• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
30 31 01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 01 02 03

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Archiwum 11 czerwca 2005


S.M.T.B.

Jakiś dziwny ten dzisiejszy dzień. Miałam sen, jeden z tych snów, które kocham, a zaraz nienawidzę. Zabardzo przypominają o czymś, za bardzo uświadamiają, że tego czegoś się nigdy nie miało. I nie polepszył tego wszystkiego widok ich obu, w tym samym samochodzie o którym potem napisałam w Eire (zapraszam na www.pamietniki.bravo.pl pseudo mikia). I ten boski uśmiech jednego z nich... W chuj z nim! O numer telefonu też prosił... kiedyś. I zawsze mnie podrywa, kiedy jest zajęty. Bo ja niby takich lubię... Kiedyś tego pana N. zakatrupię.

I wracamy do punktu A, albo raczej N, lub może M. Przecież ja nie chcę do tego punktu wracać. Nie żebym coś do niego jeszcze miała, w szczególności teraz, kiedy na widok jego kumpla, muszę się przywiązywać do słupa telegraficznego, smyczą psa którego nie posiadam. To wcale mi w niczym nie pomaga! A Bennie i tak zaraz idzie w pizdu (przepraszam za wyrażenie), na studia, więc co mi po tym wszystkim? Po tych ich spojrzeniach? No niby są jeszcze te trzy miesiące, wystarczająco czasu na shiftnięcie z tyłu jego samochodu. Nawet mojej matce się podoba... no nie tak jak Ross, ale ciągle... Bosh, ona mnie czasami załamuje.

Dzień minął szybko, cudeńko moje małe, dzieciątko, zostało odblokowane i teraz normalnie przychodzą i wychodzą zdjęcia. I jest pięknie. Dom posprzątany i jest pięknie. Geografia, matma, hista i francuski, nie wykuta i czuje okropne wyrzuty sumienia. Normalnie aż mnie żołądek boli (ale to chyba od tych antybiotyków).

Planowałam by zrobić impreze, u siebie, w nowym domu. Takie irlandzkie "warmin party". Kogo bym zaprosiła? Tylko kilka osób... Hannę i Ash, Char i jej kumpele, Ruairiego i Ryana (bo to mój przyszły sąsiad), i pewnie Adama i Nikiego, bo to moi kumple. Tak... niewinnie prawda? W ciągu godziny, zwaliłaby mi się na głowe cała klasa, w ciągu dwóch, cały rok. Około 4nad ranem, liczyłabym ile już rzeczy zostało zniszonych, a po 5, zostałaby wezwana policja, przez moich przyszłych sąsiadów. A więc jeszcze nie jestem pewna, czy powinnam... Ruairi powiedział, że zrobi dla mnie impreze. Albo raczej dwie imprezy, dla dwóch dziewczyn które tutaj przyjadą. Jeśli madelle przyjedzie. To chyba lepszy pomysł, u niego już i policja była, i zdemolowali dom, wiec już gorzej być nie może. No i szykuje się impreza plażowa, słynne amerykańskie "beach party", z ogniskiem i kiełbaskami. DZień imprezy: kiedyś. Przyjemnie tak pomarzyć o imprezach, kiedy po jutrze zaczynaja się najtrudniejsze egzaminy... heh...

I myśli o Adim... doprowadzają mnie do szału. Od ostatnich kilku dni, myślę o nim... wysłałam smsy, puściłam strzałki... żadnych oznak życia. Martwię się... Nie miałam czasu dla niego, a i on, co raz rzadziej nie jest naćpany... ta bezsilność mnie przeraża... staram się nie myśleć... jakoś to będzie... musi być...

Ktoś mi wyje pod oknem, od przeszło 20min. Wystawiam głowę przez okno na poddaszu i widzę białą corolle. On mi na złość robi czy jak? Po Rossie przejął pałeczkę Duffy, po Duffym, Damian, po Damianie Bennie. Niech mi w końcu kurwa postawią tam patrol, to przestaną mi wyć pod oknem... a wszystko przez moją cholerną głowę... i siły wyższe które wymyśliły coś takiego jak sen... no comments...

Idę sobie, po wariuje, a wy zwariucie pewnie ze mną, jeśli będziecie musieli czytać wpisy świruski. W końcu jest tylko jedna

"sick menal tormented sycho bitch"

***

"Nie chcę... słów, światła, uśmiechu, ciebie... nie chcę słów i muzyki nut. Chcę byś sama, z przyjaciółką. Żyletką tak zwaną. Masochistką mnie kiedyś nazwałeś. Chorą, stukniętą, pokręconą, szurniętą suką. Racji wiele w tym miałeś. Spójrz teraz na związane rękawy, na sznurki i linki i białe ściany. Popatrz na te krwawe plamy... Popatrz i uśmiechnij się, lub zapłacz... już nie tylko nad rozlanym mlekiem..."

11 czerwca 2005   Komentarze (5)

C.S.P.E. (Całkowicie.Spieprzyłeś.Porządny.Egzamin)...

Zacznijmy od najważniejszego, egzamin z C.S.P.E. poszedł genialnie. Sknociłam sprawę z politykami, ale większość ludzi zgadywała kto jest z jakiej parti, najgorsze jest to, że te wszystkie nazwy są po irlandzku, i to ani nogi ani blatu od odstołu nie przypomina, a co dopiero ludzkiego języka! Dosłownie z niczym mi się nie kojarzy! Egzamin półtora godzinny, ja wszyłam po 50minutach, tłumy ludzi już po 20. To są te osoby którym wisi i powiewa jak zdadzą. Ja musiałam wszystko sprawdzić po dziesięc razy, a potem z nudów jeszcze popracować nad plakatem (O dniu ziemi który trzeba było zaprojektować). A więc, spoko. Wszyscy wyszli przed czasem, oprócz dwóch ludzi, okrzykniętych dzisiaj lizusami, Gemmy i Christophera Bonnera (taka mała dziewczynka, gey skończony, który gada tylko z dziewczynami, bo faceci nie chcą z nim mieć nic do czynienia, nawet męsko nie wygląda). Teraz widzę, że ludzie Gemmy nie lubią... powiem jedno, słynne Irlandzkie "Oh well, shit happens...". Ja nie wiem jak można siedzieć przez 40minut i nic nie robić... Ja dołąnczyłam do naszej klasy na boisku obok szkoły mojego brata. Zamknęliśmy się w tej betonowej klatce z odrobiną trawy po bokach. Chłopaki grali w noge, a my z dziewczynami się opalałyśmy. Chrissy O'D i Conor Kelly (oboje zajęci) machali do mnie jak powaleni, aż Siobhain zdzieliła Chrissiego, że im obciach robią. Fajnie było tak posiedzieć razem, poczuć, że ta nasza klasa, przez ostatnie 2lata, jednak trochę się zgrała. A za rok ci sami ludzie, tylko, że inny skład. Wymieszają nas wszystkich, już nie bedzie podziały na tych mądrzejszych i mniej mądrych. Ciekawie się zapowiada...

Mikuś, jak już widzieliście troszkę, się wystroiła bardzo letnio. Bluzka w jasnym francuskim różu, a spodnie w różu łososiowym. Do tego biała koszulinka, fioletowo rózowe okularki i japonki na stópkach, z wrzosowym lakierem, musiało to kogoś powalić. I nie był to lalkowy róż! Bo tego nie znoszę. W ogólę, pierwszy raz miałam na sobie tyle ciuchów w tym odcieniu. Najpierw zaczepiła mnie Cat, czy robie się na Beckhamową. Ta idiotka nosi zupełnie inne okulary i ma anorekcsje. Ale podziękowałam pięknie i obie zaczęłyśmy się śmiać, a nikt nie zrozumiał o co chodzi. To po prostu trza być Mikią lub Cat. Po prostu... Idę sobie dalej, gadam z babcią Hanny wraz z Hanną, a tu słyszę okrzyki. Patrzę... eee... chyba nie zdziwieni będziecie jeśli powiem, że Noel. Znaczy się dokłądnie to to było tak

Owen: Patrzcie!
Mc Bride: (zagwizdał pod nosem) she's dam sexy

Potem panienka obok nich przeszła, westchniecia były takie, że myślałam iż Noel zaraz nam zejdzie z tego świata. Wystarczyły gołe nogi, i odłonięty dekolt a ten już mdleje? To co kiedy zobaczy mnie w miniówie w dycko (a może nie zobaczy, pewnie nie ale mi to wisi). Potem w szkole też dziwne spojrzenia mi wysyłał... ja nadal wolę Donala. A na Benniego lecę. NA serio... ludu, nie wiem co się ze mną dzieje, ale ten gościu mnie cholernie przyciąga. Wystarczyło kilka uśmiechów, napalonych spojrzeń, a ja już na niego lecę... I nie tylko na jego brykę. Źle ze mną... oj źle...

Muszę się pochwalić, że Ruairi był u mnie w domu. Wraz z Hanną. Krótko, przyznam, bo taki upał, iż postanowiliśmy posiedzieć na dworze. Teraz jest Hanny nażeczonym, nawet nie pytajcie dlaczego. To jest tak skomplikowane (on ma obsesje na punkcie Antoniego, ojca Hanny), że mogłabym pisać miesiącami. Spędziliśmy miło 2godziny, a najważniejsze, że jako kumple! I tak właśnie ma być! Zrobiłam nawet jego zdjęcie ale troche kiepskie jest... cóż, spróbujemy je tutaj umieścić

 

Zdjęcia kiepskie, po lewej Hanna po prawej Ruairi. Włosy pofarbował na jasny blond kiedy go napadło by zrobić coś szalonego. Teraz sobie farbnie na niebiesko... ach ten Ruairi. Jak mi się uda zrobić mu lepsze zdjęcie, to umieszcze.  No i jeszcze zdjątko miki, tak na dobranoc, całuje wszystkie śpioszki w czułka =*

 

11 czerwca 2005   Komentarze (8)
Czarna-roza | Blogi