we belong together...
Kilka dni nieobecności... kłótnia, mała obrażona dziewczynka... porzucona, odsunięta nie kochana... zaraz potem kilka smsów od tej samej osoby... uśmiech na ustach, nie ma to jak pocieszenie faceta który cię kocha. Nawet jeśli nie przyzna się do tego sam. Ach ten Ruairi... Potem smsy od Neila. Stęsknił się za naszymi kłótniami. A przez chwilę myślałam, że on naprawdę mnie nie lubi... 15smsów i doszłam do tego, co się stanie 15 grudnia (bo powiedział, że coś mi się stanie). On mnie zamorduje... Cóż... skoro zostało mi tylko 40dni, czyli 960 godzin muszę się wziąść za gwałcenie facetów, w końcu zostało mi tylko 57600minut życia! Heh... ci moi wariaci... I już się nie gniewam i już nie jestem zła i szczerze? Doczekać się nie mogę poniedziałku :] Powrotu do szkoły.
Jestem szczęśliwa... oczy się śmieją, zagryzam wargę ze szczęścia. Co się wydażyło? Nic... choć tak wiele. Płyta od przyjaciela z polski... 17minut filmiku o ich pobycie w Irlandii. Łzy w oczach i wspomnienia... 4dni, a tak się wszyscy do siebie zbliżyliśmy. Heh...
Ciepło w sercu... chciałabym przymknąć powieki i znowu śnić, tak jak śniłam dzisiaj w nocy. Niby takie głupie... ale pełne miłości, namiętności, uczucia... Dla was pewnie głupie... dla mnie... podnoszące na duchu. Nie oczekuję, że to przeczytacie, piszę to tylko dla samej siebie... By jeszcze przez chwilę móc śnić...
Cisza... głowa oparta o ramię przyjaciółki, na około ludzie pogrążeni w czytaniu, paleniu papierosa... Drewniane ławy, ściany... Osoba dzieląca mnie i jego wstaje i wychodzi, nogi podkulone pod siebie rozprostowywuje na ławce. Sukienka podjeżdża lekko do góry, łapie go na wzroku. Pragnienie tak straszne, by mnie dotknął... Spragniona dotyku dojrzałego faceta takiego jak on, dotyku jego szorstkiego policzka na skórze. W jego oczach i po powstrzymywaniu się by na mnie nie patrzeć, widzę, że chce tego samego. Facet wyglądał jak Jude Law (proszę się nie śmiać), ale aktorem nie był. Sen jak scenariusz jakiegoś filmu. Dzieli nas tak wiele, z dwóch światów. On, ten który chwilę wczęśniej rozmawiał z panienkami wyglądających jak młode dziwki. Nie uśmiechający się, zamyślony, znudzony, a tak pociągający. Elegancki, modny... Facet za którym wzdychają wszystkie kobiety, a on jakby znudzony tym faktem, nawet nie zwraca na nie uwagi. Kilka szybkich słów, jakby musiał. Teraz siedział tuż obok. Jednodniowy zarost dodający mu tej pikanteri... Wyprostowuję prawą nogę by było mi wygodniej. Słońce odbija się od mojej młodej i świerzej skóry. Nie mogę go mieć... on nie może mieć mnie. Za młoda, jakby to wyglądało... Przez niechcący trącam go czubkiem sandała. Przymykam oczy, kiedy kładzie dłoń na mojej stopie, palcem gładzi nagą kostkę, z pod przymrużonych powiek, widzę, że się zastanawia... A potem już tylko jedwabie, łoże, ciemność i smak jego ust... Szybkie zapinanie płaszcza, szybkie kroki przez asfalt. Cisza. Po robocie. Uparta ja, uparty on. Silni... oboje dostaliśmy czego chcieliśmy i co? Koniec? Wykorzystana, zraniona? Nie. Biegnę za nim... uparta... łapie go za dłoń, patrzę w oczy. Usta się nie uśmiechają, nigdy się nie uśmiechają... ale oczy.. tak... Do ręki dostaję worek białego proszku. "To ty masz mnie znaleść". Mój diler... tylko czy narkotykowy? pytanie "gdzie", odpowaidam mu coś i odchodzi uśmiechając się lekko. Dostałam czego chciałam. Potem list, znalazł następną. I widok jak w wskakuje do wody za piękną kobietą. Jak jego usta wypowiadają słodkie słowa, jej cichy śmiech. Podrywacz... Casanova... Znalazł starszą ode mnie tylko o kilka lat. Dojrzalsza... Łapie ją w swoje duże dłonie, obejmuje w tali, którą pewnie mógłby objąć samymi dłońmi. Jest piękna, jeszcze piękniejsza niż ja. Zaciąga ją gdzieś... uśmiecha się do niej, sztuczny uśmiech, by ją zdobyć... Nie czuję nic, nawet kiedy wiem, że robią tą... Nie on będzie następny... Potem patrzę na siebie stojącą na brzegu tego jeziora, wpatrujących się w nich... widzę samą siebie przez ekran telewizora. To był film... ale echo uczucia pozostaje...budzę się.
Uśmiech na ustach, patrzę na księżyć za oknem i znowu opadam na poduszkę. Kolejny sen, plaża... gorące słońce... Wysportowany facet o kruczoczarnych włosach. Atakuje mnie od tyłu, szybkimi ruchami wyuczonymi na kursie samo obrony, uwalniam mu się. Śmiejemy się oboje. Znowu wiezi mnie, nie mogę uciec.... nie tym razem. Reszta siedząca na ręcznikach, grająca w siadkówke śmieje się z nas. Kładzie mnie na piasku i przytrzymuje nogami. Co teraz? Podchodzi do nas prowadzący programu, wypowiadam imię chłopaka o kruczoczarnych włosach, mojego ideała... podnosi mnie z piasku i przyciąga do siebie. Patrzę mu w oczy, prowadzący wręcza nam kopertę. Młody mężczyzna uśmiechający się szczerze od ucha do ucha. On też to zauważył. To coś, co przed chwilą wybuchnęło pomiędzy mną i tym chłopakiem. Obok stoi dziewczyna o krótkich ciemno brązowych włosach. Nienawiść w jej oczach aż kłuje. Ona także dostaje kopertę. Wyjazd na weekend do hotelu, prywatny basen, kolacja... (wszystko w mignięciach, ja wam to składam do kupy :P). Ona ma jechać jako przyzwoitka (nie pytajcie), aż jej damy kartkę Dissmissed (nie kapuje o co w tym wszystkim chodziło więc nie pytajcie, to sen). On uśmiecha się do mnie ciepło, obejmuje lewym ramieniem w pasie. Nagle stoimy na zimnej marmurowej posadzce w hotelu. Przytulam sie do jego białego t-shirta, umięśnionej piersi, czuję się bezpieczna. Przydzielają nas zadania, mój ideał dzieli nas na dwie grupy, tak będzie szybciej "szkoda, że nie mogę zostać z tobą" wypowiadają moje usta. Podnoszę lekko głowę, to napięcie, ta potrzeba smaku jego ust. Patrzę mu w oczy, rozchylam lekko usta, pewna, że zaraz mnie pocałuje, a on mówi coś, wiem, że nie chcę. CZyżbym odebrała źle jego sygnały? Idiotka. Delikatnie wysuwam się z jego ramion, uśmiech gaśnie. Jestem silna... dam radę, ale boli... Biorę do ręki plakaty i zaczynam je przyklejać na ścianach hotelu, podchodzi i pyta czy wszystko w porządku. Nic nie jest wporządku. Uśmiecham się sztucznie i odchodzę. Idzie za mną... Przyciąga do siebie, to przyjemne uczucie... kocha... kocha... KOCHA! Całuje, a ja czuję w całym ciele to przyjemne ciepło. Po raz pierwszy czułam sie tak wspaniele. Choć to był sen... Gdy się obudziłam, zrozumiałam, że gdzieś tam musi ktoś taki być. Ktoś kto pokocha, w czyich ramionach poczuje się bezpieczna i nie będę musiała się martwić o nic... Skąd się biorą sny? Mówią, że plecą je anioły... Moje... napewno :]