• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
30 31 01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 01 02 03

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Archiwum listopad 2006, strona 1


< 1 2 >

przez przypadek zakochałam się w starszym...

tak zupełnie przez przypadek...

Wiecie co? Dobrze mi z tym.

Uśmiecham się rano. Uśmiecham się w pracy... uśmiecham się przed pójściem spać. Wystarczy jeden smsy i wszystkie smutki idą w zapomnienie. Już się nie przejmuję, już nie myślę. Co ma być to będzie.

Bo dziewczyny mają rację... Z dziewczyną od tak, nie rozmawia się codziennie. Nie smsuje na dobranoc. Nie smsuje podczas wykładów (miał się niby skupić na nauce).

A w szkole spoko... kujemy kujemy i zakujemy, co nie?

Ciąża Joanne pod kontrolą. Wspieramy ją my, wspierają ją nauczyciele, wspiera ją rząd. Będzie dobrze, damy radę kochani. Postaramy się by na studia poszła, przyszłość dobrą miała dla siebie i dziecka.

Będzie dobrze, a jakże by inaczej! xD

10 listopada 2006   Komentarze (4)

lil silly girl...

Nie lubię tego stanu zakochania. Nie pasuje mi on. Staję się za bardzo wrażliwa, otwarta na ból, na niepotrzebne zmartwienia. Myślę za dużo...

Napisałam smsa, nie odpisał...

Byłam na internecie całe popołudnie czekając na niego, nie było go...

Obejrzałam odcinek One Tree Hill, rozwaliłam się emocjonalnie.

Zostawiłam komputer włączony, ustawiłam MCR nową płytę na cały regulator (dobra nie na cały, ale głośno), ich piosenke Mama, potem I Don't Love You. Weszłam pod gorący prysznic. Zakochanie jest do dupy, jeśli ta druga osoba ciebie nie kocha. Albo kiedy nie wiesz co czuje i ta niepewność cię dobija. Tysiące myśli na minute. A może się skapnął... może zrozumiał dlaczego wczoraj wszystkie te pytania, te poważne rozmowy. Może się wystraszył? Musiałam schować głowę pod gorącą wodę, usłyszeć kojący szum. Uspokoić goniące serce, bo zaczyna pompować za dużo krwi i zalewać mi mózg.

Wyszłam z pod strumienia, owinięta ręcznikiem weszłam do pokoju. Na ekranie okienko... Mark.

Przepraszam...

Choć nie musiał... za nie odpisanie, a nie obecność...

Głupia naiwna dziewczynka

(a teraz wymiana piosenek, tak zwana edukacja muzyczna, rozmowy dziwnej treści i pewnie na koniec odrobina pikanteri i w cholere, jak tu go nie kochać...)

08 listopada 2006   Komentarze (5)

może to nie nam pisana jest taka miłość...

 Znam Cię na pamięć Ty mnie pewnie też
nie musze nic mówic jak nikt rozumiesz mnie
za późno by kłamać i tak nie uda sie
za dużo dziś wiemy niewiedzieć lepiej jest...

*

Ukrywam twarz w dłonie, powoli się wykańczam. Zawsze się zakochuję nie tak. Nigdy tak po prostu. Kocham cię, kochasz mnie, bądźmy razem na zawsze już tak. Wszyscy mi radzą, powiedz mu... Zapytaj czy by nie chciał czegoś na poważnie. Tylko on i tylko ty... Tylko, że ja boję się. Że się przestraszy, że się odsunie. Kiedy mówimy o nas, nigdy na poważnie. Zawsza nudka żartu by móc w każdej chwili uciec, obrócić wszystko w żart. Powoli zaczyna mnie to męczyć. Bo to by było inaczej gdyby on był cały czas tu, gdyby był w moim wieku i gdyby wszystko nie było takie skomplikowane. Wtedy bym nie zwlekała, wtedy bym ryzykowała. Ale jest za wiele ale dlaczego to by mogło nie zagrać.

Gdyby mu na mnie nie zależało, nie rozmawialibyśmy co dziennie. Nie całowałby tak jak całował wtedy. Nie patrzyłby tak na mnie, nie troszczył by się o mnie tak. Prawda? Może on myśli, że nie jestem gotowa na związek? Może, może... Chciałabym by po prostu powiedział mi co czuje. By raz wszystko było na poważnie, na serio. By powiedział spróbujmy i pewnie przeskoczylibyśmy wszystkie przeszkody trzymając się za ręce. Pytanie tylko, czy on jest w ogóle gotowy na związek? Nie jest typem z tych którzy rzucają się od razu w głęboką wodę...

*

... powiedz mi prosze co myślisz chociaż raz
wykrzycz mi głośno wszystko co byś chciał
powiedz gdzie jesteś czy tak bedziemy trwać
osobno juz dawno choć razem cały czas...

06 listopada 2006   Komentarze (2)

Story of two men and one woman...

Photobucket - Video and Image Hosting

Nie moje drogie, nie miesza... Nawet jeśli kiedyś to co usłyszałam wczoraj, namieszałoby wiele, teraz wręcz przeciwnie, uporządkowało mi życie. Brakowało mi go... nas. Jako przyjaciół.

Jeśli próbowałem cię obmacywać, to przepraszam... nie wiem co mi odbiło. Chciałem żebyś po prostu była przy mnie, potrzebowałem twojej czułości i miłości... dlatego trzymałem twoją dłoń, chciałem, żebyś to ty się mną opiekowała, byś była blisko mnie... dopiero teraz zrozumiałem, jak bardzo mi ciebie brakowało. Tego co było kiedyś... przepraszam...

...chciałbym żebyś była teraz przy mnie.. byśmy mogli po poprostu siedzieć i gadać godzinami, tak jak kiedyś... spieprzyłem naszą przyjaźń, wiem o tym...

Wiadomość pozostawiona na bebo. Potem rozmawialiśmy na Msnie... Wiele sobie powiedzieliśmy, wiele wyjaśniliśmy. Potrzebna była nam ta impreza, wczorajsza rozmowa..

byłam zaskoczona, kiedy akurat moją dłoń chciałeś trzymać...

byłaś pierwszą i jedyną osobą na tej imprezie, którą kiedy kolwiek kochałem i gdzieś głęboko nadal cię kocham, tylko, że to już inna miłość...

Kochanie, ale nie zakochanie... Obiecał, że teraz wszystko się zmieni. Że już się nie odsunie. Za bardzo mu go mnie brakowało, by znowu mnie stracić. Dzisiaj napisał, tak jak obiecał. Chyba naprawdę chce by było tak jak kiedyś.. Byśmy znowu byli sobie bliscy.

(a Oisin wymawia się Osin)

*

Długa rozmowa z Markiem... Znowu puścił mnie dopiero przed trzecią. Sprawiłam, że bardzo żałował iż nie przyjechał do domu... Heh... on sprawił, że ja zatęskniłam za nim jeszcze bardziej. Pierwszy facet od dawna, który chce mnie nie tylko dla mojego ciała. Z którym mogę porozmawiać na wiele tematów, prowadzić długie dyskusje. Dlaczego akurat ten cholerny Dublin... fcuk..

 

04 listopada 2006   Komentarze (6)

i wanna feel it again...

Muszę wam powiedzieć, że nowa praca jest wspaniała. Mała restauracyjka z irlandzkim i indyjskim jedzeniem. Wszyscy jak bliscy sobie przyjaciele, rodzina. Właścicielka bardziej jak koleżanka kelnerka/kucharz. Mały barek. Fajna atmosfera. Naprawdę, odetchnęłam. Wczoraj cały dzień w pracy, od 11 do 21. Po pracy miałam ochotę się tylko walnąć na łóżko i spać... spać... spać. Ale Lisa mnie namówiła bym z nią pojechała do Keary, na mini imprezę. Oisin też od dwóch dni prosił bym przyjechała. Pomyślałam sobie, że może dobrze by było tak się rozerwać, rozluźnić. W szczególności, że zła byłam na Marka. Nie przyjeżdża na weekend. Potrzebuje laboratorium i biblioteke by się przygotować do następnego egzaminu, a tutaj tego nie ma... Dobrze, rozumiem, dobrze, wiem, ale... to po co kazał mi brać piątek wolny? Heh...

Impreza u Keary była naprawdę mała. Nic z tych amerykańskich boom boom, bam bam, alco i seks wszędzie. Nie, tylko przyjaciele. Oczywiście, już na dzień dobry zastałam Oisina z głową w misce (czysta wódka, zły pomysł) i chłopaków próbujących go utrzymać przytomnego. Na początku mnie to bawiło, potem denerwowało. Kiedy chłopaki próbowali go wyprowadzić na dwór żeby nałykał się świerzego powietrza, odjechał w kuchni. No to co, posadzić go i próbować utrzymać w pozycji siedzącej. Kiedy się obudził, pierwsze co powiedział to moje imię. Dziwne... myślałam, że nawet nie zauważył, że jestem. Podeszłam do niego i położyłam mu dłoń na tyle szyji, bawiąc się jego włosami. Zawsze go to relaksowało. Tym razem też podziałało. Złapał moją drugą dłoń i przyłożył do policzka. Wszyscy na mnie spojrzeli, jak zareaguję. Nic nie zrobiłam. Miałam ochotę pocałować go w czubek głowy. Mojego małego schorowanego chłopca. Skończyło się na tym, że siedziałam przy nim w salonie, okładałam mu twarz mokrym ręcznikiem i próbowałam namówić by wypił lekarstwo. Posłuchał. Tylko mnie. Kiedy nie chciał pić, patrzyłam mu w oczy i prosiłabym by zrobił to dla mnie. Wlepiał we mnie te swoje duże ciemne oczka, jak mały bezbronny szczeniaczek.

"skąd ty się w ogóle tu wzięłaś?"

"przyjechałam kiedy usnołeś"

"jak anioł"

Heh... Tego wieczora uświadomiłam sobie, że go kocham, ale nie jestem już w nim zakochana. Życie za niego bym oddała ale... nie ma już namiętności pomiędzy nami. Przyciągał mnie cały czas do siebie, opierał głowę o brzuch i przepraszał za wszystko. Uśmiechałam się tylko i mówiłam, że nie ma za co, głaszcząc po głowie. Co innego mogłam zrobić? Potem dostał drgawek z zimna, okryłam go swoją kurtką, potem kocem. Masowałam plecy (naprawdę pomaga). Siedziałam cały wieczór przy nim. Co chwilę brał mnie za rękę, szukał jakiego kolwiek kontaktu ze mną. Kiedy mu się polepszyło, położył mi rękę na kolanie i zaczął jechać wyżej. Wszyscy zszokowani, bo przed chwilą się ruszać nie mógł xD I teksty ' Oisin grzeczniej prosze!". Próbował mnie też pocałować, ale James złapał jego głowę w locie. "Połóż się Ois, połóż się...". Heh, rodzice Keary wrócili wcześniej do domu, trzeba było zadzwonić po matke Oisina. Oczywiście ja i James poszliśmy z nią rozmawiać. Oisin nie chciał odjechać bez przeproszenia mnie. Nie wiem dokładnie za co.

Kiedy wracaliśmy Lisa tylko spojrzała na mnie i zapytała "Co z Markiem?". Z Markiem kochani? Będzie co ma być... Do tanga trzeba dwojga, czy on będzie chciał tańczyć, zobaczymy... Ale Oisin to już tylko bliski przyjaciel. Nic więcej. Chciałabym po prostu być znowu tak szczęśliwa jak wtedy kiedy byłam z nim...

03 listopada 2006   Komentarze (6)
< 1 2 >
Czarna-roza | Blogi