• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 01 02 03 04

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Archiwum 21 stycznia 2007


my bones n ur bones... ur skin on my skin......

Pojechał... dziwne uczucie we mnie siedzi. Smutek, choć przecież nie ma go tylko od kilkunastu minut... To pewnie świadomość, że nie będę go widzieć do piątku.

Wczorajsza sobota, po raz drugi z rzędu nie taka jaka być powinna. Mikuś stała się nie miła i się głupio obraziła, bo była sama... Z przyjaciółmi, ale bez niego. Dlaczego? Bo on był z przyjaciółmi, ale daaaleko... choć obiecał, że wrócą wcześniej, że się spotkamy, że dostanę całusa na dobranoc... Żałuję, że nie poszłam wczoraj prosto do domu i do łóżka. Za dużo zostało powiedziene z mojej strony, namieszałam lekko próbując mu pokazać swoje myśli. Ale moje myśli to jeden wielki chaos, więc tylko wywołałam mini chaos, gdyż on szybko się zgubił podczas naszej dłuuuugiej rozmowy telefonicznej.

...tak apropo to żeby się z tobą zobaczyć muszę naprawdę się nagimnastykować i ciężko postarać i uwielbiam to robić, bo wtedy mam szanse cię zobaczyć ale ty sobie chyba z tego nie zdajesz sprawy...

Zdaję :( Oboję się musimy nagimnystykować, nastarać.. Jest trudno, ale jakoś nam się udaję. Razem wydaję się to takie łatwe, nawet jeśli naprawdę nie jest.
Zniszczyłam mu wieczór... po cholere? Tylko dlatego, że mój wieczór był spierdolony? Bo Lisa miała atak, Domnick złapał doła, a potem siedziałam pomiędzy parami i czułam się... samotna.

Prawda jest taka, że żyjemy w dwóch światach. Jednym, naszym, gdzie istniejemy tylko my i nie liczy się nic i nikt... i w świecie w którym jestem ja, school girl; i on, student i jego koledzy studenci. Nic na to nie poradzę ani ja, ani on nic zrobić nie może.. Wiedziałam, że tak będzie, to co się dziwię? Czemu taka dziwna czasem jestem :/ Żałuję tych kilka drinków, mojego gniewu. Żałuję, że w ogóle co kolwiek do niego powiedziałam na ten temat.

I niby wszystko już jest dobrze i mam się już nie przejmować, bo to było wczoraj, to był inny sen, a dziś zaczął się nowy. I całował dokładnie tak samo jak całował w piątek. Tulił i patrzył w oczy i nie chciał iść... Usiadł na łóżku, a ja go objęłam w pasie od tyłu wtulając się w jego ciepłe, umięśnione plecy. Pocałowałam między łopatkami (ma tam największe łaskotki xD)

"proszę cię... nie idź.."

Nie poszedł... Dopiero telefon od Adriana 10minut potem przypomniał nam, że on czeka na niego od 15minut, z waliską na mrozie. Paniczne szukanie jego koszulki, kurtki (rzuconej gdzieś w kąt). Pocałunek na dowidzenia... za krótki, gdyż on nigdy nie jest dość długi. Brakuje mi go... już mi go kurna brakuje...

21 stycznia 2007   Komentarze (5)
Czarna-roza | Blogi