faceci i pół mrok... bad, bad idea!
Spotkanie z Dr. Sweeneyem na temat raka. Tak jakby wykład... tak wykładem to nazwę. Żeby was wciągnąć w ten temat, powiem, że nasza Social Outreach Class prowadzi projekt na temat raka. Zbieramy informacje na temat tej choroby i pomagamy tutejszej organizacji. Odbyły się już spotkania z chorymi na raka i z kobietą która jako pierwsza założyła w tym hrabstwie Organizacje która pomaga chorym dostać się do Dublina i która za te przejazdy płaci, o ile ci ludzie potrzebują tych pieniędzy. No więc dzisiaj mieliśmy spotkanie z lekarzem który miał nam opowiedzieć o raku ze strony medycznej. To akurat było super i sala nr 6 też idealna do tego typu wykładu. Bo Sala nr 6 ma ławki długie na całą salę i każdy rząd jest o schodek wyżej. Takie jak na filmach w uczelniach. Nom... więc zacznijmy tą historię :P od tego, że Hanna nie zajęła mi miejsca (nie ważne dlaczego, czysty przypadek). No to gdzie ja usiądę? Bo chyba nie z tym debilem który siedzi w ławce przed Hanną. Wtedy zawołal mnie Ali i usiadłam pomiędzy nim, a Danielem, chłopakiem Hanny, mojej psiapsióły. Co mi może grozić ze strony Daniela? Nic, on jest przecież zakochany na zabój w Hannie... prawda? Ali... hmm... zaczął mnie bardzo pociągać. Szczególnie dzisiaj, kiedy po wczorajszym postanowieniu przestałam w ogólę myśleć o Aaronie. Równie dobrze mogłabym marzyć o byciu z Keanu Reevsem, oboje są zajęci! I oboje wolą starsze kobiety, no powiedzcie, z którym mam większe szanse? :P Z Keanu raczej :P
Cóż, wracając do tematu. Światła zostały wyłączone... (bad idea)... siedzę sobie w ostatniej ławce, na samym szczycie sali (a sala dość mała i ławki dość blisko siebie). Nagle czuję dreszcze przechodzące przez ciało... przyjemne dreszcze. Kolano moje i Daniela się zetknęło. Przypadek... prawda? Ponieważ kilku chłopaków obok Daniela nie widziało wyświetlanych slaydów, Daniel przysunął się do mnie. Jego udo lekko ocierało się o moje. Pozbyłam się przyjemnego dreszcza przypominając sobie, że to chłopak Hanny. Zresztą Aliego woda kolońska przypominała o jego obecności. Ciemność to na prawde nie dobry pomysł kiedy siedzisz obok dwóch facetów. Ciemność to naprawdę zły pomysł, kiedy jest się mną. Bo mrok to dla mnie jak narkotyk. Jak klucz do pokoju który nie powinien mieć klamek... wtedy wychodzi z niego bestia. Cóż... bestia nie wyszła, do póki Daniela palce nie zaczęły delikatnie gładzić mnie po udzie. Wystraszyłam się. CO SIĘ TUTAJ DO CHOLERY DZIEJE?! Uspokoiłam się, pewnie przez przypadek cię dotknął... przecież on chodzi z Hanną. Moje kochane uwierzcie mi, Daniel to nie jest jakiś playboy, to nie jest podrywacz, to jest facet który dla swojej dziewczyny zrobi wszystko, który pozostanie jej wierny aż do śmierci... prawda? PRAWDA?? Przecież to on do niej pisze 5razy dziennie jak strasznie ją kocha... prawda? No właśnie... to co się dzieje? Dreszcze uderzały prosto do głowy, jak alkohol a jego palce nadal lekko łaskotały moje udo. A więc nie pomyliło mu się, on tak specjalnie! Spojrzałam na niego "Daniel co ty do cholery wyprawiasz?" wyszeptałam. Ton mojego głosy i treść słów które wypowiedziałam mnie samą zdziwił. Normalnie śmiałabym się, sama kokietowała, bawiła się w to, ale nie z chłopakiem mojej psiapsióły! Zabrał dłoń i się spłoszył. Ali przysunął się do mnie, tak delikatnie... czyżby przypadkiem? Mrok na prawdę dziwnie na mnie dział... nadal gdy o tym wszystkim myślę to wydaje mi się to snem. Bo facetom coś odbiło, zachowywali się tak, jak nie zachowywali by się gdyby wszyscy inni ich widzieli. Ale w pół mroku przecież nikt nie widział co robimy. Mnie też z deczka odbiło. Ściągnęłam z siebie kurtkę, poprawiłam kołnierzyk w bluzce, poprawiłam bluzkę. Ali spojrzał na mój biust, na odsłonięty dekolt... niestety Daniel też. Po chwili czuję dźgnięcie w lewy bok. "Od dźgnęłam" Daniela. Zasłaniając się jedną ręką, zaczeliśmy walkę na łaskotki. Spróbujcie się nie roześmiać, utrzymać poważną minę, kiedy ktoś was łaskocze w bok... Kiedy zaczełam się bronić, Danielowi coś odbiło. Bo chyba nie nazwiecie przyjacielskimi wygłupami, łaskotania w udo opuszkami palców, piersi. Dobra udo, wygłupy, pierś... trafił za wysoko (łudź się kobieto, łudź). Przytrzymywałam jego dłoń i chichocząć mówiłam mu żeby przestał. "patrz kto mówi! trzymasz mnie za ręke". Usmiechnęłam się pobłażliwie, on się wydurnia. Takie przyjacielskie wygłupy... ale kiedy położył mi dłoń na udzie i lekko zjechał do wewnętrznej części uda opuszkami palców... odepchnęłam jego dłoń i skarciłam go ostrym głosem "wat de fuck are you doing?". Uśmiechnęłam się do niego poblażliwie. Odbiło mu czy jak? Co on pomyślał, że nie powiem Hannie?! Racja... heh... nie powiedziałam... nie zrobiłabym tego. Bo Daniel już tak nigdy nie zrobi. Byłam na siebie wściekła, bo jego dotyk mi się podobał... był taki delikatny, a zarazem podniecający... TYLKO, ŻE ON MA DZIEWCZYNE! Właśnie i dobrze, ze go tak ostro potraktowałam, przynajmniej przestał głaskać mnie po udzie. Facetom na serio odbija! Wykastrować ich trzeba!
Pozytywną częścią faktu, że im odbija jest to, że między mną a Alim coś zaiskrzyło. Odsunęłam się lekko od Daniela by mu uświadomić, żeby przestał do mnie zarywać, cwanie, przyznam, ale nadal! Chciał mnie sprawdzić czy jak? A może zauważył ten błysk w oku, kiedy przytulał Hannę, kiedy budziła się we mnie iskierka zazdrości. Niestety zazdrość pomylił z pragnieniem. Noga ocierała się o nogę Aliego, ramie oparłam lekko o jego ramie. Przez głowę przebiegła bosa myśl, na tym ramieniu mogłabym opierać głowę, tym zapachem mogłabym się zachwycać wciąż i wciąż... Zaczepnie lekko trąciłam kolanem jego kolano, pod ławką. Odpowiedział trąceniem. Wygłupialiśmy się tak chwile. A ja czułam jak jego ramię przybliża się jeszcze bliżej mojego, oblizałam lekko usta, zauważył to. Przymknęłam oczy, a gdy je otworzyłam próbowałam się skupić na tym co mówi lekarz. Na początku jego wykład był taki interesującu, teraz pewnie też, ale po głowie biegały myśli. Dlaczego Daniel tak się zachowuje? Czy Ali... czyżby te nasze przekomarzanie się oznaczało, że ja też go pociągam? Prawie ramię oparłam o stolik, ukryłam za nim lewą dłoń. Tak jak Ali. Oparłam o prawą dłoń głowę i próbowałam się wsłuchać w słowa lekarza. Gdy już udało mi się złączyć literki na cyfrowym wyświetlaczu, gdy już przeczytałam pierwsze zdanie, a komórki zaczęły je zapamiętywać, gdy komórki zaczęły pracować palec Aliego delikatnie połaskotał mój. Lekko go podniosłam ocierając się o jego palec. Bawiliśmy się tak palcami dopóki nie spojrzał na mnie, a ja na niego. Uśmiechnęłam się zalotnie, delikatnie... Wróciliśmy do naszych delikatnych zabaw, a ciało owładnęło przyjemne ciepło. Nie powiecie mi, że to było nic... Zdziwienie, jakby mi się to śniło... Przecież to Ali! Choć... ostatnio przestał taki być złośliwy... ostatnio stał się wręcz milutki... Jego głowa lekko przekręciła się w moją stronę, spojrzałam mu w oczy, uśmiechnął się wyzywająco i pstryknął palcem w mój palec! A więc wojna! Zaczęliśmy wojne palców pod zasłoną z naszych ramion. W końcu wykręciłam mu jeden palec, chichocząc cicho kiedy uderzył mnie lekko kolanem(wykręcenie palca zabolało jak mniemam). Nauczycielka się odwróciła i skarciła mnie wzrokiem. "ciii!". Ali zabrał dłoń, ja oparłam dłonie o uda. Daniel chyba myślał, że jestem na niego obrażona, więc po przyjacielsku dźgnęłam go w bok. Ali to zauważył (zazdrosny czy jak?) połaskotał mnie w bok. Dźgnęłam i jego w obok, a że się poruszył dźgnęłam go mocniej niż chciałam. Więc ten zaczął mnie łaskotać, znowu zachichotałam. "szysz michaela" znowu nauczycielka. FCUK! Nie długo znajdę się na czarnej liście u naszej kochanej Panny Boysowej! Dźgnełam Aliego za karę. Zaraz potem skończył się wykład, zadałam kilka pytań, poziom inteligencji w nich zawarty zaimponował i nauczycielce i lekarzowi. A co! Ja też jestem mądra! Może dzięki temu nadal będę miała szanse by dostać zaproszenie na ślub naszej kochanej nauczycielki. Zapaliło się światło, spojrzałam na Aliego i oboje wybuchneliśmy cichym śmiechem. "Nie dość, że palce mnie bolą to jeszcze mało nie połamałaś mi żeber!". Zaraz potem zadzwonił dzwonek, a my się rozeszliśmy do klas. A serce biło szybko... to na pewno nie było nic... Zagryzam delikatnie wargę, czasem warto pozostawić swoje serce losowi. I zachowanie Daniela pozostawiam pod znakiem ? A Hannie nic nie powiem... znając ją zrobi mu awanture, lepiej nie... Przecież nic takiego się nie stało. Takie śmiałe wygłupy. Nie teraz kiedy w końcu mi powiedziała, że też go kocha... Nie teraz, kiedy się otworzyła i przed nim i przedemną.
A jutro znowu będę siedzieć w moim ukochanym rogu sali, on będzie stał oparty o jego ukochany kaloryfer, znowu będzie mnie częstował ciasteczkami a potem będziemy rzucać nimi w Ruairiego i Daniela. I mówiłam, że będzie dobrze? :]