dreams are like sex, when u r finished, u...
Nie no, ostatnio u nas w szkole nie da się nudzić. Zresztą, w moim życiu nigdy nie było nudno. Nie mieliśmy dzisiaj w-f, więc kiedy wylądowaliśmy w sali nr19, postanowiłam iść na spacerek po szkole i na koniec swojej wędrówki porzyczyć książki od geografi z sali nr1. Uśmiechnęłam się sama do siebie, jaka to ironia losy, akurat babka ma 5roczniaków. Staje w wejściu, bo ta nawija z jakimś nauczycielem. Nie ładnie by było, jej przerywać. Duffy stanął za mną, blokowałam wejście. Tzn. dla innych dziewczyn nie stanowiłam problemu, tylko dla tego bydlaka, on się ledwo w tych drzwiach mieści(żartuje, ale zbudowany jest ślicznie ;P). Więc ja się odsunęłam i powiedziałam "o sory" a on... chwycił mnie za ramiona i delikatnie postawił spowrotem na miejsce. Nawet nie wiecie jaki szok przeżyłam. "Stój tak, to będę miał powód spóźnienia, ostatnio wywaliła mnie do dyrcia". Odczekał kilka minut, drąc się "Mc Bride, dawaj zeszyt od Metalu" 'Damian, co ty tam o mnie pierdolisz?". W końcu powiedział "dzięki mała" i wszedł do klasy. Co ja takiego zrobiłam nie wiem. Ale rzeczywiście, Carney tylko się na mnie spojrzała i nic do niego nie powiedziała. W końcu zapytałam o to książkę, raz, drugi, trzeci... za czwartym usłyszała, bo Bennie siedzący przy drzwiach się wydarł "prze pani! panienka chce dwie książki!" kiwnęła głową. Więc je wzięłam i se poszłam. Wszyscy w szoku, cholera wychodzę na lizuskę, ona nikomu nie porzycza książek. A mi każdy nauczyciel porzyczy. I to zawsze kiedy mają piąto roczniaków, ja potrzebuje książki! No ale dobra. Uchwyciłam książeczki jak na filmach idę w dół korytarza. Na mnie idzie Noel i Damian(najwyraźniej mieli jakąś inną lekcje gdzieś w tamtych częściach szkoły). Pomyślałam sobie, że banalnie by było gdyby teraz na mnie wpadli i obie książki wypadły by mi z rąk. Chyba taki mieli zamiar, ale ja zrobiłam śliczny unik i... wpadłam na Alana! To się nazywa kurwa szczęście, co nie? Roześmiałam się "żyjesz!" on na to "cholera, ty pewnie już kupiłaś czarną sukienkę?". Hehe, humorek i zdrowie powróciło, bardzo dobrze.
Apropo Alana, śnił mi się w nocy... Coś powoli się zmienia w moim serduszku. Teraz nawet nawiedziają mnie sny. Najpierw szliśmy w górę ulicy. Była noc, wyszliśmy właśnie razem z dyskoteki. Szliśmy w towarzystwie jakiejś panienki, która była jego ową dziewczyną, ale widać było, że jemu jest kompletnie obojętna. Po chwili zorientowałam się, że to Marion Mc Que. W tym momencie ujęłam jego ramię i mocno je ścisnęłam. Poczułam się zagrożona. Odsunął moją rękę. Zdenerwowałam się, ona odeszła pod jego spojrzeniem. Zaczęłam coś mówić, ale znaczenie było jedno, jak chce by tak było, to wporządku, ja mam już tego dosyć. Spojrzał na mnie i powiedział "nei chcę by potem wszyscy gadali". Ale ja byłam wściekła, coś mówiłam i szliśmy w dół tej ulicy. Kiedy jakieś dziewczyny powiedziały "a to jego kolejna szmata" objął mnie w pasie. I nagle cała złość, rozgoryczenie prysło. Tym gestem przeprosił. Zrobił się taki słodki... poczułam się kochana. I już nie obchodzili mnie ludzie. Szliśmy spowrotem do dyskoteki, a on mnie obejmował od tyłu i tak szliśmy, a jego duże dłonie czule ogrzewały moje biodra. Dziewczyny patrzyły na nas z zazdrością, mówiły do siebie "ciekawe ile z nią wytrzyma", a on mnie w tym momencie mocniej przytulał do siebie. Byliśmy jednością, on należał do mnie, a ja wiedziałam, że długo ze mną wytrzyma.... cholerne sny, jak zwykle tęsknota za tym uczuciem została i cały dzień pragnęłam by mnie przytlił jak w tym śnie. By pokazał, że kocha. Choć pewnie nie kocha... wtedy kiedy na niego wpadłam...wy nawet nie wiecie jakie to uczucie...to, że wydusiłam z siebie "żyjesz" to był cud... istny cud.
Urwałam się ze szkoły i poszłam na zakupki z mamuśką. W jednym z nowych z klepów z dopiero co otwartym pawilonie kupiłam sobie odjazdową beżową miniówę, która wygląda jak gdybym dopiero to z suszarki jej wyjęła. Albo raczej jak gdybym długo ją miała wyskoko podciągniętą... wiecie o co chodzi ;) Hehe, totalny perwes. Droga była, ale matka płaciła, hehe.