w miłość ubrana...
Długo mnie nie było (no jak na mnie to strasznie długo) i trochę się działo. Więc tak moje panie, status wolny straciłam w czwartek wieczorem :D Oczywiście nie byłam w stanie czekać do piątku. Psychika mi siadła i w ogóle i zaczęłam się zastanawiać czy jest sens być z kimś kto tak długo się zastanawia... Powiedziałam mu, że jeśli aż w takim stopniu jest niepewny to zapomnijmy o tym i niech będzie jak jest. Zaczęliśmy o tym rozmawiać... O tym, że chce, ale boi się, że tylko będzie mi niszczył zabawę bo go prawie nigdy nie ma. Skończyło się na tym, że zdecydowaliśmy się ze sobą być. Ahhhh... rozmowy telefoniczne w środku nocy. Już nie musimy się kryć z tym, że tęsknimy za sobą, że myślimy o sobie przed snem. Po raz kolejny, ahhhhhhhhhh!
Prom Keary okazał się najlepszą imprezą na jakiej kiedykolwiek byłam. No może nie do końca Prom, raczej house party po. :D Prom był spoko, nic szczególnego. Oisin spiknął się z laską która go zaprosiła na prom. Just friends, jasne :D Troche się wkurzyła bo z Oisinem po czasie niezręczności skończyliśmy na tym, że siedziałam mu na kolanach bawiłam się jego włosami i śmialiśmy się jak małe dzieci... Potem Lisa przejęła pałeczkę, Marii się to nie spodobało. Z jednej strony rozumiem... Przeprosił ją tak jak to Oisin przepraszać potrafi. Trochę coś mnie tak ukłuło, ale czego się spodziewałam? Przecieć mam faceta, oczywiste było, że nie będzie startował do mnie. Większość czasu spędziłam ze Stevem... On ma laske, ja faceta. Opiekował się mną cały wieczór, jak prawdziwy gentelmen, przyjaciel :] Najlepszy jakiego kiedykolwiek chyba miałam, na pierwszym miejscu z Domem. Z Lee też dużo rozmawiałam. No i szalałam z dziewczynami, głównie z nimi spędziłam czas podczas Promu.
Potem impreza... Jak z amerykańskich filmów. Tłumy ludzi, tłumy alkoholu. Najdziwniejsze było to, że tej laski rodzice tam byli. Impreza to był ich pomysł i oni pytali się wszystkich czy załapali się na butelke wódki i to oni donosili zgrzewki piwa. Szybko się okazało, że większość zna mnie, ja nie znam ich! Trzeba było to nadrobić! Niestety szybko nauczyłam się, że zajęte dziewczyny niestety nie mają nalepki "zajęta" na czole, albo raczej na piersiach lub tyłku. Michael'owi dałam kosza... więcej niż jednego. Wkurzył się i wyszedł. Czego się spodziewał? Że zdradzę mojego faceta z chłopakiem który się do mnie słowem nie odezwał od tamtej pory? Eee nie!
Nareszcie poznałam dziewczynę Stevena. Oszalałyśmy na swoim punkcie! Śliczna, mądra, można z nią zaszaleć! Od Steva wiedziałam, że też jest bi... Obie pijane krok po krok, od tulania do tulania postanowiłyśmy zobaczyć jak Stev zareaguje jeśli się pocałujemy. Tiak... całowała bosko, ale żałuje tego strasznie. Stev się strasznie podobało. W ogóle to super chłopak :D Za nim wszyscy pojechaliśmy do domu (7nad ranem) przytulił mnie, pocałowal w kącik ust i podziękował za najlepszą impreze w jego życiu. Podobno bezemnie nie byłoby to samo... Powiedziałam Markowi o pocałunku, myślałam, że będzie jak każdy inny facet, trochę akcji girl2girl i jest szczęśliwy :] Nie, Mark nie jest taki prosty. Dla niego pocałunek to pocałunek, nie ważne z kim i nie ważne czy dla zabawy. Przeprosiłam go, obiecałam, że się nigdy nie powtórzy... że nie wiedziałam, że tak na to patrzy. Ale ma rację i rozumiem... Heh prawie się popłakałam rano, Keara mnie tuliła i kazała się z tego otrząsnąć. Bo on nie wiedział o czymś innym, o czymś o czym nie musiał wiedzieć. Wybaczył mi tamten pocałunek... ale...
Poznałam super faceta. Od słowa do słowa zrozumieliśmy, że nadajemy na tych samych falach. Powiedziałam mu wprost, że mam chłopaka. Sęk w tym, że udawał tylko przyjaciela ale się nie poddawał. NIe zdradziłam Marka, ale była sekunda kiedy próbował mnie pocałować a ja nie wiedziałam czy się odsunąć. Odepchnęłam go, ale ta myśl doprowadziła mnie do wielkich wyrzutów sumienia...
Ale jest już dobrze. Oprócz małych scesów było genialnie. W życiu tyle nie tańczyłam, tyle się nie śmiałam i tak dobrze nie bawiłam. Żałuje tylko, że Marka ze mną nie było :( Wtedy byłoby w 100%idealnie. Do tego jedna z sypialń do mojej dyspozycji (Michelle, organizatorka imprezy mnie uwielbia :D), ale z kim miałam tam iść? Skończyłąm tam z telefonem, ale Mark już spał (bo wiecie o 5.30 ludzie zazwyczaj śpią :P).
Oh i Ah... Nie mogę uwierzyć, że jestem z Markiem. Kiedy dawałam gościom kosze, nie czułam się źle, nie żałowałam. Liczy się tylko on... :]