• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 29 30 01 02 03 04
05 06 07 08 09 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 01

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Archiwum 09 grudnia 2005


if u wud marry me, wud u burry me?

Ja wiem... że chyba tak miało być. Już nie żałuję, że jestem z nim. Może los tak chciał? A może Bóg, tak chciał...


A jednak zostałam wciągnięta w kłótnie. Kłótnia była o mnie. Albo raczej o coś, co ktoś powiedział na mój temat. Zaczęło się od ostrych smsów. Nic nie pomagało, ani piękne słowa, ani przekonania, że liczę się tylko ja... że to była tylko taka gra... że krył się z tym, że czuje do mnie coś więcej niż przyjaźń. Nie zwracałam na to uwagi. Uśmiechy Davida, menagera, dwóch polskich przystojniaków. Jestem uwielbiana, co mnie obchodzi jakiś dupek. Z każdą minutą byłam coraz mnie o tym przekonana. Przyszedł... mnie było stać tylko na ucieczke od spojrzeń, na cisze i nie mówienie nic. Bo bolało mnie to... bolało jak na mnie patrzył. Siedząc pomiędzy drzwiami w supermarkecie, sprzedając kalendarze i poraz setny mówiąc ludziom naco ta kasa, kto to ten w różowym na zdjęciu, zmarźnięta do szpiku kości, miałam już tylko ochotę by mnie przytulił. By mnie rozgrzał ustami i by było dobrze. Ale nie mogłam... nie potrafiłam... Hanna mnie buntowowała... nie wybaczaj, jest tak samo kłamliwy jak wszyscy. Ona syczała, się rzucała. A ja? Za miast ciepła, zamiast pocałunków i dotyku... zimnym głosem go potraktowałam. "Płać albo idź". Więc poszedł.. a mnie coś strasznie zabolało. Chciałam za nim pobiec, chciałam chwycił go za dłoń, przyciągnąć do siebie i oprzeć mu głowę na ramieniu. Pozwoliłam mu odejść. Udawałam, że nic się nie stało. Że i tak miałam z nim nie długo zerwać. Bo co tam, w ogóle mnie nie obchodzi. Bo wiesz, lecę też na Allego. A z nim jestem... bo zdecydowałam, że wolę Ruairiego. Oczy wbite w sufit, smsy... zadawany mu ból, igła za igłą. Bo jeszcze bardziej się pogrążał. "Nie daj się" i poszła... Nareszcie. Bo ona od początku nie była za tym związkiem. Brakowało mi kogoś, kto by powiedział, że wszystko będzie dobrze. Wytłumaczył co się w okół mnie dzieje. Przyjaciele naskakujący na przyjaciół, a wszystkiego to ja jestem powodem. Kłamstwa... tyle kłamst, że aż serce krzyczało, przestańcie. Tyle kłamst ujrzało światło dzienne, pozwoliło by moje serce je poznało. Wszyscy kręcili, wszyscy wciskali mnie i sobie nawzajem o mnie kity. Że ja ich nie obchodze, kiedy obchodzę ich bardziej niż kto kolwiek inny. Że mnie nie chcą, bo ktoś inny powiedział, że mnie nie chce. Za dużo tego... łzy... łzy spływające po policzku porcelanowej lalki. Powinnam się śmiać głośno. W końcu to ubieranie choinki. Udawałam, że to katar, że przeziębienie. Ale nie wytrzymałam i wypłakałam się ojcu. Nie chciałam... mówiłam, że nie, że skomplikowane, że sama dam sobię radę. A może po prostu się bałam... wkońcu nie jest taki mi blisku jak matka. Ale on przytulił, pomógł... I już było lepiej... a potem nóż prosto w serce. Bo coś się stało... "jeśli chcesz, możemy przestać chodzić, możemy przestać być przyjaciółmi, możemy nawet ze sobą nie rozmawiać, jeśli tego chcesz proszę bardzo, mnie to już wisi, mam teraz ważniejsze rzeczy na głowie". Nigdy tak do mnie nie mówił... nigdy nic nie było ważniejszego od... nas. I od tego co nas łączy. Nie wierzyłam, że to tak po prostu. "Coś się stało... odpocznijmy od siebie. Nie będzie mnie w szkole, biorę kilka dni wolnego. Za bardzo mi na tobie zależy byś była teraz przy mnie... mógłbym zranić cię jeszcze bardziej". Znowu łzy w oczach... co się dzieje? Do tego Hanna naskakująca na mnie... Ludzie, proszę przestańcie... Jego przyjaciel umarł. Przyjaciel ze Stanów. Wybaczyłam mu wszystko, jeszcze za nim mi o tym powiedział. Kiedy ja głupia wpatrywałam się w sufit i zastanawiałam jak go dobić, on rozpaczał po śmierci przyjaciela... Głupia i pusta idiotka... Do tego Hanna... Przemawiająca za nią i Fione. Cholerne smsy... Jak to teraz to już nikt inny nie będzie ważny, tylko ja i Ruairi. Nie będzie już świata poza nami. Wszystko będziemy trzymać tylko dla siebie i już nic im nie będziemy mówić. Nie potrafiła zrozumieć, dlaczego powiedział tylko mnie. Dlaczego najechał na nią i powiedział jej, że po tym co się dzisiaj stało nie ma głowy na dziecinadę. Bo to była dziecinada. A ja dałam się napuścić Hannie i Fionie. Więc, po tym jak wylała z siebie wszystko co w niej siedziało od dawna, powiedziałam jej. Warto było tak na mnie najeżdzać? I na niego? Tylko po to by się dowiedzieć, że chłopak któego nawet nie zna, nie żyje? Warto było? Myślę, że nie. Ale tu nie chodziło o to, co się stało. Tu chodziło o to, że ja wiem. I że nawet gdybyśmy ze sobą nie byli on i tak by mi powiedział. Prawda jest taka... że kiedy się kogoś kocha, to się mu mówi o wszystkim. A tutaj, ta informacja była dowodem na to, że mu zależy, że jestem najważniejsza... ale w tym momencie, on musi pozostać sam. A ja nawet nie mam jak przytulić go, pocałować i powiedzieć, że jestem z nim. Bo on chce być sam... Siedząc w Latterkenny przy piwie i zapominając o wszystkim. Chciałabym być przy nim, bo wiem... teraz wiem, że ważniejszy jest od Allego i jakiekolwiek innego faceta... Bo chyba dzisiejszy dzień był mi potrzebny by zrozumieć, że w tym momencie, nie ma bliżej mi osoby tutaj. Bo on był od zawsze i na zawsze. Jak nikt inny.


A notka długa, bo ja zawsze tak piszę i proszę się nie czepiać. Nie wiem po raz który to napiszę, ale nie umiem pisać krótko i zwiąźle. A ty madelle powinnaś już o tym dobrze widzieć :]

09 grudnia 2005   Komentarze (2)
Czarna-roza | Blogi