• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
27 28 01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31 01 02

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Archiwum 18 marca 2006


i'm hopeless without you...

W moim życiu nic nie może być po normalnemu. Wszystko musi być porąbane do kwadratu. To nie tak, że humorek mam zjebany. Humorek mam pojebany. Sama nie wiem jaki. Chodzę jak na ćpana, śmieje się do wszystkich. Tak od rana. Bo słońce świeci, bo wiosna. Bo jakoś tak dobrze mi jest... było. Sama nie wiem.  Przeczytajcie, a sami zobaczycie. Tak, będzie o Jasonie.

Weszłam na jego profil, pierwszy raz od kilku dni. Rzuciłam okiem na komentarze i... zatrzymałam na nich wzrok. W nich była o mnie mowa. Jego kumpel wygarniał mu za danie mi kosza. Nawet nie znam tego gościa. Jego przyjaciel ze studiów, z Dublina. Podobno Jason jest głupi, ślepy i w ogóle pojebany. Bo w końcu "since when is 16 young?!". Skąd wiem, że o mnie? Bo jest tylko jedna Sweet Cherry, tylko ze mną ma internetowy romans (tak teraz to zwą ludziska). Bawiło mnie to. Nie czułam już dziwnych emocji. Norma. Bardziej podobało mi się to, iż zostałam nazwana śliczną i hot. Jasona strata...

Spokój ducha, myślałam, że jestem gotowa. Patrząc w lustro, zakładając śliczną zieloną apaszke na głowę (jak opaska, fajnie wygląda), malując oczy na zabójczy zieleń, podkreślając moje kocie oczy, psikająć się wiosennymi perfumami, nie myślałam o nim. Tylko o bilionach mężczyzn czekających tam na mnie. O tym co jeszcze nieznane. Błyszczyk na usta i do pracy przez miasto. Spacerkiem. Czułam się pięknna. Promieniałam. To ta pogoda, wiecie? Aż się człowiekowi żyć chce. Kilka machnięć, trąbnięć by mnie wystraszyć (taki podryw, oj dzieciaczki dzieciaczki, chłopcy nigdy nie wyrosną). Uśmiechałam się sama do siebie. Wtedy to się stało. Przejechał obok w swoim czerwonym samochodzie. Machnął i uśmiechnał się w cudowny sposób. Po raz pierwszy tylko do mnie, po raz pierwszy w realu. Nie mogłam się otrząsnąć z szoku. Jason... mój Candy Boy. Pierwszy raz sobie uświadomiłam jak bardzo jest realny. Był zszokowany, ja też. I wszystko wróciło. Nawet się pogorszyło. Szybkie bicie serca, wypatrywanie krwistoczerwonego samochodu. Te dziwne skórcze żołądka, motyle wyrywające się przez pępek. Nerwowe spojrzenie na komórkę, choć wiem doskonale, że nie napisze. Ja muszę pierwsza... Terapie szlak trafił. Wiecie, źle jest ze mną jak za czasów panicza Noela. Czy tak wygląda zauroczenie?

Zastrzelcie mnie, proszę...

 

18 marca 2006   Komentarze (6)

Kocham cię jak Irlandię!

Świętego Patryka. Myślałam, iż ten dzień będzie do dupy. Bo jakże to tak, dzień pijaństwa, bicia rekordów w piciu piwa, szaleństwa i robienia wszystkiego co zabrania kościół w dzień w końću święty!, jakże to tak w pracy go spędzać? Ale było śmiesznie, przyjemnie no i kasiorka do kieszonki wpłynie bo płacą podwójnie. Trochę sie mikuś naśmiała, trochę nawkurzała, troche myślała. Jak to mikuś =D 

Wiecie, co sobie pomyślałam? Jeśli będę miała męża irlandczyka, chciałabym by mi w dniu ślubu/zaręczyn/inne (niepotrzebne skreślić) powiedział "kocham cię jak Irlandię". Wtedy byłabym już cała jego. :D Ach, powalona romantyczka ze mnie...

Orla chyba nadal nie do końca rozumie dlaczego po jej pytaniu "chodzisz z Jasonem?" dostałam ataku histerycznego śmiechu. Może to przez tą wódkę z red bullem, ale raczej to dlatego, że już mnie to śmieszy. Get a life!

Zielono mi, wiecie? Tak bardzo, bardzo, bardzo zielono. W czysto irlandzki, koniczynowy sposób.

Jestem z siebie dumna :] Odsunęłam od siebie uczucia do Candy Boya. Nie całkowicie, nie do końca. Ale na to będzie potrzeba tygodni... może nawet miesięcy. Teraz jest dobrze :] Myślę o nim, ale nie tak strasznie często. Śni mi się, ale już nie tak jak kiedyś. Hmm... nie wiem jak długo jeszcze powinna trwać ta przerwa. Planowałam do poniedziałku, tydzień to i tak dużo. Madelle aka Neila twierdzi, że to za krótko. Jak myślicie? Ja po prostu tęsknie... nie obsesyjnie i romantycznie, tyko... tęsknie za przyjacielem. Za rozmowami o niczym, śmiechu z niczego. Nie chcę by się ode mnie odsunął. Jak myślicie? Jak długo jeszcze powinna trwać ta terapia?

Łóżeczko czeka i Weronika postanawia umrzeć. To już siódma noc podczas której jestem grzeczna. Rzadnych smsów od 4nad ranem o treści czysto erotycznej. Żadnego wzdychania po jego słodkich smsach. Wróciłam do normy. Patrzę na jego zdjęcia i już nie czuje tego czegoś. Szybka jestem wiem... ale w końcu mam wprawe :] 

 

18 marca 2006   Komentarze (4)
Czarna-roza | Blogi