Such a beutiful girl walkin down the street,...
Ay... ja to wiem, jak wszystko spieprzyć... Smsy z Ruairim, uśmiech na ustach. Swatamy Fionę i Neila! To już postanowione... a potem, coś mnie podkusiło. Przed oczami stanęła Ashley, a potem to co o niej mówił wczoraj. Byłam wtedy na niego wqrzona, ale przy wszystkich nie chciałam mu zwracać uwagi. Zaraz będzie, że jestem zazdrosna, lub Bóg jeden wie co. "Chłopaki, ta nowa, Ashley, wiecie ilu już ona shiftnęła? Zalicza wszystkich". Powinnam się cieszyć, prawda? Hanna by powiedziała, że próbował mi pokazać, że to z Ashley to tylko zabawa była, żebym nie była zazdrosna i wkurzona na niego za to, że się z nią lizał. Tylko, że o dziwo, ta Ashley ma na mnie dziwny wpływ. Jest tak podobna do mnie... Lubię ją, nie znając jej w ogóle. Gadałam z nią raz, strasznie fajna, tylko, że zagubiona... Więc wysłałam smsa, że nie powinnien tak mówić o Ashley, że zachował się jak dupek i, że nienawidzę kiedy faceci najpierw cię obmacują a potem obgadują za plecami. Jeśli chce mieć dziewczynę na dłużej, niech szanuje poprzednią. HEh... przesadziłam... przecież wiem, że szanuje dziewczyny. Pobił przecież gościa, który nazwał jego ex, suką. Ma rację... dlatego właśnie byłam tak zdziwiona wczoraj, kiedy usłyszałam z jaką lekkością, w kulturalnych i delikatnych słowach, mówi o niej jak o dziwce! Przyznałam mu racje... zna ją lepiej ode mnie, skoro jemu powiedziała, że związki ją nie obchodzą, tylko zabawa, to może ma rację, że lekko przesadza. Tylko zabawa... przypomina mi, po raz kolejny, mnie. Nowa szkoła, nowi znajomi, nowe środowisko... nikt mi nie powie, że ona nie jest zagubiona... Żeby się na mnie nie gniewał, za ostre słowa które poleciały, napisałam, że go przepraszam, jeśli coś źle powiedziałam i go zraniłam. Dostał pożegnanie "sweetdreams :* ". I szczerze wam powiem, że nie wiem co się dzieje. Po raz pierwszy nie kontroluje mojego serca. Bo jemu odbija. Raz nie wyobraża sobie bycia z Ruairim. Zaraz potem, wyobraża sobie wtylanie się w jego ciepłe ciało. Kiedy wczoraj, siedząc obok niego w autobusie, zjechałam z siedzenia a on mnie złapał, pomyślałam, że to ramie mogłoby mnie tak obejmować częściej. Dziwne... takie inne uczucie, niż to które czułam do Noela, Aarona... wielu innych. I wiem, że nie dałabym rady znieść faktu, że kocha inną... ma inną... Dziwne...
I ciągłe ukłucie w sercu, na temat Aarona... Pytanie plączące się po duszy... Dlaczego? Dlaczego, tylu facetów zatrzymuje mnie w szkole by tylko wymienić kilka słów, by móc mnie rozśmieszyć, by wszyscy widzieli, że gada właśnie ze mną... Dla niektórych to już wiele, "tak, znam TĄ 4klasistkę!". Tak... spojrzala na mnie... Dlaczego, dla wielu, jeden cichy uśmiech, to skrzydła. Dlaczego, dla jego własnego brata, Josha, droczenie się ze mną, szczypanie, wykręcanie rąk i złośliwe uśmiechy wysłane na środku głównego korytarza, to jak amfetamina. Dlaczego nie dla niego... Tylu facetów pyta się mnie "jak leci?" i oczekuje odpowiedzi, a on wymawia te dwa słowa tylko kiedy łapie go na spojrzeniu i już wie, że nie ma ucieczki. I muszę mu przypominać o sobie i o tym, jak przecież świetnie potrafimy się razem bawić. Muszę mu podstawić nogę siedząc na ziemi, by spojrzał w doł, uśmiechnął się do mnie bosko i powiedział "kobieto ty na serio próbujesz mnie zabić", ja na to "nie, tylko przywitać". Czyżby aż tak był zakochany? Dlaczego tak wielu innych... ale nie on... Taki inny w szkole, a taki mój w pracy... Heh... Cóż, podobno mówi się trudno i idzie się dalej... Zobaczymy co jesienny wiatr mi przyniesie...