"Szok Szoku Roku" czyli program z serii -...
Dzionek minął szybko i przedewszystkim wesoło ;) Na lunchu poszłam do sali od Artu, a że po lunchu mieliśmy dłuższą wolną matmę (przesunął nam się plan lekcji i jedną lekcje mamy która trwa 25minut, a druga po lunchu 45) i się pytnęłam babki, czy mogę przyjść na matmie, jeśli mnie belfer na zastępstwie puści. Zgodziła się. A że samej mi się nie chciało tam siedzieć to pytnęłam Catriony czy chce iść, ta, że jasne, że tak, ale jeszcze Siobhain powinnyśmy wziąć. Nie no spoko, facet kazał nam notkę od Toland(belferki od Artu) przynieść, że do niej idziemy, a nie na wagary. No więc wyszłyśmy w trójkę z klasy i poszłyśmy po notkę, po drodzę dopadła nas Fiona i Charmain i powiedziała, że one też chcą. I oczywiście one czekały na zewnątrz a ja robiłam słodkie oczka do nauczycielki i prosiłam by nam wszystkim notkę napisała. Catriona stwierdziła, że mnie babka najbardziej lubi, no więc co tam. I tak ze mnie jednej, zrobiło się coś około 8osób, bo jeszcze o jedną Fionę poprosiłam i o Christophera(takiego chłopaka co się kumpluje tylko z dziewczynami, jest nawet spoko, ale strasznie... jak baba ;) . Ale przynajmniej cicho było i dużo zrobiłam. Z Catriną sobie pogadałyśmy i potem w ciszy pracowałyśmy. Szkoda, że nie jesteśmy w tej samej klasie, śmiesznie by było =P.
Całą Geografię i Anglika ryczałam ze śmiechu. Najpierw z Ruarim, kiedy na zmianę z O'Dea, Ruarim i Charlotte(dzisiaj była strasznie miła i przyjazna) graliśmy w papier, nożyce kamień. A babka odwrócona do nas tyłem dawała nam notatki, więc ja jedyna je spisywałam i w przerwach z nimi grałam, a Ruari pisał wypracowanie z anglika (którego Gorman i tak nie sprawdził). A na angliku Gorman jak zawsze robił sobie ze wszystkich jaja. Mieliśmy tylko 15minut anglika bo lekcje dzisiaj skrócili i mogliśmy robić lekcje. Nom i on wziął od Any jej kalendarzo-dzienniczek szkolny i Brian(taki gościu na moim roku, pije pali i pewnie też ćpa) wydarł się, żeby popatrzył na stronę z usprawiedliwieniami(których nikt nie używa). I Gorman z uśmiechem na ustach przekartkował na sam tył i zaczał czytać. Na widok jego miny wszyscy zaczęli ryć ze śmiechu a Ana położyła głowę na ławce i zaczęła się histerycznie śmiać. Co kolwiek tam było napisane (coś na temat bzykania się z Markiem Forkerem, Gorman jest jego trenerem) ten się uśmiechnął i powiedział "to dlatego on taki padnięty jest na treningach, kto tam wie, co wy wyprawiacie w przebieralni". Mówię wam, mało się nie posikałam, a ten to ciągnął. Gorman uwielbia tak Anę wkurzać i w ogóle, ten jego sarkazm, nie wiem czy on umie w ogóle inaczej gadać. Potem robił sobie jaja z innych osób, z Gemmą zrezygnowałuśmy z odrabiania lekcji i po prostu słuchałyśmy co on gada. On jest jak Wojewódzki i nawet podobnie wyglądają ;)
A Noelowi coś odbiło, rano za mną zagwizdał, potem kiedy obok niego przechodziłam na lunchu, zaczął coś do mnie gadać! A chuj go wie co tam pierdolił pod nosem, bo się odwróciłam tak jak gdybym go nie słyszała. Jeśli chciał zwrócić na siebie uwagę, to coś mu nie wyszło, bo nic nie usłyszałam. Po szkółcę spracerowałam do domciu na moich długich nóżkach, nom i jakoś tak wyszło, że szłam za Owenem i Garym, bo oni do Super Vale do pracy leźli. I te debile co chwilę się odwracały, serio, ja się niby nie skapnęłam, że z mojego powodu się odwracali. Już nie wiem co bardziej obciachowe, kij zamiast kręgosłupa jak Noel, czy obrotowe główki. Nom ale słyszę jak Tea pot, z kimś gada. Nom i skręcam do pawilony palaczy(taki między dwoma domami, z krzaczastymi płotami) i patrzę, a tam... NIKI!!!! Palący! Nom i ja do niego "Niki, papieroski, nie ładnie nie ładnie, zawiodłam się na tobie", a on do mnie "ty zawsze wiesz kiedy się pojawić, chcesz zapalić?". I zaczął się śmiać, wie, że ja na pety zawsze odpowiem "NIE". Nom i pogadałam sobie trochę, aż te dwa debile zniknęły mi z pola widzenia i poszłam do domku. Trochę świerzego powietrza poprawiło mi humorek, w ogóle jestem w świetnym humoru od rana;)