shall we dance?
Kręcę się w okół własnej osi, w spódnicy baletnicy... robię kółeczka stopami na piasku... Fale podpływają i je rozmazują, mocząc mi stopy. Lecz ja dalej tańczę... uparcie walczę z morzem... Obserwujesz mnie i lekko się uśmiechasz. Kiedyś to ci się podobało, pamiętasz? Przez myśli przepływają ci myśli, jak falę które obmywają mi stopy... szepczą ci byś podbiegł, ujął moją talię swoimi silnymi ramionami i podniósł ku górze... ratując mnie przed białymi jednorożcami, lecz tak jak i mnie, nie potrafisz uratować swoich myśli przed falą słonej wody... Kiedy któryś z twych giermków proponuje, iż uratuje mnie, zatrzymujesz go ostrym spojrzeniem, szybkim ruchem dłoni... bliski by wyjąć ostrze. Więc tak tańczę samotnie, pozwalasz by morze pochłaniało moje ciało coraz głębiej. Nie ty, nie oni... Samej mam być, tak jak w duszy sam jesteś ty... Czas może się przebudzić? Pozwolić mi tańczyć już nie samotnie...
Śmieje się głośno do nieba... wspomnienia już nie bolą... Czarny kruk pyta kiedy byłam najbardziej szczęśliwa, spowalniam na chwilę mój taniec... patrzę na cień tego co było... Tak... już wiem... Kiedy przykryta twoim ciałem usłyszałam tuż nad płatkiem ucha... kocham cię... najgorszy moment? Kiedy powiedziałeś już nie... Czarny kruk zaczął swój śpiew... rozumie mój ból. Bo nawet kiedy znalazł nowy diament, nadal kocha poprzedni... Bo diamenty są jak gwiazdy, nawet jeśli umierają, nigdy do końca nie odchodzą... Ich black na zawsze zostaje w nas... Mam tylko nadzieję mój panie, że znajdziesz sobie wspanialszą baletnice... bo moje baletki już dawno się przetarły... zostały mi tylko nagie stopy...