"sprawiedliwość? na jakim ty świecie żyjesz?"...
Ale wczoraj złapałam doła... Trochę się tego zebrało przez ostatnie tygodnie i wczoraj po prostu moja psychika siadła. Z Ruairim smsowaliśmy długo, baaardzo długo, zarwałam nockę, ale warto było. Uświadomił mi, że rzeczywiście się od niego odsunęłam. Prawda... on się rzeczywiście starał, a ja tego nie widziałam. Kupił mi kwiaty, kupił szampana, pojechał grać w kręgle, dał sobie wcisnąć głupią branzoletkę i wstążkę (zbieraliśmy pieniądze na raka). Traktowałam go jak zabawkę (to jest akurat moje), lub jak pieska raczej, zrób to, zrób tam to, ale nie dostaniesz niczego wzamian. On to mi dużo delikatniej uświadomił... przeprosiłam go. Bo ma rację... heh... I znowu wszyscy nas w szkole swatają ale już mi to nie przeszkadza. Gdy dziewczyny każą mu siąść obok mnie, gładę mu głowę na ramieniu. Widzisz? Staram się... ale tak jak Fiona wisieć na tobie nie będę (ta to normalnie mogłaby sobie dać czasem luzu). Martwię się trochę o niego, jakiś taki martkorny jest... kiedy zapytałam się go podczas REal Game (ostatniej klasy, kiedy nitk nie podsłuchiwał i nam nie dokuczał) co mu jest, odpowiedział "heh... po prostu ostatnio wiele się działo i już trochę zmęczony tym wszystkim jestem". Potem babka wciągnęła nas w dyskusję klasową, a on siedział zamyślony i jakiś taki... smutny. Dowiem się co jest nie tak... już ja się dowiem.
A teraz na temat niesprawiedliwości na tym świecie. Pogadałam z matką, na temat możliwości Work experience w Dublinie, w RTE1 (coś takiego jak nasza polska Jedynka). Matka powiedziała, że skombinuje mi kogoś z kim mogłabym sie zatrzymać w Dublinie (i.e. Corina :P). Work experience do dwa tygodnie pracy w miejscu w którym chciałabyś/chciałbyś pracować w przyszłości. No może nie miejscu, ale w zawodzie. Dobra tam, nie ważne. Skoro chcę iść w stronę aktorstwa, to by było bardzo ważne. Może nawet ktoś by mnie zauważył, i mój talent? Zawsze to wielka okazja. Zapisałam się na listę, bo RTE1 weźmie tylko 2osoby. Babka nam powiedziała, że będzie losowanie (jak zawsze, to chyba sprawiedliwe prawda?). I co? W chuja, dowiaduję się, że Christopher Bonner szkolny kujonek i lizus, zdradliwa żmija i KABEL, jedzie do Dublina. Losowanie? JAkie kurwa losowanie. Potem Christopher mi powiedział (w tajemnicy), że babka sugerowała iż to Gemma pojedzie jako ta druga osoba. Kolejna kujonka i lizuska. I gdzie tu sprawiedliwość? Dwóch kujonów pojedzie, którzy w ogólę nienadają się do życia! Ja chcę być na scenie! Przed kamęrą... Ja wiem, żę to jest to... Chciałam nawiązać kontakty, pobawić się wieczorami z Coriną w Dublinie. A tu co? Jeśli nie dojdzie do losowania, stracę jakikolwiek szacunek do nauczycielki. Sprawiedliwość? Wybierzemy sprawiedliwie? Jakie kurwa sprawiedliwie skoro wszędzie ta jebana dwója jeździ tylko dlatego, że podlizują się każdemu komu się da. Bosh, na jakim my świecie żyjemy... Ale co cwana mikuś zrobiła? Poszła i pogadała z belferką, marne szanse, że pojadę zamiast Gemmy (chyba, że idiotka odmówi), ale przynajmniej babka wie jak mi zależy. Heh... a w chuj, że sprawiedliwością... Nie dość, ze to mnie zdołowano to jeszcze dyrcio mnie zjechał za brak swetra i krawata od mundurka, porypało ich wszystkich... UWZIELI SIĘ NA MNIE :P hehe... a jutro mikuś poszaleje i się wyżyje za wszystkie czasy, a jak!