u'r de only ting dats rite in al i'v done......
Tak w ogóle to spóźnionego mokrego jajka i smacznego śmingusa dyngusa :D
Mikuś po 8i pół godzinach pracy (charówy) wróciła wczoraj do domku, wzięła prysznic, przywitała kofanie, pozwoliła mu rozczesać sobie włosy (aaaaj cóż za boskie uczucie), zrobiła makijażyk i poszła balować xD Odebraliśmy chłopaków z miasta i pojechaliśmy do Sea View - klubu w którym jeszcze nie byłam, a tam wybierała się cała śmietanka towarzyska z mojego roku :D Więc i ja musiałam się tam oczywiście wybrać, bo cóż by to była za impreza beze mnie?! Zaraz się okazało, że jadą z nami Shane, Paul(jego naj przyjacieł) i Paddy. Wszyscy pijani i prześmieśni. Z Shanem gadaliśmy jak fajnie nam się pracowało rok temu no i że trzeba będzie to powtórzyć w te wakacje. Bo ja tak apropo panienki, wróciłam do hotelu, ale na Bar Food i Bar, bo tam i napiwki dużo większe i ekipa genialna. Shane też wraca na wakacje, więc znowu będziemy z Shaunem się non stop wydurniać i szaleć xD Chłopaki zadawali idiotyczne pytania, czasem niestosowne i Mark im kazał się zamknąć. Mnie tam nie przeszkadzały, tylko się śmiałam, ale widziałam, że jego wkurzają. Kumple nie kumple, jestem jego dziewczyną nie ich.
Szalełyśmy z dziewczynami na parkiecie, kofanie nie chciałgo tańczyć. Mikuś wypiła kilka drinków, jak zawsze. Kilka tequila rose, bo kolegom i moim dziewczynom się nie odmawia. Ale nie, pijana nie byłam. Tylko pełna energi i chęci na.. no własnie :D może lepiej nie mówić głośno. Wróciłam do niego, oplotłam go ramionami. Ale cóż, pocałunku nie było.. Był spięty i jakiś taki inny. Wyszliśmy, wcześniej jak zwykle. Myślałam, że zwariuję. Jak zwykle. Głupia, pijana nie myślałam, że przeze mnie możemy zjechać z drogi :P UUUUPS xD Kiedy mnie odwiózł do domu, nie potrafiłam się zmusić by wyjść z samochodu. Rzucałam się na niego za każdym razem kiedy już miałam wyjść. Kiedy już siadłam sama na łóżku, łzy same poleciały. Nie chciałam być sama... Długie smsy, wyznania, bo wczesniej nie było czasu na słowa, tylko na dotyk i usta. Czemu był nie swój? Bo Paul był pijany, bo wiadomo było, że zacznie bójke. Zaczął. Podobno jakiś gościu złamał mu nos, kiedy my byliśmy nad jeziorem. wkurwiłam się. Przez niego Mark nigdy nie może się rozluźnić, zawsze się martwi i mam dość tego, że potem musi Paula wyciągać z tarapatów. Gdyby mnie nie było, to pewnie Mark by miał złamany nos. HEH...
Cóż, wieczór był udany!!!