chciałabym... oj chciała...
Dzionek minął przemiło. Nie będe pisać co dokładnie się działo, choć działo się wiele. Rano spadł śnieg, nie za dużo, ale jak na Irlandię to kolejny cud! Oczywiście rano, cała wielka grupa chłopaków i dziewczyn wróciła przemoczona do szkoły(a tej grupie ja, Michelle Marion i wiele innych ludzi, np. taki Noel który dostał kulą w łeb, ale wiecie, jakby co to nie ja =P). Potem na chemi zamiast użyć szczykawek do napełniania prubówek specjalnym płynem, my się oblaliśmy po spodniach. "Zlałeś się!" i tak faceci mieli całe mokre spodnie, a my z Debbie na tyłku. Jak wychodziliśmy przemoczeni z klasy, wszyscy patrzyli na nas jak na dzikusów. Przynajmniej śmiesznie było ;)
Ale... Alan... siedział przed nami na H.Ecu. i poczułam jak strasznie chciałabym go mieć dla siebie. Zazdrość? Tak... o Maeve z którą nigdy nie wiadomo, czy z nią chodzi, czy są tylko bliskimi przyjaciółmi, czy może to takie na luzie, raz z nią, raz z inną. I jakoś tak w ogóle... ta nie pewność. Nie chcę zrobić z siebie idiotki. Po raz kolejny przejechać się... zawieść. Co mi po Noelie, który teraz pokazuje wszystkim (niby się ukrywa), że mu się podobam. Ja bym wolała, by Alan tak na mnie patrzył... To taki typ chłopaka, że po nim nigdy nic nie wiadomo. Teraz siedzi z Gemmą na Bussines. Babka go przesadziła do przodu. I kiedy dzisiaj powiedział do Gemmy "mamy jutro Businnes?" a ona na to, że dopiero w czwartek, powiedział "już się nie mogę doczekać". Ja wiem, że on do Gemmy na pewno nic. Że on ją po prostu lubi, ale... nutka zazdrości się odezwała. Że to nie ja z nim siedzę na tym nudnym przedmiocie. I choć wiem, że Gemma potrafi być strasznie nudna (wiecie, to całe nie gadanie podczas lekcji) i w ogóle, to byłam zazdrosna. Sama nie wiem... odbija mi. On mi się po prostu cholernie podoba, a fakt, że mogę mu się nie podobać, mnie dobija. Kiedy sobie dzisiaj pomyślałam, że te wszystkie spojrzenia sobie ubzdurałam, że on tak z nudów, to zaczęłam się winić, że jestem straszna naiwna idiotka. Kilka spojrzeń a ja już chećka dostaje. Z Noelem też myślałam, że może to ja mam obsesję. Ale teraz to nawet Michelle i Marion to widzą. Alan też przecież raz zrobił mu obciach. Heh... dzisiaj trochę powlepiałam w niego oczka. Ma wspaniałe dłodnie... takie duże... i klatę, jak przyjemnie by było się w nią wtulić... odbija mi... odbija na całego...