date? can u realy call it a date?
Hmm... jakby to napisać w jak najmniejszej ilości zdań... Dzisiaj mam coś w stylu randki. Jeszcze nie zatwierdzonej. Napiszę wam najpierw jak do tego doszło. Z ruairimi smsowałam trochę w dzień, o tym, że nie idę na koncert itp. Spotkałam się z Hanną w mieście, bo jej rodzice poszli do puby i ona przez godzinke miała być w Dungloe. I ona mi powiedziała bym wysłała smsa do Ruairiego. I tak jakoś... smsowaliśmy aż od 19 do 21 bo podczas koncertu jakiś dziad kazał mu wyłąnczyć komórkę. No więc sama go podpuściłam... Napisałam mu, że mi się nudzi i idę do domu, bo Hana już pojechała a w tej dziurze nie ma nic do roboty. On na to, że jest wiele miejsc do których warto iść jeśli się wie gdzie są. No to ja na to, że kiedyś będzie musiał mi pokazać bo ja ich nigdzie nie widzę. On na to "to może jutro jeśli nie będziesz niczego robić?". No i tekst o tym jak jakiś dziad sięna niego wydziera. A więc to niby randka... będzie mi udawadniał, że tu jednak można coś robić oprócz picia, bo ja mu uświadomiłam, że ja pije tylko przy okazji. Dziwne to wszytko... bo ja nie jestem w nim zabujana. I teraz zastanawiam sie czy to był dobry pomysł... wczoraj niby nie chciałam smsować, a sama zaczęłam i skończyś nie mogłam. Ale to jest zupełnie inaczej niż było z noelem. Kiedy wysyłałam smsa do Noela i dostawałam smsa od niego, czułam euforie... chyba dlatego, że zawsze pragnęłabym by mi w końcu udowodnił, że coś do mnie czuje. A Z ruairim wiem, że on odpisze, bo to jemu bardziej zależy na mnie, niż mi na nim. W sensie miłosnym... Nie czuje motylków w brzuchu, dla mnie to czysta zabawa... Pójdę na to "spotkanko" i może będziemy się bawić jak kumple, a może zaiskrzy. Zawsze mi się z nim dobrze gadało... Umówiliśmy się, że dzisiaj do mnie wyśle smska i ja mu powiem czy mogę czy nie.
A teraz kolejne pytanie... powiedzieć matce, że mam randkę. CZy wcisnąć kit, że idę się spotkać z kumpelami? Albo powiedzieć, że idę się spotkać z kumplami. Niby z matką taka otwarta jestem, o Noelie jej opowiadałam, ostatnio się mnie nawet zapytała (jak Noela zobaczyła w mieście) dlaczego tak dla jaj do niego nie podejdę i go nie zagadam. Heh.. ale jeśli powiem to ona zacznie pytać kto to. A ja jej już co nieco opowiadałam, jaki to z niego jajcarz. No... kiedy się uchlał ciągle do mnie wydzwaniał. I widziała jeog kumpli zalanych... heh, może jej powiem, ale wtedy jak wrócę nie będzie mi dawala spokoju... ojcu powie, zrobią z tego afere. Jaką ja to mam powaloną rodzinę... Od razu będzie, zaproś go do domu... koszmar!!! nie nie powiem nikomu, jeszcze mnie zjedzą, a co gorsza takżę i jego!!!