don't tell me it's luv... i wud hav 2luv...
Uśmiech i lekkość na duszy. Motyl już nie chcę się przywiązywać do nikogo. Motyl znowu chce unosić się, tak z kwiatka na kwiatek. W końcu nie on jeden istnieje... W końcu ostatnio wiele się dzieje. Wiele uśmiechów, mrugnięć prawym, lub lewym okiem. Mnóstwo pod tekstów.
Mała upuściłaś coś...
Kiedy wracam z wc, ze świerzą warstwą błyszczyka, czarną kreską podkreślającą zieleń oczu, rozpiętą kurtką. Na rozglądanie się na około i głupie, naiwne pytanie, co opuściłam..
...moją szczękę mała, moją szczękę...
Salwa śmiechu, zalotny uśmiech i tekst "tak tak chłopaki, jestem mistrzem". Pacnięcie w głowe. Alan wie, że nie jestem kolejną laleczką, tym większy ubaw kiedy Colm pyta czy nie shiftnę Alana, a na brak odpowiedzi pytanie, czy Colma we własnej osobie, bym nie shiftnęła. Och ci chłopcy. Lekkie pokiwanie głową, jak na małych chłopców. Kolejne zalotne uśmiechy. Ach ta zabawa... i myśli, może któregoś wieczora będę dotykać te boskie mięśnie... Należy mi się coś w końcu za spisywanie zadań z matmy :P
Wygłupy, z tak wieloma facetami... KObieta próżną jest, podobno, ja zresztą, na pewno jestem. I ten sms...
"Gdyby mnie było zimno, same myśli o tobie rogrzały by mnie."
Moja odp. "mnie same myśli nie wystarczą". I co ja mam zrobić? Chciałam by Ruairi w końcu zaczął działać. No może nie chciałam, ale powiedziałam Hannie, że gdyby kochał to by coś robił. Bo lizanie się z 2klasistkami mi nie imponuje. Byłam tam i to już robiłam, nic szczególnego. (Znaczy się z 2klasistami, żeby nie było nieporozumień). Zobaczymy co czas przyniesie, może mnie zdobędzie, a może nie. Nic na siłę.
NO i zmiana tematu. Ślicznie nasza Polska grała, nawet jeśli przegrali 2:1. Na początku nie rozumiałam co ci faceci siedzą jak na szpilkach, przysypiałam smsując z Hanną. Ale potem... potem komórka poszła na bok a ja co chwile zrywałam sie i darłąm ze wszystkimi. Tyle kurew już dawno z siebie nie wyrzuciłam. Oj... ładnie grali, bardzo ładnie.