Mikia cum bck...
Powróciła dzisiaj Mikia. Ta nie zakochana, zimna. Ta kokietka, flirciara, po prostu okrutna kobieta. Wróciła tylko na chwilę, ale dobrze było odetchnąć jej piersią. Jak to się stało? Już wam opowiadam!
Więc tak, pracuję sobie na weselu, plotkuje z dziewczynami. Nagle słyszę tekst "Bosh, ale ten James Sweeney przystojny!". James?! To ten przyjaciel Jasona który rozpuszczał plotki o tym, że z Jasonem spałam. Pytam się który to. Wskazały na stolik tuż przed nami. Szczęka mi opadła. TO TEN JAMES?! Nie mogłam w to uwierzyć. Facet z którym nie jedną godzinę przegadałam. Nawet nie pamiętam jak się poznaliśmy, tak jakoś z nikąd. Siedziałam nad zatoką, na skałach a on usiadł obok mnie i zaczeliśmy gadać. Tylko, że to było kupe czasu temu, za nim wyjechał na studia. Nadal mnie zagaduje w mieście, pyta co tam słychać. Ale to takie wiecie, jak do znajomego. I on? On takie o mnie ploty?! Że też się nie skapnęłam. Obok niego sami przyjaciele Jasona. Dzięki Bogu, nie byli w mojej sekcji. Ciągle zerkali w moją stronę, szeptali coś do siebie. Czułam jak mierzyli mnie wzrokiem. Dzisiaj akurat byłam z siebie dumna, czarna opaska we włosach z czaszkami, w uszach czarno-białe koła (w superanckie paski). Jazyy look jak to określił Aaron. Długie włosy zaplecione w kłosa. Nie jeden facet się za mną obrucił kiedy szłam ulicą (i o to chodzi! hehe).
Dobra, kontynujemy opowieść. Musiałam zdjąć szklanki z ich stolika. Kevin (syn mojego nauczyciela od Chemi, świr, znaczy się syn) spojrzał na mnie zaczepnie. Zaczęło się przedstawienie.
Kelnereczka: Chłopaki...
Kevin: Witamy ślicznotkę.
Kelnereczka: Mogę zabrać któreś z tych szklanek?
Paul: Możesz zabrać Kevina!
James: I zrobić z nim co tylko chcesz
Kelnereczka: Może po pracy.
Kevin: See this jacket? It's a real RIP OFF. (na pl nie da się tego przetłumaczyć, sory :P)
James: He means, you can rip it off him!
Kelnereczka: (zalotny uśmiech, a niech se myśli co chce)
James: Ja znam kogoś kto chętnie by zerwał ciuszki z ciebie...
Paul: Mnie!
Kevin: I pewnego blondyna! To jak mała... zerwiesz ze mnie kurtkę?
Kelnereczka: You wish...
Paul: Śliczna... opaska. (głupi uśmiech) Blondynowi by się spodobała. Chętnie bym ją z ciebie zdjął...
Kelnereczka: (mało nie upuściła szklanek, nie miało to nic do tego co on powiedział.)
Kevin: I żeście ją podniecili!
Kelnereczka: Chcelibyście!
I odeszłam, coś tam jeszcze krzyczeli, po pracy w ogóle co się odwróciłam to tam byli. Kevin zaproponował mi drinka, uśmiechnęłam się zalotnie i... odmówiłam. Minę miał zbitego psa, myślałam, że Paul z James nigdy nie skończą się z niego śmiać. Pewnie jak tylko zobaczą Jasona to mu się pochwalą jak to do mnie zarywali. Na Jamesie się zawiodłam... myślałam, głupio, że jest inny. Ale cóż!