• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
27 28 29 30 01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 31

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Archiwum lipiec 2005, strona 1


< 1 2 >

Pocałunek na dowidzenia...

Opisze moje uczucia krótko, bo i mało czasu mam...

Chyba... się zakochałam.

Chyba... tęsknie... za nim. Choć to tylko 4dni... dla mnie aż 4dni...

Na pewno się martwie... ale o Adiego... a wyrzuty sumienia zrzerają, choć przecież to nie tak, że znalazłam sobie innego... Adi... zaginął i nie daje znaku życia od 3tygodni... mnie nie daję od 2miesięcy...

Ale nie potrafię... uśmiechać się gdy widzę żółte słoneczko obok imienia mojego kotqa... Słoneczko które nie zaświeci przez następne 4dni... Znamy się tyle samo... a już mi zawrócił w głowie... a ja jemu... i jest dziwnie... bo ja... jakby go kocham... heh...

Sweet sixteen

Lepiej o nic, narazie nie pytajcie...

14 lipca 2005   Komentarze (6)

kolejne łzy na porcelanowym policzku...

Sama, a towarzyszką tylko mi wiatr... i deszcz... i ciemne niebo... o nich nie mogę zapomnieć... Źle mi... Bardzo źle. I Bóg jeden wie dlaczego... i ja chyba też... Brakuje mi ciepła i miłości, ale nie tej od rodziców, tej od mężczyzny. Nawet Madelle jest już umówiona na dwie randki, a ja ciągle nie mam nikogo... Pewna osoba, namawiała mnie, bym spróbowała z Ruairim. Nie... po raz kolejny mówię nie. Dlaczego? Chyba już za wiele razy to tłumaczyłam. Znowu miałam sen, ale nie... nie o tym debilu. Sen był piękny. Nie warto go opowiadać, bo straci cały swój czar. Uświadomił mnie w tym, że tutaj kogoś takiego nie znajdę... Pewnie będę sama, bardzo długo sama... A ja nie chcę być. NIe chcę znajomości przez neta, chcę trójwymiarową osobę, której dotyk sprawiałby ciarki wędrujące po skórze. Osoby która spijałaby krople rosy z moich policzków. Całowała jak nikt inny potrafi. Była ze mną zawsze i wszędzie, gdy tylko jest mi źle. Gdy potrzebuje ciepła...

Przyjaciółki tutaj też nie mam... znaczy się, teraz jest ze mną Nata. Ale tak na codzień. Nie mam bliskiej mi osoby. Mam już tego dość...

Wczoraj rozmyślałam o Gemmie. Jakoś dziwnie szybko to wszystko minęło. I to nasze dziecinne milczenie. Nie mam zamiaru go przerywać, bo widzę, że i ona nie ma ochoty. Jak tak dłużej o tym wszystkim myślałam i cofnęłam sie w czasie, przypomniał mi się zerwany zegarek. Ten który dostałam od Gemmy na święta Bożego Narodzenia. Pewnego dnia, podczas lekcji francuskiego, tak po prostu mi pękł podczas ściągania. Koraliki się posypały po całej klasie, a ja już nigdy wszystkich nie pozbierałam. Także nigdy go nie naprawiłam... Tak samo szybko, porwała się moja przyjaźń z Gemmą. I przyznam mojej matce racje, nie ma sensu bronić Gemmy pod jakim kolwiek względem, przed kimkolwiek, bo ona by tego nie zrobiłą dla mnie. Tak jak wtedy, kiedy Ruairi z Neilem śmiali się z jej wieśniackich butów, kazałam im przestać ale zaraz potem tego żałowałam...

Wariuje już... jednak malowanie ścian daje za dużo czasu na myślenie... heh....

Krople znowy spływają po kryształowej ścianie... czy kiedykolwiek porcelanowa lalka, znajdzie porcelanowego księcia? Nie musi być idealny, byle był tylko... mój.

07 lipca 2005   Komentarze (9)

kiedy noc zapada i panuje mrok...

Madzia... ciekawy zarzut mi tutaj przedstawiłaś. Niestety, ja już nic do Noela nie czuję. No może pociąg fizyczny od czasu do czasu. Ale uwierz mi, żeby to on jeden był takim szczęściarzem. Przyznam, miewam powalone sny, tak jak ten ostatniej nocy... ale są one raczej o tym, co mieć mogłam, ale nie chciałam. Że niby Noela mieć mogłam... heh, a ja tylko odpowiadałam "no trudno, nie on jeden na tym świecie". I tak odpowiadałam na każde pytanie, na każdy zarzut. Swoją drogą, ciekawy był ten sen...

Heh, chyba dołki jakieś łapie. A może to przez tą cholerną pogodę. Ze słonecznej polski i upałów, wskoczyłam prosto w deszczową irlandię. I weś się teraz nie zadźgaj.

Zaczęłam się demoralizować na stronce The Crims. Jeśli mnie lubicie, to wesprzyjcie mnie klikając na link http://www2.TheCrims.com/?rid=801160 Wszystkim współpracującym, dziękuje za pomoc. A jakby ktoś się chciał też w to pobawić, to zapraszam do stworzenia własnego gangu.

Teraz bardziej na poważnie... spać mi się chce, ale się boję. Boję, że znowu będe latać po lesie i szukać dziewczyny w czerwonej sukience, która na koniec okazuje się być mną. I tych zagorzałych dyskusji, na tematy "dlaczego między mną i Noelem nie wyszło", których i tak miałam wystarczająco dość w szkole. Pobadam w jakąś psychozę, ale to przez tych ludzi, którzy nachalnie, po chamsku, raczą wierzyć, że ja z Noelem chodzę i nadal się spotykam, tylko za chiny się nie przyznam, bo mi nie wypada. No cóż... świata nie zmienisz, a setki potworów nie pokonasz drewnianym mieczem. Tutaj są potrzebne specjalne moce, które może kiedyś zdobędę w jakiś sposób. A może z wiekiem? Proszę, o to kolejny pojebany sen miki

Jestem gdzieś, są wakacje, jest ciepło. Siedzimy przy drewnianym stole, chyba z Cat, ale ta osoba jest mi jeszcze bliższa. Mija nas Nif, ta dziewczyna coś mówi, a ja odpowiadam
-Tak jest bardzo ładna i pewnie też fajna, wiesz tylko dlaczego ona tak strasznie mnie nienawidzi?
Owa dziewczyna na to
-Bo się nim bawiłaś
Wiem o kim mówi, ale wolę udawać, że nie wiem. Tez rozdział jest przecież zamknięty. Przed chwilą sama zamknęłam zeszyt i rzuciłam go gdzieś obok.
-Hehe, ona też?
Chodziło mi o to, czy ona też wierzy, że Noel cos do mnie miał. Ale tez zarzut o zabawę jego uczuciami, wydawał się tak oczywisty. Jakbym wiedziała, że go krzywdziłam, a Nif aż tak strasznie to bolało. Wiedziałam jedno, mało mnie to obchodziło. Odpowiedziałam
-Ta, nawet sam mi powiedział że mnie kocha. Już nie będzie go w szkole. Nie on jeden na tym świecie.
I choć brzmi to idiotycznie, to ja wiem co to oznacza. Prościej mówiąc, mało mnie obchodzi czy on kocha czy nie. Zniknie z mojego życia raz na dobrze.

Tylko w snach pojawia się jako osoba trzecia. Jak mnie obserwuje, jak jest zazdrosny, a ja nic nie czuje. Stoimy w klubie, on patrzy na mnie, ja na niego i mijam go bez słowa. Nic nie czuję i nawet nie mam ochoty go dotknąć. Bo tam dalej stoi nieznajomy przystojniak, który bardziej mnie interesuję niż ktoś, kogo kiedyś kochałam. To sen z przed kilku dni. Sen podczas nocnych upałów, to ta temperatura na łeb tak działa. I wiecie co? Nie mam ochoty go widzieć. Nie tęsknie za jego widokiem. Pierwszy raz... I cieszę się, że skończył już szkołę. Teraz nastąpki spokój, mam nadzieję, że na całe wieki.

Dobranoc kochani

06 lipca 2005   Komentarze (4)

już nie takie pierwsze kroki, na ziemi irlandzkiej......

Już jestem spowrotem... Sama nie wiem co napisać. Chciałabym napisać, że było świetnie i genialnie. Chciałabym móc tak napisać... bo było przecież przynajmniej fajnie. Była Madelle, była Ewcia i Cinek, była moja siostra duchowa i zarazem chrzestna, było wiele miłych osób... była rodzinka... Heh... ale była także babcia z depresją. Z właśnie tego powodu, nie opiszę mojego pobytu w polsce. Nie chcę rozgrzebywać tego co było i uświadamiać sobie, że prawie, że nic nie odpoczęłam, a co dopiero moi rodzice. Dobrze mi było w kraju... spowrotem tam, skąd przybyłam. I chyba chciałabym wrócić do polski... z wielu powodów. Znaczy się na stałe... ale jeszcze nie teraz. Męża chyba też znajdę sobie polaka. Irlandczyków przekreśliłam. Gdy zobaczyłam naszych polaków, zrozumiałam, że irladczycy to jednak skończone chamy. Nie chodzi mi tutaj już o wygląd... Zresztą, pod tym względem też się zdołowałam. Tutaj par tak nie widać, tutaj jest zabawa. A w polsce jest już zupełnie inaczej... normalniej, mniej dziko i wieśniacko.

Mój pobyt w polsce, w większości spędziłam w koszalinie, a nie u cioci na wsi jak podejrzewałam. Nie... kończę tę notkę, bo nie chcę wracać do tego co było. Chcę pamiętać śmiech, słońce, opalenizne i muzykę. Szum drzew i zapach polskiego chleba. Smak białego twarogu i ogórków kiszonych. O niczym innym myślec nie chcę. No i chciałabym wrócić do Polski we wrześniu, na ślub mojego brata ciotecznego, Waldka. Zjazd rodzinny na który czekałam już bardzo długo. Ale cóż, zobaczymy czy fundusze na to pozwolę.

Cieszę się obecnie z jednego, że jest u mnie teraz Nata Olsza. Z tego cieszę się straszniście.

05 lipca 2005   Komentarze (8)
< 1 2 >
Czarna-roza | Blogi