyle.

Niki- Zacznijmy od tego, że nie nawidzi Char i chodź ja się z nią kumpluje, on nadal mnie lubi (o dziwo!) To mały kurdupel, który mi sięga do ramienia, a laski rwie jak owies. Flirciarz mały i tyle. I kto wie, małe to piękne, a może po prostu wzrost poszedł mu w spodnie, hehe.

Paddy- Gdzieś po drodzę o nim zapomniałam. Tak jak wszyscy powyżej wymienieni, to kumple, którzy lubią się napić. Jedni więcej, drudzy mniej, za to Paddy należy do tych którzy bez %w piątek wieczór żyć nie potarfią. Kolejny rudzielec, walnięty w łeb. Blisko kumpluje się z Adamem i Ciaranem. Tak po za tym, to oni wszyscy to jedna wielka paczka.

Ali-  Hindus w którym zakochała się Madelle podczas jej pobytu tutaj. Fajny gościu, tyle powiem, bo nie kumpluję się z nim tak blisko jak z Adamem i resztą.

Kurcze kto tam jeszcze... kogo to ja pominęłam...

Daniel T- który z powyżej wymienionymi nie ma nic wspólnego. Błąd przeszłości do którego nie chcę wracać i o którym nie chcę rozmawiać.

No i Alan- o którym zapomniałam, bo po naszej ostatniej sprzeczce już mi totalnie przeszło. Jednak to jest chłopak z Brutenportu... a ja tego typu chłopaka mam już powyżej uszu. Niech idzie i łapie latawice spod latarni, to mu chyba najlepiej wychodzi, a one przynajmniej mało gadają (zresztą jak mogą, skoro są zajęte chwytami językowymi "poniżej pasa", rozumiejcie to jak chcecie, to nie ja mam tutaj chory umysł =P).

Przypomnijcie mi o kimś, jeśli o kimś zapomniałam. =* na dobranoc.  

 

04 czerwca 2005   Komentarze (7)

faceci... czyli Chomcie, w których świecie...

No to chyba nareszcie przydałoby się wyjaśnić, kto jest kim w tym powalonym świecie facetów. Hmm... od czego by tu zaczać... może od 5roku w dół. I chyba rozłoże to na kilka notek, w tej, notka o Noelie i jego kumplach or kuzynach. Dzisiaj mam wolny wieczór (o dziwo) ale to ponieważ jest piątek, potem już tak dobrze nie będzie. Swoją drogą to jak patrzę tak na te chomiki to sobie myślę, że... Faceci to są takie chomcie, tak jak chomcie chcieli by tylko żreć i żreć... i uprawiać seks. Ale to akurat pragnienie, które posiadają tylko takie spragnione samce jak faceci. I tak jak te chomcie na widok jedzenia, tak reagują faceci, na widok gołych nóg i ładnego ciała.

A o to lista "Chomci":

Noel - chyba wiadomo kim jest, o nim za wiele pisać nie muszę.

Owen- Noela kumpel który w moje życie jakoś bardziej jawnie wkroczył w tym roku, twierdząc, że stracił dla mnie głowę. Chyba już ta głowa wróciła na miejsce, bo przestał już tak za mną wędrować wzrokiem. Może zrozumiał, że nie ma szans?

Sean, zwany Gbórkiem- Noela kumpel, którego lubie najbardziej z jego paczki. Potrafi mnie rozśmieszyć i w 99%okazji robi sobie jaja z sytuacji i bardzo często z Noela (z niego się najfaniej jaja robi), czym skradł moje serce. Do tej pory byłam szmacona i poniżana (bez skutku, bo zazwyczaj dostawał im się ochrzan), a on mnie... lubi. Cóż, trafił swój na swego, bo on był zachwycony tymi smsami o ciąży, i nie nazwał mnie wariatką (nie jawnie, prawde mówiąc nie wiem jak prywatnie). Zawsze jak mnie widzi to się wita, nawet jeśli z tym dziwnym uśmieszkiem, który raczej ma mi okazać, że on tylko szuka okazji na kawał i czy mam jakiś pomysł. Fajny chłop, trza przyznać.

Damian- Noela kumpel w okularkach, taka trochę fajtłapa, ale samochodu własnego się dorobił i teraz mi wyje pod domem, wraz z Gbórkiem na siedzeniu pasażera. Nawet fajny, lubię go, może dlatego, że to takie małe dziecko, które wyglada jak nie dorobiony facet. On także "podobno" stracił dla mnie głowę... Chwilowo, bo potem wziął się za moją koleżankę na moim roku. Często mnie zaczepia, ale co tam gadać, fajny jest, nawet jeśli lubi mi dokuczyć.

Duffy- To już dłuższa historia, chodź w tym roku już tak się nie udziela, to rok temu był jednym z najbardziej udzielających się kumpli Noela. Szczerze, jedyny z którym kiedykolwiek tyle gadałam. Trzeba przyznać, ten to na serio stracił dla mnie głowę i zastanawiam się teraz, czy Noel nie ciągnął tego wszystkiego tylko ze względu na niego... Kiedyś mi nawet tak powiedział, podczas kłótni. Że gdyby nie Duffy to by już dawno przestał ze mną kręcić (kręcić? co, ruletkę?). Duffy na serio na mnie leciał i nawer wyrywał moją tamtejszą koleżanką (z którą już nie utrzymuję kontaktów, bo się jeszcze bardziej zepsiła), a więc wyrywał moją koleżankę, bym była zazdrosna. Wysoki rudzielec, który ma nową bryczkę (ostatnią rozwalił w wypadku, ścigał się, walnął w Debbie mamy samochód, i mojej kumpeli matula wylądowała w szpitalu). Kiedyś bardzo blisko się przyjaźnili z Noelem, gdzie Noel, tam i Duffy (swego czasu krążyły plotki, że ich kontakty się ochłodziły przeze mnie... ta jasne). Teraz nadal się kumplują (i worzą w samochodzie), ale Duffy stawia na kontakt z jeszcze bardziej świrniętymi chłopakami i łatwymi panienkami. Tam gdzie są fajki, trawka i wódka w butelcę od Coli, tam jest jazda. Do jego gangu należy Colm i Amanda (której młodszą ode mnie siostrę, shiftnął bo był pijany). Ale żem się rozpisała... Chyba nigdy nie skończę tej notki.

Paddy-  Mądrzejszy i pożądniejszy, z Noela kumpli. Starszy brat Seana na moim roku. PRzystojny blondyn o głębokim, męskim głosie.

Donal- Podobny do Paddego, pod względem gentelmeństwa, mądrości i pożądności. Strasznie męski, "owłosiony" jak mówi Hanna, i w wieku 18lat (dlatego Noel się go tak blisko trzyma, jakby sprawdzali, to on ma ID) wygląda na dwadzieścia kilka. Fajny chłopak, trochę cichy, ale to dlatego, że nie cham jak reszta.

Bennie- Chłopak chodzi do mojej szkoły od roku i od samego początku skradł serca wszystkim laskom, których serca dało się skraść, czyli 70%mojego roku i 80%jego roku, nie wiem jak z resztą, ale też chyba tak źle było. Teraz już się trochę serducha uspokoiły. Chłopak chodził z moją koleżanką, ale zerwali z nieznanych nikomu powodów (ona go rzuciła, ale o tym szaaa, kumple nie mogą sie dowiedzieć). Gentelmen i po prostu 100% facet, który szanuje laski ale lubi poflirtować. Swego czasu domagał się mojego numeru telefony, po cholere nie wiem, ale szybko go spławiłam. Swego czasu się nawet kumplowaliśmy, teraz nasz kontakt się nieco ochłodził, ale to dlatego, że nie mamy już Irlandzkiego razem. Ma białą brykę która skradła mi serce i kiedyś na francuskim rzuciłam w powietrzę, że shiftnęłabym go dla samej bryki... Chłopaki to podchwycili i mi teraz spokoju nie dadzą... pewnie do końca moich dni (albo tego samochodu =P).

Chris- Jak już wiecie, Noela brat cioteczny (ach te więzi rodzinne), jeden za drugiego w ogień by skoczył (ach ta krew) i pewnie swoje serce by oddał (ach te klany irlandzkie). O nim to już trochę wiecie. W pierwszej klasie kochaly się w nim wszystkie laski na moim roku, ale nie ja. Na drugim roku, bujało się w nim 50%naszego roku, ale ja już kochałam się w Noelie.

Sean- Mój kumpel z klasy, Paddego młodszy brat (po raz kolejny, ach ta rodzina). W pierwszej klasie skradł moje serce (ach te dziecinne miłości), nawiązała się między nami przyjaźń, odkochałam się, zakochałam w 10innych, potem w Noelie (wpadłam kompletnie), a Sean zakochał się... we mnie. Skończyło się kiepsko, bo nie dość, że podobno Noel mu dogadał (to wiem z niepewnego źródła) to i ja mu kosza dałam i ta nasza przyjaźń się nieco ochłodziła. Teraz jest spoko, ale chyba nigdy nie będzie tak jak kiedyś.

Colm- Świrnięty gościu, który jest pokroju Duffego, co mówi samo za siebie. Taki kumpel, który lubi mi dokuczyć i tyle.

NO to tyle, co na temat chłopaków którzy mają coś wspólnego z Noelem. W następnej notce, reszta chłopaków (którzy dzięki Bogu, albo nie lubią Noela, albo nie mają z nim nic wspólnego).

 

 

04 czerwca 2005   Komentarze (2)

para pa pa pa, im lovin it...

Wczoraj była impreza u Ruairiego, na którą nie poszłam z wielu małoważnych powodów, o których tutaj nie ma sensu nawet pisać. Za to na następną pójdę na 100%!!! Wczoraj Ciaran zaczął do mnie dzwonić, dlaczego nie jestem na imprezie. Było już coś grubo po 12, a on zaskoczony zaczał do mnie wydzwaniać. Pijany był, bo gadał głupoty. Ciągle wracamy do tego samego punktu... ja i Ruairi = para. Nawiązę może do interesującej rozmowy w szkole, na ławce siedzę ja, Ruairi, Maria i Ryan. Specjalnie tak nas usadzili, ale co tam, ja i tak z Ruairim miałam do obgadania (na temat imprezy). Wtedy Maria zaczyna rozmowe

Maria: Sorry, że pytam Michaela, ale muszę to wiedzieć! Czy wy...
Moi (trochę wolna): czy my...?
Maria: chodzicie ze sobą?
Moi i Ruairi: Nie.
Maria: A shiftnęliście się?
Moi & R: Nie.
Maria: A macie zamiar?
Moi: Maria!
Ruairi: i wtedy zapada taka niezręczna cisza...

No może nie dokładnie taki tekst, bo w wersji oryginalnej jest trochę inny, ale znaczenie podobne. Oboje zaczęliśmy się śmiać, Ruairi rozładował sytuację.

Maria: Bo wiesz, gdybyście ze sobą chodzili to...
Moi: to co?
Maria: bym cię musiała zabić!
Moi (trochę zszokowana): Dlaczego?
Maria: Bo on jest mój! Ja go kocham! My wszystkie go uwielbiamy!
Ruairi: (czerwone policzki)

A potem podpisałam mu się na kurtce i z Marią napisałyśmy mu korektorem "LICK ME, IM DAM GEORGEUS!!!". Nie wiedział do póki Caroline (trochę podpita, popijali w kiblu z Adamem i resztą) nie spróbowała go liznąć na francuskim... no comments.

Wracając do imprezy, jak się przed chwilą dowiedziałam, zadzwonił do mnie Ryan a nie Ciaran!!! Wiedziałam! Ale jak sie zapytał czy wiem z kim rozmawiam, a ja powiedziałam, że z Ryanem to on powiedział, że źle i mam zgadywać dalej. No i jak padło imie Ciarana to on w okrzyk że tak! Nie ważne... Kolejna strasznie interesująca rozmowa z pijanym Ryanem, przypomina mi tą z przed kilku miesięcy...

Ryan: shiftniesz Ruairiego?
Moi: Nie, znowu zaczynacie?
Ryan: to shiftniesz go?
Moi (próbująca być delikatna): Nie.
Ryan: ty już go shiftnęłaś!
Moi: Nie.
Ryan: shiftnij go.
Moi: Nie.
Ryan: Dlaczego? On cię kocha!
Moi: Ile wypiłeś?
Ryan: ale wiesz o tym?
Moi: Zalałeś się.
Ryan: Wiesz o tym prawda?
Moi (już zagubiona): o czym?
Ryan: Że mu się podobasz.
Moi: Co mówisz, nie słyszę?
Ryan: Kocha cię! Wiesz o tym?
Moi (no niech mu będzie): Wiem.
Ryan: to czemu go nie shiftniesz?
Moi: Ryan, pogadamy jak wytrzeźwiejesz.
Ryan: Ktoś inny ci się podoba, powiedz mi, kto?
Moi: Nie powiem.
Ryan: to Ruairi mu w morde da. Powiedz.
Moi: Nie powiem (zauważyliście, że się strasznie powtarzałam).
Ryan: Bennie! (pewnie Ciaran im wygadał, iż powiedziałam, że shiftnę Benniego tylko dla jego bryki)
Moi: Co ty!
Ryan: podaj mi pierwszą literę? B? N? R?
Moi: Nie! Nic ci nie powiem!
Ryan: R? N? R?
Moi: Nic nie mówię...
Ryan: To idę mu powiedzieć, że go shiftniesz. Ruairi!!!

Rozmowa pozbawiona jakiekolwiek sensu. Potem pogadałam z Ruairim, który na początku nawet nie wiedział z kim gada. Krótko gadaliśmy, bo ktoś zaczął się wydzierać do słuchawki, muzka została podgłośniona i nic nie słyszałam. Teraz smsujemy i Ruairi napisał, że dzięki Bogu iż mnie na tej imprezie nie było. Rozwalił gębe jakiemuś 5klasiście, policja przyjechała około 4 lub 5, bo bójka przeniosła się na zewnątrz. Cholera, że mnie też tam nie było! Jego brat robił impreze, więc i ci z Social  imprezy przenieśli się do nich na hatę. Z drugiej strony, gdyby mój ojciec dowiedział się ,że byłam na takiej imprezie to by mnie zamordował... No ale na następną na 100% idę! Wiedziałam, że Ruairi jest silny... ale żeby taki zdolny, by przy pierwszym uderzeniu pozbawić gościa przytomności? Teraz próbuje docuciś Ciarana(zalał sie w trupa) i sprać krew z dywanu, za nim jego rodzice wrócą... Współczuje, znając ich, to była to niezła, dość "wybuchowa" impreza. ;)

Tylko powiedzcie mi jedno... dlaczego ludzie nie rozumieją, że między nami może być tylko przyjaźń? Nie ma chemii... przynajmniej z mojej strony. Przykro mi, ale on mnie w ogóle nie pociąga. Uwielbiam go i nasze rozmowy. On jest wspaniały, ale jako przyjaciel, na mojego chłopaka, to nie wiem czy by się nadawał. Chodź kto wie... może kiedyś los wywinie mi figla? Już nie długo przeprowadzamy się do nowego domu, dom tuż visa ve domy Ryana. Planowałam zrobienie imprezy w nowym domu, ale zrezygnuje chyba... Z wiadomych powodó (paczka Ruairiego, tony ludzi z mojego roku i alkohol... rodzice by mnie zamordowali), ale może Ryan zrobi jakąś impre u siebie? Rodzice by się nie martwili, bo to tuż na przeciwko... Tak blisko, że coś mi się zdaje, że będę miała kilku obserwatorów podczas letniego opalania się ;) Fajnych będę miała sąsiadów, hehe.

A na zdjeciu, moje spodnie od mundurka, podpisane przez ludziska z mojego roku. Nie widać tych zrobionych długopisem, a ich jest od cholery... To tak na pamiątkę, aż mi się łezka w oczku zakręciła... To już 3lata w tej samej szkole... Co się tego dnia nie działo... Uwierzcie mi, godzinami by opowiadać. I tym razem chyba na serio zniknę na dłużej, jutro komunia mojego braciaka a potem godziny kucia... nie ma wyjscia. Całusy 4all

03 czerwca 2005   Komentarze (9)
< 1 2 >
Czarna-roza | Blogi