Wkurwiona..
...z lekka. Co on sobie myślał? No co? Miał być romantyczny wyjazd do kina. Potem jezioro... gwiazdy. Nie będzie nic. Dlaczego? Bo panicz pojechał kajakować w dzień z Jasonem i moim sąsiadem Conolem. Wporzo. Poszli potem do pubu... chyba nie jest na tyle głupi by pić? Był... 2piwa. To przecież nic. Wystaczy jedno piwo i odruchy są spowolnione. Nie ma mowy bym wsiadała z nim do samochodu. Może o tym sobie panicz zapomnieć.
Zadzwonił, przepraszał, tłumaczył się. Nie wiem czego on chciał ode mnie usłyszeć? Że powiem, nic się nie stało kochanie, zostaniemy u mnie? Zaproponowałam, ale byłam zła... Czuję się jakby wybrał Jasona i Conola, zamiast mnie. Do tego jeszcze poszedł pić z Jasonem! Co z tego, że wstał i wyszedł kiedy sobie uświadomił co on wyprawia. Ale to było już po moim zimnym smsie
"acha więc nigdzie wieczorem nie jedziemy... ja nie mam najmniejszego zamiaru wsiadać z tobą do samochodu, nawet tylko po jednym piwie".
Więc została moja chałupa... Heh... Nie wiem czy jest sens. Jestem wkurzona, nie będzie już tej atmosfery, nie będzie romantycznie... Nie wiem czy mam ochotę. Na co kolwiek. Heh... To jego
"i feel realy bad about it..."
Nie zmienia nic. Bo powinien tak się czuć. Bo w cholere, zachował się jak idiota, któremu nie zależało na tym, że obiecał zabrać gdzieś swoją dziewczynę później. I co mam rodzicom powiedzieć? Nie jadę do kina, bo mój facet postanowił, że wcześniej wychleje kilka? Nie chcę by o nim źle myśleli... Dopiero co wyrobił sobie u nich dobrą opinię...
Wkurwiona jestem... i to mocno.