the only one...
Rozpuściłam rano warkoczyki i w uszy wsunęłam długie niebieskie kolczyki. Ale coś mi nie pasowało. Zdjełam je i reszte biżuteri, przeszukałam wszystkie szkatułki i na uszy założyłam czarne koła, na czyje czarny szalik a na rękę czarny żemyk z malusienkim krzyżykiem. Dopiero wtedy poczułam, że mój wygląd odzwierciedla moje wnętrze. Może i Irlandii nie ma żałoby, nie ma żałoby krajowej, ludzię się nie przejmują. Ale ja nie jestem irlandką, jestem Polką... Weszłam do szkoły i Noel jakoś tak dziwnie na mnie spojrzał, jeden z chłopaków chciał coś do mnie powidzieć, Noel uciszył ich wszystkich jedną ręką. Byłam przygnębiona... w szczególności kiedy zauważyłam, że dla tych dzieciaków to jest lekki temat. Wielki człowiek umarł, a takie dziwkowate idiotki do mnie podchodzą i się pytają "smutno ci, że Papież umarł?" z taką pogardą w głosie... Strasznie śmieszne. Ludzie u mnie w klasie byli wporządku, nikt się nie śmiał z tego tematu, nikt nie gadał głupot. To tylko te młodsze dzieciaki. Tylko zachowanie Noela mnie zaskoczyło... Podczas Science poszłam jak zwykle pogadać z Michelle w kiblu, ale się okazało, że jej w kiblu nie było tylko na głównym korytarzu tak jak i pół jej rocznika bo mieli rozmowy na temat kierunków ma studiach, kariera i takie duperele. Nom i stałam i gadałam z nimi, a zaraz obok siedział Noel z Damianem. I Michelle do mnie "a ty tak na czarno... żałoba?" ja na to, że tak. I że w polsce to wszyscy na czarno do szkoły idą... Michelle tylko machnęła głową i się ciepło uśmiechnęła. Noel to usłyszał, i tak fajnie na mnie spojrzał... Nom i Damian wyleciał z tekstem "shiftniesz Noela?", a co Noel zrobił? Powiedział "ty Damian na serio nie wiesz kiedy zamknąć jadaczkę". Było wiele osób w młodszych klasach które szeptały po kontach, bo ja Polka i ciekawe jak przeżyłam śmierć Papieża...
W środku nadal czuję pustkę i brak... Ale humorek mi się poprawił, najpierw panika potem śmiech, kiedy z Caroline doszłyśmy do wniosku, że dzisiaj na Quizie my miałyśmy układać pytania! Do tego, Ryan rozgadał chyba każdemu, że Ruairi coś do mnie ma i Marc mnie ciągle męczy na zmiane z Ryanem czy shiftnę Ruairiego. JAkie to wszystko komiczne. Wchodzę spuźniona na lekcje i mówię, że w kiblu byłam, a Ciaran na to "z kim? a nie sory, Ruairiego nie ma". I tak cały dzień. A Chris dopiero na matmie się obudził i powiedział "o ja cie, to ty i Ruairi?" ja na to, że nie. On, że słyszał co innego. A Daira na to "bo ty głuchy jesteś, mu tu próbujemy ich zeswatać!" bo Daira już w czwartek wieczorem mnie swatał. Czyli w ruch jutro pójdzie, że odbywa się klasowe swatanie, nie ma to jak kochana klasa ;)
Kolejne informacje drobne. Zostałam okrzyknięta "Lazy bitch" czyli leniwa suka, ale gdybym była leniwa to nie kopnęłabym Maltersa, który został ułożony specjalnie tak by wygrać Maletersowy wyścig. To zaraz po tym, jak wracając z miasta, otworzyłam drzwi, które blokował Oven i reszta tych debili, i Owen walną tekst miesiąca "strong isn't she?". czyli "silna jest, nieprawdaż?" Normalnie myślałam, że padnę. Noel tylko parschnął śmiechem kiedy zobaczył moją zdziwioną minę, jakby dziecko palnęło straszną głupotę. Strasznie dużo siły potrzeba by otworzyć jedna drzwi które dupskiem podpiera Oven. Nie wiem jak ja dałam radę je otworzyć! Do Noela podwalała się jakaś lalunia, ta jedna z 4klasistek, ale on jakoś mało zainteresowany był. Dziwne... najważniejsze jest to, że ja już w ogóle o niego zazdrosna nie jestem. Zresztą... laleczką na wieszaczku nigdy nie chciałam być, a one tak się zachowują. On siadzi na ławce, obok niego lalunia, i ta mu na kołnieżyku wisi, ciąga, poprawia, próbuje go łaskotać wsadzając mu łapy pod sweter, a on patrzy się przed siebie i jak nie przytomny tylko zdejmuje z siebie jej ręce. Ale nikt nie potrafi odganiać od siebie panienek tak jak Alan, Maeve się do niego kleiła (próbowała go wkurwić) a on w krzyk "Pójdziesz ty wreszcie? Zaraz mi wszystkie nitki ze swetra powyciągasz" to się oburzyła. Ale też nieprzytomny był, jak Noel, jakby zainteresowany czymś zupełnie innym. Coś jest nie tak, to jak nie chłopak z Brutenportu, oni korzystają z każdej szansy na łatwą panienkę lekkich obyczajów. I w ogóle jakiś nerwowy dzisiaj był, ale do mnie się uśmiechnął i machnął gówką. I tak ma być. Coraz bardziej lubię to moje kumplowanie się z chłopakami ;) A i Daniel się fajnie do mnie uśmiechnął, tak słodko. Widziałam tą jego Katie dzisiaj, toż to nic specjalnego! Myślałam, że to jej kumpla, z nię kilka razy gadałam, ładna i strasznie fajna dziewczyna, ale ta Katie... toż to normalka. Nic specjalnego, w ogóle nie przyciąga wzroku. Taka przeciętna dziewucha. No ale cóż, różne gusta faceci mają ;)
P.S. Nato, nie Antczak tylko Meksykanin! Toż to wieczny dzieciak, gadałam z nim kilka miesięcy temu na gg... kochana, nie chcesz wiedzieć co on mi wygadywał... chory psychiczny dzieciak!