• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
26 27 28 29 30 31 01
02 03 04 05 06 07 08
09 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 31 01 02 03 04 05

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Archiwum 29 stycznia 2006


Chilli?

Pogodziliśmy się. Chyba tyle wystarczy powiedzieć... Musiało być trudno... przecież inaczej byłoby za łatwo. Inaczej byłoby tak jakby nic się nie stało. Jakby za mną w przepaść chciał skoczyć.

nie wiem... nie wiem czy powinienem... najpierw z moim najlepszym przyjacielem... potem chciałaś ze mną...

ale... to nie planowane, nie przemyślane, jakoś tak to się stało... przecież wiesz...

Okrutne, ale prawdziwe... on i tak by mi wybaczył, co bym mu nie powiedziała. A delikatność była obowiązkowa. Nie mogłam powiedzieć, że mi na Ciarinie nie zależało. Ale jest dobrze.. i po powrocie z pracy rozmawialiśmy... tak długo aż wybiło wpół do trzeciej... i... jakoś to będzie. Jak zawsze... bo być jakoś musi.

I było spotkanie ze starymi "znajomymi". Impreza G.A.A. Oni się chyba nigfy nie zmienią... on się chyba nigdy nie zmieni. I wesoło było... miło. I z Alanem pobawiliśmy się w lookanie sobie w oczy, kto dłużej wytrzyma. I doprowadziłam do tego, że panicz Mc Bride chichrał się za każdym razem kiedy zatrzymałam się blisko. Kiedy nachyliłam się by sięgnąć po dzbanek z wodą na stoliku obok. Jak każdy facet, cieszył się na widok moich wypiętych pośladków. Bo to było zaplanowane. I zezował... przyznam tylko, że z wyrafinowaniem. I Donal z Alanem dawali mi znaki. Machali głowami na Noela. Jestem pewna, iż tego wieczora panicz Mc Bride nie stawiał im drinków. Przynajmniej miałam z czego się śmiać...

Rozmowa z pewnym kelnerem... nowym... Może i jebak, ale przynajmniej miły... i mnie szanuje. Bo jestem polka. A on do Polek ma szacunek (bujał się w Ance, kelnerce która pracowała tutaj na święta). Wiecie... miło jest kiedy facet ci mówi, że jesteś szalona. Że facet który wolał inną od takiej kobiety jak ja... ślepy i głupi...

I wiecie? Mam ochotę na coś ostrego... Zrozumcie to jak chcecie...

29 stycznia 2006   Komentarze (3)
Czarna-roza | Blogi