Would u carry me to the end?
Ramię przyjaciela, jego uśmiech, żarty. Fajnie jest mieć kogoś, którego dażysz tym dziwym uczuciem. Takim ciepłem. Jeszcze nie miłością, ale już nie obojętnością koleżeńską. Mój taki niby chłopak. Bo my, według publiki, ze sobą jesteśmy. Tak jest wygodniej. Zabawniej. Tak, możemy siedzieć obok siebie, bez głupich dogryzek. Spacerować razem podczas lunchu i nikt nic nie mówi. Wejść razem do szkoły i wszyscy tylko ciepło się uśmiechną.
I jak to jest... facetów tyle, a przyjaciółki... takiej prawdziwej, od serca... zero. Bo pod koniec dnia, tylko na Ruairim moge polegać. Nie chciałam być sama na zajęciach plastycznych, wystarczył sms i już był. Dla kobiet, zagrożeniem... dla mężczyzn fantazją. Jestem za głośna, za bardzo... dominująca. Ludzie często wolą cichszych od siebie ludzi. Ja taka nie jestem. Może dlatego, Fiona jest taka dziwna. Raz przemiła, zaraz potem gorsza niż żmija. Właśnie się dowiedziałam, że się wkurzyła na Ruairiego, że mi powiedział o NYP (taka grupa młodzieżowa). Ona mnie tam najwyraźniej nie chce... Hanne zaprosiła, ale mnie? O nie. Kiedyś tak dobrze nam się gadało... 2lata w jednej klasie, a tu proszę... jak się ode mnie odsuwa. Heh... nie rozumiem jej. To boli, wiecie? Bo w tych czasach źle jest mieć swoje zdanie. Źle jest mówić głośno co się mówi, śmiać się nie przejmując czy inni się śmieją. Nie chodząc w wielkich grupach jak owce. Źle jest być indywidualistą. W ogóle źle być mną...
Uwięziona pomiędzy Alim i Paddym. Cichy chichot, wygłupy, jak zawsze.
"Wiesz, że Domnick nadal cię kocha?"
Moje zaskoczone spojrzenie. Kocha? W ustach Paddego? Ciągle? Jak to ciągle? Bez przerwy, nieskończenie? To nie możliwe... nikt mnie nie jest wstanie kochać tak długo... w szczególności chłopak którego tak potraktowałam. Tylko... no właśnie jak?
"Nie zamyka się od 2lat. Tylko ty i ty... nie mogę uwierzyć, że ktoś potrafi tak wpaść na tak długo!".
Zagryzienie wargi, spuszczenie wzroku.
"Coś powiedziałem?"
Nie... tylko właśnie uświadomiłeś mi wszystkie nietakty z mojej strony. Wszystko co zrobiłam biednemu Dom'owi. Wtedy wydawało to się odpowiednie. Wtedy... wtedy ktoś tak ranił mnie. Przyjaźń, tak bliska, że aż przerażająca. Po raz pierwszy, wtedy, od dawna, otworzyłam się przed kimś. Otworzyłam serce i pozwoliłam komuś w nie wejść i się rozejżeć. Pozwoliłam komuś się we mnie zakochać. Ale kiedy to wymknęło się poza netową znajomość... kiedy to już nie były tylko literki, ale także spojrzenia, które mówiły wszystko. Krzyczały! Skończyłam wszystko bardzo szybko... Zapomnieć... nie dać nikomu do siebie tak blisko dojść. Bo to przerażało... Potem w moim życiu pojawił się Ruairi i on pokazał mi, że nie każdy facet odchodzi kiedy mówisz nie. Iż istnieje prawdziwa przyjaźń... Pamiętam spacer po plaży, wyznanie Doma... To pragnienie w oczach, to coś... Słowa wypływające z ust ja... przepraszam. Tak trudne do wypowiedzenia słowo. I znowu zostaliśmy kumplami, ale nigdy tak blisko. Nie było mnie dla niego, kiedy go szmaciły dziewczyny. Jestem okropna... dzisiejsza rozmowa z Domem. I ta iskierka w oczach. Iskierka nadzieji. "czy oni ze sobą są czy jak?". Fiona obruszyła ramionami "a skąd ja mam do cholery wiedzieć, z nimi do nigdy nic nie wiadomo. Raz gruchają do siebie jak gołąbeczki, a zaraz potem ta się liże z innym. Weź się ich zapytaj". Fajnie wiedzieć, że twoja kumpela ma taką opinię o tobie, co nie? W całym moim życiu całowałam się tylko... z dwoma facetami? I obu żałuje... A to, że ludzie gadają? Heh... Śmiech i rozmowa z Domem.
Bo spojrzenia mówią wszystko...
Zazdrości Ruairiemu, bo on ma to, czego on nigdy nie miał. Tylko, że to Dom odszedł... odsunał się. Zawiniłam i to mocno. Ale Ruairi mi wybaczył... dlaczego Domowi tak długo to zajęło?
"nie potrafisz go kontrolować? W końcu spędzacie ze sobą cały czas".
Wyrzuty?
Mężczyźni... wypełniają większość mojego czasu. Powinnam czuć się samotna... ale ja czuję się tylko odrzucona. PRzez kobiety..Idę... kieliszek wiśniówki czeka...