• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
29 30 31 01 02 03 04
05 06 07 08 09 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 01 02

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Archiwum 18 września 2005


Obsession...

Poprzednia notka była napisana szybko… pełna żalu do samej siebie. Nie madelle… nie była o Aaronie. Gdybym była z Aaronem, byłoby inaczej… zupełnie inaczej. Jestem sama. Nawet wtedy, kiedy byłam z Nim, czułam się samotna. On… Niemiec, w którym zabujało się kilka moich koleżanek. Facet, który w ogóle mnie nie pociągał. Może przez te kilka chwil, kiedy mnie obejmował i wręczył do ręki kartkę… Imponowało mi, że zdobywa mnie w tak śmiały, a zarazem nieśmiały sposób. Wczoraj czułam się jak szmata… choć przecież, dzięki mnie ten chłopak czuł się szczęśliwy i kochany. Wierzył w coś, czego nie było… ale przecież jestem dobrą aktorką… Nadal dziwi mnie, jak bardzo pozbawiłam się uczuć. Odsunęłam serce, które przecież krzyczało, że do niego nic nie czuje. Nie było zapachu mięty… nie było zapachu papryki pomieszanej z cynamonem… Był zapach, który doprowadzał mnie do mdłości… zapach miłości, której nie potrafiłam odwzajemnić. Jego już nie ma… to był tylko jeden wieczór i chłopiec wrócił do Niemiec. Już się nigdy nie spotkamy… pewnie będzie pisał listy, ale czy ja odpiszę… nie wiem.

 

Już jest dobrze… już nie czuję się tak źle. Gratulacje od kilku dziewczyn… wyrwałaś Niemca… heh… Ale to nie one poprawiły mi humor. Nie szturchanie w pracy, Słoneczka i wygłupy… Serduszko przestało nienawidzić siebie, kiedy poczuło zapach mielonej papryki i cynamonu… Kiedy odwróciłam się przez ramię, a on stał tam gdzie zawsze… nie mogąc powstrzymać uśmiechu. Te pytanie w oczach do samego siebie, co się dzieje? Nie rozumienie, czemu kąciki ust podnoszą się tylko, kiedy pojawia się ona. Coś zaczęło się dziać w chwili, kiedy… kiedy postanowiłam dać mu czas. Kiedy przestałam tak bardzo pragnąć dotyku, ust… Kiedy zaczęłam pragnąć jego serca. Wygłupy… z nim… Dokuczanie… sobie nawzajem, by zwrócić na siebie uwagę. Coś, co jest, ale czego nie rozumiem. Ukradkowe spojrzenia, kącikami oczu… Jest dużo sprytniejszy niż Noel. On nie potrafił się kryć, czytałam z niego jak z książki. Po Aaronie tylko widzę, że nie rozumiejąc, co się dzieje, próbuje to ukryć. Nie robiłam nic… a chyba go pociągałam. I tylko dwa razy przyłapałam go na spojrzeniu, powodując opuszczenie głowy, odwrócenie wzroku… prowokacje. Tylko jedno spojrzenie… sobie w oczy. Nie potrafiliśmy zachować poważnej miny. Zapach papryki i cynamonu… on też go poczuł… Uśmiech, kiedy przechodząc przez recepcje pstrykam melodie piosenki granej na Sali balowej. Od pstryknięcie na ostatnie dwa takty. Uczucie w sercu… i motylek, lecz taki inny…

Rozmowa w czwórkę. Przy barze. JA, Ania, Una(menagerka bar food’u) i on. Propozycja postawienia nam wszystkim drinka. ‘Bacardiego z Colą? Nie, raczej z 7upem, ty tylko wódkę pijesz z Colą, dobrze pamiętam?” Jak on dobrze mnie zna… Pragnienie, by zostać z nimi… z nim. By sączyć drinka zrobionego przez jego zręczne ręce. By pieścić ustami słomkę, patrząc mu w oczy. Pieścić spojrzeniem kąciki jego ust, zatapiać się w błękitnej szarości jego oczu… Śmiać się w raz z nim. By patrzyć jak się płoszy, jak jelonek, gdy Una chwali moją urodę, gdy nie wierzy, że nie mam chłopaka. Gdy patrząc na niego mówi „to nie możliwe by jakikolwiek facet był w stanie oprzeć się twojej urodzie, piękna jest prawda?”. Aaron… to nie możliwie, by te wszystkie znaki, były urojeniem. Bym ci się przynajmniej trochę nie podobała… Tyle nas łączy… tylu facetów mnie pragnie, nie mówiąc o tym głośno, czemu nie mógłbyś być jednym tyld nich? W przyszłą niedzielę coś się stanie i ta ruda lalka mi nie przeszkodzi. Nie będziesz się modlił do sufitu, by już nie płakała ci w koszulę… nie będziesz jej pocieszał tak jak wczoraj, wzbudzając falę zazdrości w moim sercu… Bo niebo i piekło mi pomoże… Sam diabeł mi pomoże, jeśli będzie musiał…

 

I będzie dobrze… bo być dobrze musi…

 

…I wanna be that everything u need… a love without a cure… the closest thing to alcohol that calls you back for more…

 

18 września 2005   Komentarze (5)
Czarna-roza | Blogi