bez title...
"... i gdybym rozdał na jałomóżne całą majętność moją, a ciało wystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał, nic bym nie zyskał".
Koniec. The End. Koniec moi kochani z zamęczaniem się myślami. Uraził moją dumę... bo to już nie o motyla chodzi. I na pewno nie o to coś. Tylko o to, że go nie zdobyłam. Cóż i tak się zdaża. I śmieję się głośno wraz z matulą. Czytam Sługe Bożego, a w kominku trzeszczy torf i węgiel. I jest dobrze, bo jak ma być? Bo Piękna kiedyś spotka swoją Bestię. Bo jest dobrze... i będzie. Prawda? A jutro szkoła no i cóż... idzimy do przodu, bo nigdy nie wiadomo co jest za rogiem :]
p.s. doszły do mnie słuchy, że ten szablonik się nie którym rozłazi... czy wam też? Bo mnie osobiście nie, ale może to dlatego, że używam MSN. Wszelkie zażalenia proszę zgłasząć, to poszukam nowego szablonika kiedy będę miała chwilę wolnego czasu :]
p.s.2. i jeśli znowu będzie śnił mi się przesłodki Keanu Reevs to obiecuję, że tym razem w tym śnie nie będę się na niego gapić tylko się na niego rzucę! Szkoda, że tylko we śnie... :P