no words, no wisper... just u...
Nie no jak mogłam zapomnieć o moim jaguarze?!
A co do dzionka, to jakoś tak sennie przeleciał. Z tą suką się nie kłóciłam, nie było sytuacji która by zasługiwała na rękoczyny. To, że idiotka była słodka do moich koleżanek, a do mnie słowa nie powiedziała, obchodziło mnie jak wczorajszy deszcz. Jeden więcej, jeden mniej, co to za różnica? Jeszcze bym się porzygała od tego jej cukierkowania, a to nie najpiękniejszy widok ;) Gemma już wróciła i się trochę uspokoiłam, przestałam tak skikać i być taka nerwowa. Ta dziewycha ma na mnie anielski wpływ. I puszczam się już rzadziej, no właśnie... już dawno nie miałam klienta... już tydzień! Nie no, tragedia, staczam się na sam dół!
Mamuśka mi odwaliła numerek, siedzimy w samochodzie przed szkołą, ja jej kończe o czymś tam opowiadać, i patrzymy jak ze spóznionego autobusu wysiada tłum ludzi. No i ja zagadana nie zwracałam uwagi, na to kto lezie. A mamka do mnie "o patrz twój golfista! wygląda dużo lepiej niż na tym zdjęciu", dzięki ci Boże, że to anglojęzyczny kraj!!! Dzięki Ci, bo okno miałyśmy otwarte i gdyby on to usłyszał... zapadłabym się pod ziemię. No a potem on się ulokował w tym cholerny korytarzu. Zostawiłam moje portfolio w sekretariacie i poszłam tam gdzie codziennie rano siadamy z dziewczynami. Czyli musiałam go minąć, jak codzień. Tylko, że jemu "coś do oka wpadło" i schylił swoją głowę tak, że nie mogłam przejść, bez przywalenia mu barkiem w nos. Ślicznie by się krew lała ;) No ale stanęłam i powiedziałam słodko "excuse me". Wiedziałam, że udaję, ale on takiego "bidnego nieprzytomnego" chłopca udawał i Donal musiał go szturchnąć "Mc Bride, panienka chce przejść". Noel podniósł główkę i słodko powiedział "panienka, no to proszę". On to nie umie bez szczezenia zębów. Ale oprócz tego, to nic ciekawego. Czyli w skrócie mówiąc... NUUUUUUUUUUDY!!!!