• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
26 27 28 29 30 01 02
03 04 05 06 07 08 09
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 01 02 03 04 05 06

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Archiwum lipiec 2006, strona 2


< 1 2 3 >

past n future

W pokoju o sześciu uciekających mi ścianach,
O niecenzuralnej bieli,
Widzę tylko krwią wypisane imiona,
Które podążają za ścianami,
łupnięcię za łupnięciem obsacasa ostrego jak sztylet,
którym spuszczasz swym ofiarom krew,
malujesz arcydzieła.
Amelia, Marcelina, Irysa,
Jak pięknie wygląda ich krew na bielutkim prześcieradle,
Na królewskim łożu,
na którym odbywasz taniec ze swoją nową kochanką
w takt krzyku Rosaliny, twojej wielkiej miłości
Którą zastąpiła twa nowa Julia, 
Tej dziewczyny krwią jeszcze nie zbrukałeś,
podłogi w naszym salonie

przy kryształowym stole...

*

Stary wiersz, wygrzebany skądś tam. Lekko przerobiony. Jedyny który mi się podoba i chyba który po raz trzeci tu umieszczam. Głównie dla samej siebie, jak chcecie to skomentujcie :]

Pan Kevin, który okazało się, że ma na pierwsze Daniel, ale mówią na niego Kevin (drugie imie) z bardzo skomplikowanych powodów. Więc, Pan Kevin aka Daniel, znowu mnie dopadł wczoraj rano, dotykał skóry i mówił jaka jestem przecudowna, piękna i w ogóle z bajki. Ten alkohol... Niestety facet się skapnął, że Jason ma mój numer (po tym jak mu odmówiłam podania mojego, swoją drogą trza było), więc teraz już na pewno sprzedadzą Jasonowi jaką bajkę o mnie. Już się boję... ciekawa jestem czy Daniel aka Kevin do mnie napisze. xD

Cieszę się, że w życiu nie jest tak jak w wierszu... Oisin dzisiaj mnie skarcił, kiedy powiedziałam mu, że jestem na diecie. On nie chce patyka :P Podobno jestem idealna taka jaka jestem i mam się nie głodzić. Niech se gada co chce, ale zrzuce te zimowe kilogramy i zacznę pracować nad brzuchem! A jak!

 

04 lipca 2006   Komentarze (4)

Mikia cum bck...

Powróciła dzisiaj Mikia. Ta nie zakochana, zimna. Ta kokietka, flirciara, po prostu okrutna kobieta. Wróciła tylko na chwilę, ale dobrze było odetchnąć jej piersią. Jak to się stało? Już wam opowiadam!

Więc tak, pracuję sobie na weselu, plotkuje z dziewczynami. Nagle słyszę tekst "Bosh, ale ten James Sweeney przystojny!". James?! To ten przyjaciel Jasona który rozpuszczał plotki o tym, że z Jasonem spałam. Pytam się który to. Wskazały na stolik tuż przed nami. Szczęka mi opadła. TO TEN JAMES?! Nie mogłam w to uwierzyć. Facet z którym nie jedną godzinę przegadałam. Nawet nie pamiętam jak się poznaliśmy, tak jakoś z nikąd. Siedziałam nad zatoką, na skałach a on usiadł obok mnie i zaczeliśmy gadać. Tylko, że to było kupe czasu temu, za nim wyjechał na studia. Nadal mnie zagaduje w mieście, pyta co tam słychać. Ale to takie wiecie, jak do znajomego. I on? On takie o mnie ploty?! Że też się nie skapnęłam. Obok niego sami przyjaciele Jasona. Dzięki Bogu, nie byli w mojej sekcji. Ciągle zerkali w moją stronę, szeptali coś do siebie. Czułam jak mierzyli mnie wzrokiem. Dzisiaj akurat byłam z siebie dumna, czarna opaska we włosach z czaszkami, w uszach czarno-białe koła (w superanckie paski). Jazyy look jak to określił Aaron. Długie włosy zaplecione w kłosa. Nie jeden facet się za mną obrucił kiedy szłam ulicą (i o to chodzi! hehe).

Dobra, kontynujemy opowieść. Musiałam zdjąć szklanki z ich stolika. Kevin (syn mojego nauczyciela od Chemi, świr, znaczy się syn) spojrzał na mnie zaczepnie. Zaczęło się przedstawienie.

Kelnereczka: Chłopaki...
Kevin: Witamy ślicznotkę.
Kelnereczka: Mogę zabrać któreś z tych szklanek?
Paul: Możesz zabrać Kevina!
James: I zrobić z nim co tylko chcesz
Kelnereczka: Może po pracy.
Kevin: See this jacket? It's a real RIP OFF. (na pl nie da się tego przetłumaczyć, sory :P)
James: He means, you can rip it off him!
Kelnereczka: (zalotny uśmiech, a niech se myśli co chce)
James: Ja znam kogoś kto chętnie by zerwał ciuszki z ciebie...
Paul: Mnie!
Kevin: I pewnego blondyna! To jak mała... zerwiesz ze mnie kurtkę?
Kelnereczka: You wish...
Paul: Śliczna... opaska. (głupi uśmiech) Blondynowi by się spodobała. Chętnie bym ją z ciebie zdjął...
Kelnereczka: (mało nie upuściła szklanek, nie miało to nic do tego co on powiedział.)
Kevin: I żeście ją podniecili!
Kelnereczka: Chcelibyście!

I odeszłam, coś tam jeszcze krzyczeli, po pracy w ogóle co się odwróciłam to tam byli. Kevin zaproponował mi drinka, uśmiechnęłam się zalotnie i... odmówiłam. Minę miał zbitego psa, myślałam, że Paul z James nigdy nie skończą się z niego śmiać. Pewnie jak tylko zobaczą Jasona to mu się pochwalą jak to do mnie zarywali. Na Jamesie się zawiodłam... myślałam, głupio, że jest inny. Ale cóż!

01 lipca 2006   Komentarze (3)

tru luv?

Musiałam zmienić szablon, bo choć ładny to jednak tragiczny w czytaniu. Widzicie, dbam o czytalników, a jak! xD Ten też jest tylko tymczasowo, bo mnie samą wkurza... Tylko, że znaleść jakiś fajny szablon to naprawdę wyczyn wielki.... Nic mi nie pasuje, albo raczej nie pasuje do mnie. Za mroczne, za jasne. Za mało tajemnicze, takie... nie moje. heh...

Zadzwonił do mnie dzisiaj. Świetnie było usłyszeć jego głos. Nawet jeśli rozmowe przerywało i po krzyczeniu do słuchawki zrezgynowana umówiłam się z nim na rozmowe na necie. Choć wolałabym przez telefon... o dziwo. Bo ja przez telefon za zwyczaj nie lubię gadać. Nie po angielsku. Ale słysząc jego głos, poczułam jak ciarki wędrują wzdłuż mojego ciała... Już tylko 2tygodnie i wraca :D Siedzi teraz w Wenecji szczęściarz, ale tęskni za domem. Chciałby już być spowrotem w Irlandii. Zaczęłam się śmiać.

Ta jasne! Wcale, że nie chciałbyś być tutaj. Tutaj leje! I jest w ogóle... strasznie! A ty tam masz słońce, weneckie kobiety (?!) i pyszne wino. Co ci po naszym starym Donegalu!

Kocham cię wiesz? Wolałbym już być z tobą. Móc cię objąć i pocałować. Wynagrodzić ci całą tą rozłąkę.

I jak go tu nie kochać? No jak? Oj... znowu tęsknota się straszna odezwała. Traaaagedia...

A mebelki nie przyjadą jutro, bo te tępaki, te durnie, te chamy (!!!) postanowili przemycić papierosy razem z naszym majątkiem (!!!) i psy ich wywęszyły (bo psy mądre są! nie tak jak ludzie!) i ich zastrzymali. Ojciec wyrywa sobie włosy, aż mu musiałam kieliszek whiskey w łapę wsadzić by się uspokoił. Matka świruje, bo ojciec panikuje. Kiedy przyjadą, ja się wynoszę. Ojciec zrobi im taką awanture, że łoj... Szkoda, że nie ma Oisina, przeprowadziłabym się do niego :P

Królik, wracaj!

01 lipca 2006   Komentarze (4)
< 1 2 3 >
Czarna-roza | Blogi