wyznanie ściętej głowy...
Ja wiem... wiem, że to głupie i nie realne. Wiem, że to nie miłość. Jestem mądrą dziewczynką, która już dużo o miłości wie, choć tak naprawdę, nawet umierając, o miłości nie wiemy wszystkiego... Znamy się za krótko i tylko przez neta... dlatego, wiem, że to nie miłość. Wiem tylko, że kiedy się budzę, myślę o nim. Przez cały dzień myślę o nim... i czy w tym momencie, nie jest z jakąs inną dziewczyną. Czy byłby w stanie kręcić z inną, bo ja nie wiem, czy ja by bym była w stanie kręcić z innym chłopakiem... Mówię o teraźniejszości, bo nie wiem jak będzie za kilka dni, za tydzień... miesiąc. Kładę się spać, myślę o nim. Dostaje smska na dobranoc i nie mogę usnąć... On umie się obchodzić z kobietami i boję się, że się mną bawi... choć na to nie wygląda... I wiem... wiem moje drogie, że to idiotyczne, ale nie chcę się budzić ze snu. Nie chcę patrzeć realnie na świat i oceniać szanse czy ta miłość, jeśli kiedyś będzie miłością, przetrwa. Za wiele razy to robiłam, a teraz chcę śnić. Bo już dawno tak dobrze mi nie było... Już dawno nie stąpałam po kryszatłowo czystej wodzie, a w lustrze nie widziałam oczu, roześmianych i błyszczących.
A co do miłości przez neta... to isnieje. Przyjaciele moich rodziców, poznali się przez neta. Zakochali, a teraz są tu, razem w irlandii i właśnie urodziło im się dziecko. I są razem. A internet to tylko jedna z szans dla losu, by złączyć ludzi razem. Nie zawsze... ale raz na milion, tak... I proszę, nie budźcie mnie ze snu... Bo od czasów Mc Bridowskich (brzmi jak Hitlerowskich), już dawno nie czułam się tak dobrze.
*
"Wlasciwie cie z nikim nie zdradzilem
jakos nie widze tych gwiazd spie w domu naprawde mi ciebie brakuje pa spij slodko :* "
Niby nic... ale mógłby już nie odpisywać na pytanie o gwiazdach... mógłby nie myślec o mnie, tuż po imprezie, o2nad ranem...