takie bzdety na good bye
Nie mam za wiele czasu na tą notkę, bo walizka czeka bym po niej poskakała (jak zwykle nie mogę się zmieścić). Wieczór się udał, chodź nie upolowałam, żadnego faceta. Muszę przyznać mojej matce, Irlandczycy to jeden z brzydszych narodów. Trafiają się prześliczni, ale wczoraj widziałam tylko jednego który mi się spodobał, ale już dawno, żaden nie rzucił na kolana. Raz... jeden... ale to był szkot i to na swoim własnym weselu. Trochę tak nie ładnie wyrywać pana młodego ; P. Był taki gościu, który był nawet nawet... Lookał na mnie, a ja puściłam mu kilka sygnałów... po woli zbliżył się do mnie, jak gdyby nigdy nic. Dłoń położył mi na plecach, spodobało mi się to. Lubię podchody. Tańczyłam dalej, ale delikatniej, byśmy mogli tańczyć razem. Ale gościu na za wiele sobie pozwolił, łapka od razu powędorowała w dół i facet najnormalniej w świecie złapał mnie za tyłek! Przyznam, jestem wybredna i trochę żałuje, że potraktowałam tego gościa tak jak go potraktowałam. Potem było kilku... ale żadnych jakiś super. Albo wprost się pytali, albo były podchody, ale takie... dziwne. I żaden nie spowodował, że miałam ochotę się na niego rzucić.
Z Alanem mogło by coś być... były spojrzenia, było jego ciało blisko mojego. Był papieros za uchem i pytanie czy nei chcę zapalić (retoryczne, bo wiadomo, że ja palenia nienawidzę). Potem spojrzenia... z daleka. Nie dwuznaczne... zaiskrzyło. Odeszłam na trochę, by odetchnąć świerzym powietrzem i pogadać z Char i resztą. Niech trochę zatęskni. Nie gadałyśmy dłużej, niż... 10minut? Alan już zdążył narozrabiać. Ręcę wykręcone w tył, i dwóch ochroniarzy trzymających go za umięśnione ramiona. Rzucał się... honorowy chłopak. Policzek z wielkim siniakiem. Ktoś go uderzył, on go uderzył spowrotem i go wyrzucili... Tego gościa też, tylko, że on się nie stawiał i sam wyszedł. Alan nie miał zamiaru. I tak się skończył ten nasz romansik. Skończył się, za nim w ogóle zdążył się zacząć.
Chris coś do mnie ma. Wczoraj, pod koniec imprezy (albo raczej dzisiaj, bo do domu wróciłam grubo po2), nawet ja musiałam przyznać, iż jego zachowanie jest bardzo podejżane. Pamiętacie jak wam opowiadałam, jak podczas ostatniej dysko shiftnął 2laski i każdą tuż pod moim nosem? Dosłownie, obok mnie? Znowu wywinął ten numer. Tym razem tylko jedną. Ale żeby to było tylko to... na parkiecie ze 100 osób (jeśli nie więcej), a ten debil ciągle obok mnie się przeciskał przechodząc przez tłum. Gdzie bym nie była, ocierał się o mnie. Za każdym razem próbowałam się nie śmiać widząc Hanny minę. I w końcu... przesadził. Normalnie, jakbym widziała Noela. Sperma już kompletnie zalała mu umysł na widok gołych nóg. Tańczyłyśmy niedaleko zejścia na parkiet, Chris stanął na schodkach, rozejrzał się (złapałam go na spojrzeniu), zszedł wraz z John Paulem (który według mnie jest geyem) i... minął grupkę chłopaków i znowu otarł się o mnie. Ludu! A po cholere to, skoro mógł w lini prostej przejść obok nas. I dużo szybciej dotarłby tam gdzie chciał. Ale nie, on po prostu musiał minąć tego owłosionego gościa, a potem otrzeć się o mnie... Jedno przyznam, ładnie pachniał. Kto by pomyślał... Chris Walsh ma coś do panny mikii. Zaraz się poszczam ze śmiechu... i nie mówcie mi, że to zbieg okoliczności, bo nawet Char (obserwujac nas) doszła do wniosku, że po raz 10, to to trochę nienormalne...
A teraz już mniejsza o imprezie. Znikam na 2tygodnie. Lecę do polski i mam zamiar imprezować każdego dnia. No i upolowac sobie jakiegoś przystojnego polaka... potrzebuje faceta. Jestem zdesperowana. =* Będe za wami tęsknić.