• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
26 27 28 29 30 01 02
03 04 05 06 07 08 09
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 01 02 03 04 05 06

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Archiwum lipiec 2006, strona 1


< 1 2 3 >

it's ovr... bt for me... it's a fresh start......

Zerwał ze mną... Jeszcze nie do końca. Mamy wieczorem się spotkać i pogadać... i rozstać. Jak ludzie. Już nie mam zamiaru trzymać się tonącego statku. Rozmowy z Joanne i Lisą... smsy od Lee i Paddego (pewnego przystojniaka który dla mnie zostawił swoją laskę), pomogły... Bo sama nie jestem. Bo będzie dobrze. A w ten weekend nie pozwolę by on mi zniszczył zabawy. Plany były takie, by szaleć z nim. Plany wróciły do tych z przed tego kiedy go poznałam... Szaleć i uwodzić facetów. Mam zamiar uwieść Lee... Nie do końca z zemsty... chcę zaspokoić pragnienie. Za długo sobie nie pozwalałam... teraz mam zamiar sobie odbić te 7tygodni.

A co jeśli pomyśli sobie, tak mnie kochała, a teraz już z innymi? Szybko dała sobie radę...

Tylko dziewczęta, co mi po tym, że on tak pomyśli? Na nowo mnie pokocha? Wróci do mnie? Nie mam zamiaru siedzieć w kącie kiedy wszyscy imprezują, wpatrywać się smutnie w księżyc i wyć jak wilk. Będę szaleć. Powraca tamta Mikia... choć na swój sposób zmieniona...

I nie mówcie, że wam przykro. Powiedzcie, że dam radę bez niego... Że zabije to uczucie. Dajcie mi tylko odrobine swojej siły...

Bo skończył mi się już zapas łez...

19 lipca 2006   Komentarze (7)

tradegy in de house of luv...

Heh... tak death, moja droga, to było przed tym wszystkim... przed 43. Heh... a więc moi drodzy, spierdoliło się wszystko na pełnej lini. Nie chcę już pisać o przełakanych nocach, o oczach przekrwionych i chęci rzucenia tego w cholere. Mało się wszystko nie skończyło przez jakąś 43letnią kobietę, która po pijaku próbowała go uwieść. Będąc ze mną.. fantazjował o niej. Przeszliśmy przez kryzys i nadal przechodzimy... choć mam nadzieję, że już się powoli kończy. Gadaliśmy na necie ponad 3godziny... i powiedzieliśmy sobie wszystko. Szczerzy aż do bólu... powiedziałam mu o Lee... powiedział, że wiedział, że nas do siebie ciągnie, ale mi ufa (jemu za to nie :P). 

Nie wiem... dzisiaj przez telefon powiedział mi, że już o niej nie myśli. Że już jest cały mój. Powiedział, że mnie kocha. Ale to wszystko takie... inne. Nie takie jak kiedyś. Dobra... miał kaca. Był niewyspany i w ogóle. Ale nie potrafię się pozbawić wrażenia, że nie chce ze mną być. Choć w sobotę to on mnie błagał bym tego wszystkiego nie kończyła. Bym dała mu drugą szansę...

Wiecie co jest w tym wszystkim najśmieszniejsze? Tak jak wcześniej to on był pewien tej miłości, a ja nie byłam... tak teraz obawiam się, że jest na odwrót. Bo kiedy uświadomiłam sobie jak łatwo moge go stracić... zrozumiałam, jak strasznie go kocham. Heh...

I głupia dzisiaj na zakupach, zastanawiałam się czy TO będzie mu się podobać. Super stringi w zaczepiste gitary :P Koronkowy biustonosz z różowymi wstążkami i do tego super stringi... Choć prawda jest taka... że on na to wszystko nie zasłużył...

Jutro, jeśli pan Bóg da, się spotkamy... Jeśli dam radę do niego pojechać. Bo nareszczie przyjechały nasze rzeczy z polski... ale przynajmniej na godzine będę musiała się urwać.

I głupia 2: wysłałam mu zdjęcie w moim boskim bikini... mam nadzieję, że wszelkie fantazje o innych kobietach od razu mu przeszły :]

Heh... minus całej tej sytuacji... straciłam do niego zaufanie. Boję się... boję się, że przestał mnie kochać. Że któregoś dnia zobaczę go trzymając inną za rękę... całując inną. heh... muszę przestać o tym myśleć...

19 lipca 2006   Komentarze (3)

it's just me n u now...

Uczcie się z moich błędów. Jeśli nie widziałyście swojego faceta przez wieki, nie ciągnicie go z jego paczką do kina. Do chałupy go, zamknąć się w nim pokoju i nie wypuszczać przez kilka godzin. Ale ja chciałam być wspaniałomyślna i chciałam by jego paczka też go przywitała. Tylko, że to z piątku wieczór przeniosło się na czwartek. Więc nie było powitania sam na sam. Był bus pełny ludzi i jak tu się mu rzucić w ramiona i całować przez resztę wieczoru, kiedy wszyscy jego kumple ciągle pytali "a jak tam francja?". Ale dobra, mądra dziewczynka jestem, przeżyłam. Choć w kinie, kiedy gładził mnie po udzie myślałam, że zwariuję. No i ja niby jestem przewrażliwiona? Zaczął mnie zasypywać smsami, czy wszystko wporządku. Bo spodziewał się trochę inne reakcji. Sperma mu mózg zalała, więc się nie przejmował tym iż siedziała obok nas Hiszpanka (do tego przyjaciółka jego byłej), która nie dość że nie znała większości ludzi i czuła się skrępowana, to jeszcze siedziała obok mnie i napalonego Oisina. W autobusie to samo, James siedział i i nawijał o francjii. Chwila prywatności, za nim ktoś zaczął się na nas wydzierać. Atmosfera po prostu genialna, nie uważacie? Kosmita, mówie wam! Kosmita z niego!

Lee nie pojechał do kina... obawiałam się, że to przez to, że Oisin wrócił. Był dziwny kiedy rozmawialiśmy o kinie. Wymyślał różne powody dla których nie mógł jechać. Kiedy wróciłam do domu, napisałam do niego. Był słodki. Ale on też wie, że to coś się już skończyło. Nie potrzebnie tak się nim zabawiłam...

A teraz pod prysznic, wypindżyć się, wskoczyć w króciótkie spodenki i obcisłą bluzeczkę na ramiączkach. Oszaleje, kiedy zobaczy moje nagie nogi ;) Wolna chałupa dla mnie i mojego kosmity. Że też mi rodzice ufają xD

14 lipca 2006   Komentarze (7)

My boyfriends is an alien (!)

Ciekawe czy mój kosmita cokolwiek zauważy. Proste i rozjaśnione włosy nad którymi spędziłam półtorej godziny. Francuski maniciur który mało nie dobrowadził mnie do białej gorączki. Gładkie nogi. Idealny makijaż. Drogie, słodkie, letnie perfumy. Nie za bardzo klejący się błyszczyk. Ciuchy które wybierałam przez cały dzień i ciągle zmieniałam kreacje. Ciekawe... Cały dzień żeby tylko wyglądać pięknie. Dla tego kosmity mojego.

A tak apropo, to pierwszą sprzeczkę mamy zaliczoną. Przeprosił. Dzięki Bogu, bo inaczej musiałabym się na niego gniewać wieczorem. A chyba bym nie dała rady. Mam nadzieję, że się czegoś nauczył z dzisiejszej gwałtownej wymiany zdań. Bo jak nie, to coś mi się wydaje, że więcej takich sprzeczek będzie... Mianowicie o to, że mnie nie słucha i ignoruje prośby (by nie gadał z Hanną przed skonsultowaniem ze mną trudnego tematu. to się mogło skończyć tragicznie...). Faceci... normalnie kosmici! I do tego powiedział, że jestem przewrażliwiona... myślałam, że zabije! No ale dobrze... focha strzeliłam, zrobiłam się zimna, pokazałam mu Mikię gniewną. Przeprosił... i ma zamiar przepraszać cały wieczór ;) chyba wiadomo jak. sasasasasasasasasasasasasasasasassasasa xD

13 lipca 2006   Komentarze (2)

Cheers Darling...

Lekki uśmiech na ustach... dół już minął. Teraz nie potrafię się nie śmiać. W końcu ze mnie niemoralna (i nienormalna) optymistka jest. xD Moje kofanie wraca. Do tego nareszcie czuję się chciana i kochana :] Smsowałam z jego kumplem, Stevenem (oj tak, przez nich jestem uwielbiana :P). On opowiadał mi o swoim związku, ja o moim... Słodki facet :]

M: Naprawdę ją kochasz...
S: Całym sercem... wszystko bym dla niej zrobił. Jestem pewien, że Oisin tak samo kocha ciebie. Nigdy nie przestaje o tobie mówić. Zresztą nie dziwię mu się. Jesteś inna niż większość dziewczyn.
M: W jakim sensie?
S: Jesteś na prawdę. Nie udajesz kogoś, kogo nie ma. Jesteś sobą. Ciebie po prostu nie da się nie lubić.
M: Oj da się, da.
S: No cóż, przynajmniej my nie potrafimy! Jesteś taka... normalna.
M: Chciałeś powiedzieć, świrnięta!
S: No ale przecież my wszyscy wariaci jesteśmy xD

Podniosło mnie to na duchu. Bo wiecie, gdzieś tam w środku, coś mi szepcze, że to nie możlie by ktoś mnie lubił. Jestem taka... no właśnie, inna. A tu proszę :D faceci się ode mnie uzależnili :P i od mojego porypanego humoru. Do tego eski od mojego kofanie... Chyba zwariuję jak go jutro zobaczę :P

Co do zdjęć, to jestem na pierwszych dwóch. Pozdro 4all :D

 

12 lipca 2006   Komentarze (7)

ma world...

Jaki dziwny jest ten świat... Przez przypadek zaczęłam smsować z Markiem... starszym bratem Paula, przyjacielem Jasona. Długo by tłumaczyć jak do tego doszło i jak to na początku myślałam, że to zupełnie inna osoba. Smsowaliśmy długo i powiem wam jedno, strasznie dobrze mi się z nim smsowało. Zadziwiające... I nie zachowywał się jak dupek, nie nawiązywał do Jasona tak jak inni i w ogóle... Jestem w szoku :P

W czwartek kino :] Już nie mogę się doczekać ;) Bosh... ja chyba na serio jestem zakochana xD

Z boku dodałam zdjątka i różne moje prace, jak chcecie to skomentujcie ;)

p.s. jak się podoba szablonik?x

12 lipca 2006   Komentarze (5)

bitch...

Głupia jestem... wiecie? Okrutna. Straszna. Suka. Wiem, co im robię. A jednak rozkochuję. Nieświadomie.

Ciągnie mnie do złych chłopców... A Lee robi wszystko by mi udowodnić iż jest jednym z nich. Ze mnie jakaś Sado maso jest czy jak?

I wiecie co tak kocham w Oisinie? To dobry chłopak. Bardziej porządnego nie znajdziecie. Zadecydowanie by z nim coś spróbować było chyba najmądrzejszą rzeczą jaką zrobiłam w życiu...

Co do przeszłości... Paul znowu ze mną gada na necie :) i jest tak jak kiedyś! Dobrze było poczuć to przyjemne ciepło, kiedy mnie obejmował. Znowu jest dobrze. Nareszcie :)

4 dni... cały piątek razem... nareszcie...

*

Our loves too deep to end that fast and good things come to those who have to
wait
09 lipca 2006   Komentarze (6)

i'm about to break..

Tylę się wczoraj wydażyło, że nawet nie wiem od czego zacząć. Na początku było świetnie. Z Lisą szalałyśmy w autobusie, co tam się nie działo :] W dyskotece byłyśmy na chwilę. Potem wypad na zewnątrz by pogadać z kimś tam kogo znała Lisa. Potem odnalazłyśmy Lee i chłopaków. Potem była tecila, bardzo mocna tecila. Hmm... byłam lekko wstawiona. Hugi były ze wszystkimi... tego wieczóru chyba wyściskałam wszystkich :D Chodziłam pod rękę z Lee i z Mathew lub Jamesem, ubaw po pachy. Do póty nie poszliśmy kupić coś do jedzenia... heh. Wszystko było fajnie, dopóki Paul nie zwrócił mojej uwagi. Kolejny Hug, i on do mnie "mam więcej alco, Mark mi kupił!" Patrzę w stronę Marka, a tam kto? Jason. Mark się ze mną przywitał, uściskałabym go pewnie, gdyby nie to, że stał obok niego Jason. A on? Olał mnie. Stał do mnie tyłem i wiedział, że stoję nie daleko. W końcu Mark się wydarł "Mikia, co tam?". Byłam zalana... Wskazałam w stronę Jasona, Paul do mnie "Don't even go there...". Za późno, tylko mnie jeszcze bardziej nakręcił. "Ten cham rozpowiada, że z nim spałam! A teraz nawet się słowem nie odezwie? Taki to on wielki jest, co?". Pewnie by doszło do rękoczynów, gdyby Lee mnie nie objął silnie ramieniem i nie powiedział, że nie warto. Wyszłam wkurwiona i chłopaki od razu wiedzieli, że nie chcę wracać do dyskoteki. Poszliśmy na dłuuugi spacer. Ja, Lee, Mathew, James, Steven, Pauric, Keara i jej turecka przyjaciółka. Już dawno tak się nie śmiałam... chyba od ostatniego wypadu do kina. Było dobrze... wiecie? Było naprawdę fajnie. Zapomniałam o Jasonie i jego zachowaniu. Wróciłismy na dyskoteke. Pewien młodzieniec dobierał się do mnie od tyłu, raz popełniłam ten błąd... Odskoczyłam od niego i zarzuciłam Jamesowi ramiona na szyję. Zrozumiał, że nie ma czego szukać. Próbował jeszcze kilka razy, ale za każdym razem któryś z chłopaków był w pobliżu i dawał mu do zrozumienia, żeby nawet nie próbował. Powinien już dawno zrozumieć, że to co było to był błąd. Do tego, teraz mam chłopaka!!! Bosh...

I cóż... wszystko było piknie, dopóki nie zobaczyłam Nikiego z rozwaloną wargą. Krzyk "normalnie tak mu przypierdole, że się z ziemi nie podniesie". Heh... bójki niczego nie rozwiązują. Tłum ludzi, my biegnące w ich stronę. Złapałam Lee'go za rękaw. "Nie warto...". Spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął. Bałam się. O niego, o Paula, o Nikiego. Zgubiłam Leego w tłumie. Dorwałam Paula z rozciętym łukiem brwiowym. Adam go trzymał i... płakał. Jeden jego przyjaciel przybity do ściany, drugi już i tak poobijamy, cały w krwi (naszczęście nie swojej), chcę się znowu rzucić w całą tą bójkę. Nikt go nie mógł uspokoić. Char płakała, Ash płakała. Nie słuchał ich. Odepchnął Char od siebie. Wiedziałam, że mnie nie odepchnie. Tego wieczoru, po tym jak się upił, uświadomiłam sobie, że on coś do mnie nadal ma. Wtuliłam się w niego mocno, lekko się uspokoił. "Paul, zostaw... zrób to dla mnie i zostaw". Nawet nie wiecie co szept i dłoń na policzku potrafi zrobić. Przestał się wyrywać. Wszystkie płakały, ja nie potrafiłam. A w czym to pomoże? Paul się uspokoił. Stałam wtulona w niego jeszcze długo, potem odciągnęłam go od tłumu. Bójka się skończyła. Przyjechała policja. Dopierko kiedy Mark przyjechał po Paula i zabrał go do domu, coś we mnie pękło. Niki cały we krwi... tak samo ten drugi. Lee spojrzał na mnie "to ty mnie odciągnęłaś? heh... przepraszam, ale inaczej się nie dało". Nie posłuchał... naszczęście mu się nie dostało, bo z jednego wielkiego bałaganu, zrobił się pojedynek tylko jeden na jednego. Nawet nie zauważyłam jak się trzęsę. Lee objął mnie ramieniem i mnie uspokoił. Spieprzony humorek... A kiedy się okazało, że autobusy odjechały gdy tylko rozpętała się bójka już kompletnie się załamałam. Steven, Lee i James jak zwykle znaleźli sposób by mnie rozśmieszyć. Kofane chłopaki... Hanny tata po nas przyjechał, ale dopiero po jakiejś godzinie. Do domu wróciłam grubo po 3.

Gdyby nie chłopaki, nie wiem jakbym wczoraj dała radę... Nie daję sobie rady z samotnością. Bawiło mnie, jak Lee i Paul wynajdowali sposóby bym ich przytuliła. Z Lee ciągle znajdowaliśmy jakiś powód. Kiedy Oisin wróci, już tak nie będzie. Będę miała mojego króliczka, który będzie mnie ogrzewał i do którego będę mogła się przytulić. Ale przyjemnie jest wiedzieć, że nie jemu jedynemy na świecie na mnie zależy :)

Cały wieczór z siebie wyrzucony... już mi lepiej :)

5dni... już nie mogę się doczekać.

08 lipca 2006   Komentarze (5)

Get ur freak on...

Macie rację, nie ma co się przejmować. :)

Horoskop na lipiec

Gorące flirty poprawiają ci nastrój. Będziesz potrzebowała męskiego towarzystwa, by poczuć, że nie wypadłaś z obiegu i kolecie wciąż się tobą interesują... Cenisz wolnoność i podkreślasz własne zdanie oraz odrębność.

Cała ja :) Ostatni piątek bez niego... postanowiłam szaleć i niczym się nie przejmować. Szaleństwo w 100%. Piana party... ostatnia była genialna xD Ta będzie jeszcze lepsza. Wystarczył jeden sms i Lee postanowił olać wyjazd na kręgle. Jedzie z nami na dysco. Tak samo Mathew i James. W sklepie spotkałam Adama i Paula "idziecie?" "nie to jak ty idziesz to i my! jeszcze zobaczysz jak cię zmoczymy". Tak... jutrzejszy wieczór będzie udany, już to wiem :)

Obawiam się, iż Lee był taką zabawką... Właśnie takim udowodnieniem samej sobie, że nadal potrafię. Jeden sms, że bez nich impreza to nie to samo i co? Odp od razu "skoro tak stawiasz sprawy, jutro wieczorem chcę cię widzieć w Glentis!". Lee to było takie zastępstwo opiekuna, faceta pod ręką. Kogoś kto obejmie, otuli kurtką. Kto się zaopiekuje. Jestem straszna... nie potrafię niestety być sama. Wróci Oisin, to się zmieni...

Dowartościowałam się flirtując z faceteami na necie. Szybko mi się znudziło, bo wiecie co? Dobrze mi tak jak jest. Nawet jeśli przez ostatnie 7tygodni nie miałam faceta. Moje kumpele szalały, co wieczór inna letnia znajomość. Ja wtedy myślałam o wszystkich wieczorach i wypadach na plaże które dopiero nadejdą... Z moim króliczkiem. I jest dobrze, wiecie? Bo spojrzenia innych wystarczą.

A jutro moje drogie szaleństwo :D Wszystkie dziewoje z mojego roku jadą, impreza roku hehehehehe.

 

 

06 lipca 2006   Komentarze (4)

y do all good tings v 2cum 2 an end...?

I się jebło... rozmowa z króliczkiem... z lekka mnie olał. Nawet nie zauważył, że jestem zła. Nie zauważył zimna. Za bardzo się zagadał z francuskimi przyjaciółmi. Powiedzcie mi, czy ja tak dużo oczekuję? Chwilę tylko dla mnie? Przecież gadałam z nim i Jamesem, mieliśby ubaw. Poświęciłam nasze cenne chwile rozmowy, na gadanie o pierdołach i totalnych głupotach. W końcu drugie pół godziny będziemy mieć tylko dla siebie, prawda? G... prawda.

przepraszam cię, ale gadam ze znajomymi z francji...

Nie no jasne. Ich nie widział od tygodnia, mnie tylko od sześciu. I te całe kocham cię i brakuje mi cię, nic nie warte. Wypowiedziane by wypełnić luke, nawet za bardzo nie czytał co piszę. Miałam ochotę napisać "przespałam się z Lee" tylko, żeby przyciągnąć jego uwagę. Wkurza mnie takie zachowanie... Siedzi sobie w tych Włoszech i myśli, że co? Ja nie mam nic innego do roboty? Dla niego zrezygnowałam z wysoce inteligentnej rozmowy i połączeniu ołówka z węglem i udoskonalenia moich prac z cholernie przystojnym facetem ze Słowenii. Powinniście zobaczyć jego prace... szczęka opada. I aż trudno uwierzyć, że nigdy nie brał lekcji. Jego hobby to Body Art... mówię wam, ludzie, gdyby mieszkał niedaleko rozebrałabym mu się do naga i oddałabym mu swoje ciało. Sami looknijcie albo TO. To geniusz... Spędziliśmy wczoraj kilka godzin rozmawiając tylko o sztuce. Z Oisinem o wielu rzeczach rozmawiamy... wiem, że mogę z nim pogadać o wszystkim, ale on takich rzeczy jak miłość do sztuki nie zrozumie. A jednak, dla niego porzuciłam mojego Czarnego Anioła. Po co? By mnie najnormalniej w świecie olał... heh... faceci.

 

 

06 lipca 2006   Komentarze (4)
< 1 2 3 >
Czarna-roza | Blogi