it all good...
Stanęłam przed pubem wysyłając ostatniego smsa. James, Pat i Adrian stali przed wejściem i patrzyli na mnie uśmiechając się złowieszczo. Tiak, przyjaciele Marka byli już kompletnie zalani.
Moi: Jest tam w środku Mark?
Głupie pytanie... przecież wiem, że jest.
Pat: Ty czekaj, zobaczę czy już skończył z ostatnią laską!
Moi: Śmieszne, bardzo śmieszne.
Weszłam do środka, szybko go odnalazłam w tłumie, podeszłam i tak po prostu pocałowałam w policzek. Spojrzał na mnie zaskoczony, ciekawa jestem kogo się spodziewał haha. Poszliśmy potem w ciche miejsce, pogadać. Nie chciałam już mówić o tym co było, obiecał, że już nigdy więcej, wierzę i wierzyć będę tak długo, do póki nie dojdzie do następnego razu. Wtedy przestanę wierzyć, ale myślę, że tak nie będzie... Może jestem naiwna, ale wolę już taka być. Był zlekka zalany i taki uroczy... Nie zwracając uwagi na to, że nie daleko stoi Adrian i James i nas obserwują, ujęłam jego podbródek i pocałowałam go. Szybko oplótł mnie ramionami, przyciągągając jak najbliżej siebie.
"Up the bum!"
Jason... a ktoż by inny. Adrian szybko zaczął sobie z niego jaja robić. Że to jego tyłek Jason powinien dzisiaj bzykać, ale pewnie znowu nic nie poczuje... Mój komentarz "biedaczysko, czyżby machina wojenna aż tak była mała?". Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Zaraz z Markiem weszliśmy spowrotem do środka pubu i moje kofanie poszło kupić mi drinka, a ja zostałam rozmawiając z Jamesem. Potem dołączył do nas Adrian i próbowali ze mnie wyciągnąć jak długo ze sobą jesteśmy, czy to chodzenie na poważnie i w ogóle jak mi się udało go namówić na związek :P Bo Mark w związku nie był od lat i zapierał się, że owego nie chce... Lubię jego kumpli, Jamesa znam już od dawien dawna, ale Adriana znałam tylko z widzenia. Wariaty! Czyste wariaty tyle wam powiem!
Paaaarty!
Potem poszliśmy z Markiem do hotelu na dyskotekę. Znaleźliśmy Adriana, znaleźliśmy naszych znajomych. Drink za drinkiem... Mark naprawdę się starał, był przy mnie non stop. Traktował mnie jak królową. Całował jakby chciał przeprosić za wszystkie grzechy świata. Był to cudowny wieczór... Przecudowny. Zaimponowałam mu i trochę z drugiej strony przeraziłam... wypiłam jego drinka :P potrójną wódkę z odrobiną czerwonej lemoniady. Nie pozwoliłam mu już więcej pić on nie chciał pozwolić mi wypić jego drinka. Nie dla takiej kobietki jak ja... Dobra dobra, ja polka w końcu jestem! My pijemy wódkę jak wode co nie? xD Powiem jedno, po jednym takim byłam już trafiona...
you scared, ashamed of wat you feel...
Wiatr późnej nocy... Księżyc nad nami i gwiazdy... Wyjął komórkę by sprawdzić czy ktoś do niego dzwonił, automatycznie brak czegokolwiek skomentowałam
"Nobody loves you" (takie teksiątko które się mówi kiedy się nie ma esków ani nie odb. rozm.)
"Wszyscy inni są nie ważni... czy ty mnie kochasz?"
"Kocham... pytanie czy ty mnie kochasz?"
Chwila ciszy
"Kocham... wiesz jak to trudno powiedzieć?"
"Wiem kochanie".
To uczucie pustki kiedy się rozstaliśmy... Ta tęsknota... ten głód! Czuję się jak narkomanka, chcę więcej i więcej... Bosh co to będzie kiedy on wróci do Dublina... :/
Dzisiaj wieczorem kino i późna wymiana prezentów. Teraz całe moje życie krąży już tylko w okół niego... nie wiem czy to dobrze czy źle...