Nie ma to jak "branie" w kolejce do sklepiku. Staję w kolejcę długiej na kilkanaście kilometrów, oczkami obserwuję zamieszanie przy bocznych drzwiach, które zawsze obstawiają nasi "kochani" piłkarze. Noel wychodzi, "nareszcie se polazł", ale zaraz się wraca, potem znowu wychodzi i wraca, i kiedy już miał iść z Bennim i Ovenem do miasta, Dunal go zawołał "ty zostajemy! będzie lało" patrząc na mnie, będzie lało, serio? JA myślę, że miał coś innego na myśli, bo patrzył się na mnie. Noel wystawił głowę i patrząc się na mnie ze zrozumieniem w głosie powiedział "Bęęędzie laaało... ta... chłopaki, ja zostaje!". Śmieszył mnie, jak małe dziecko. Nawijałam z Fioną która stała przedemną, a obok mnie Nil. W kolejce byłam ostatnia kiedy Dunal oderwał się od kaloryfera przy którym stali(ich centrum obserwacji) i powiedział "Mc Bride chodź". Ta, skąd ja to znam... "Nie, ja potem pójdę" "no ale chodź". Próbowałam się nie patrzeć, próbowałam się nie śmiać. Na serio, Dunal już bardziej nie mógł zwrócić na siebie uwagi. "No to nie, może dzisiaj będzie mój szczęśliwy dzień" Chris się zerwał "nie, bo to będzie mój szczęśliwy dzień". I Dunal stanął obok mnie(kolekja się przesunęła w rzędzie obok), ale potem wepchnął się przed nim Chris. I zaczął do mnie szczerzyć zęby. "Mc Bride jesteś pewien, że nie chcesz stanąć w kolejce" stawiając akcent na "stanąć". Mówię wam, on jakiś ostatnio dziwny się zrobił, normalnie wykorzystałby sytuację, stanął za mną i mi dmuchał we włosy, stanął obok i gadał na mój temat z Dunalem, tak żebym słyszała. A tu nic. Za to Chris się popisał. Zaczął ze mną gadać. A potem do Dunala "ja go nie rozumiem, umrze z głodu, przecież tak bardzo hciał stanąć w tej kolejce". Nom i Chris ciągle mówił coś o dziewczynie, za którą dzisiaj musiał siedzieć na hiście i która ciągle włosami się bawiła, a ma takie cholernie długie, i że nie mógł się skupić kiedy słyszał jej śmiech i kiedy szła do kibla to na widok jej tyłka to juz przez całą lekcjie nie mógł się skupić. Oczywiście to ja siedziałam przed nim, i ja poszłam do kibla bo mi się nudziło i ja się bawiłam włosami. Oni to są prześmieszni, te ich "dyskretne" komplementy i rozmowy. A Noel gapił się na mnie, tak śmiesznie... żę no nie wiem, ale kiedy koło niego przechodziłam i kiedy on już myślał, że nie widzę, pędem się rzucił do sklepiku(ten to ma wilczy apetyt, chyba jak każdy facet), to się pokładałam ze śmiechu. I znowu zaczął zezować, ale już w inny sposób. Teraz używa mojego sposobu, podnosi głowę udając, że patrzy na coś za mną, ale kiedy się uśmiechnęłam prowokująco, spuścił wzrok, niby że czegoś tam nie zauważył.
A tak zmieniając temat, cały dzień się śmiałam. Wszystko mnie śmieszyło, wszystko było zabawne i nic mnie nie było w stanie ruszyć. Nawet na barbi Elaine, która ma do mnie pretensje o rozpuszczanie plotek, że się umawiała z gościem który ma 23lata(no dobra, miał 20, co to za kurwa różnica?). Olałam ją uśmiechając się jak na idiotkę którą jest i sobie poszłam. I w ogóle wszystko mi wisiało i powiewało, jak gdybym się naćpała. Cholernie mi się podoba ten stan, normalnie nic cię nie rusza! I wszystko śmieszy, dziewczyny już dochodzą do wniosku, że zwariowałam ;)