nie ważne co będzie dalej...
Kiedy nie masz faceta i jego brak ci doskwiera, kup sobie faceta - psa. Nachyliłam się wczoraj nad małymi kulkami. Nagle jeden ze śpiących cudeniek się zerwał, zastrzykał uszami. Wiedziałam, że to ten. Pokochałam go od razu, a fakt, że obrzygał mi spodnie w samochodzie i że obsrał mi dywan w nocy, to tylko sprawiło, że jeszcze bardziej pokochałam to biedne małe stworzonko.8tygodniowym maluch, bardzo grzeczny maluszek. W nocy spał grzecznie, troszkę płakał za matulą, ale nie tak strasznie. Słodkie małe stworzonko. Dla niego gnałam do domu na lunchu, by samiuteńkie nie musiało tak długo siedzieć. Tak kochani, w głowie już mi tylko piesiek. Nie Ali, nie jego żarty, przypadkowy dotyk na mojej skórze. Zresztą... nadal mi się podoba, ale już mi przeszła wielka fascynacja. Nie myślę o nim 18 godzin na dobę, bo myślę o moim psiaczku...
No bo powiedzcie mi
...czy to cudo mogłoby serce złamać..?
Heh... moje maleństwo...
*
Kiedy nam już nie zależy... im zaczyna. Głośne wejście, śmiech i lekki podskok w górę. Parampam tszi... dwie niewidzialne pałeczki udeżają o niewidzalną perkusję. Jego uśmiech "yes dere". Jego palce pieszczące gitarę. Krótka rozmowa, w którą sam mnie wciągnął. Krótka rozmowa, którą on sam ciągnął. Moje powyginane ciało próbujące doprowadzić do ładu banner, dłonie całe uwalone farbą. Ciarki kiedy palce uderzały o struny. Ostatnie pociągnięcie po strunach, lekkie odwrócenie w tył głowy. Jego delikatny uśmiech i to połąnczenie, ta chwilowa więź. Nie ty dla mnie, nie ja dla ciebie. Sam tak zadecydowałeś.
A mój men próbuje mi rozszarpać spodnie, prosi się o chilę uwagi, a więc idę się z nim poczochrać. Potem spacerek, trening i...brak tchu...
I tym razem nie powiem, tylko faceta brak. Bo po raz pierwszy jest inaczej...