• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 29 30 01 02 03 04
05 06 07 08 09 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 01

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Archiwum 13 grudnia 2005


fuck me hardly...

Pod skórą... ciągle dreszcze. W ustach... ciągle smak emocji... Powoli, gołymi stopami wchodzę do nieznanego mi świata. Wcześniej widziałam tylko rozmazane obrazy przez szybę, kolorowe, ale takie... dalekie. Pozwolono mi wejść pomiędzy nich, dotknąć nici muzyki... Pozwolić by mnie zabrała ze sobą. Pokolei osoby z grupy zaawansowanej (podczas lekcji muzyki w szkole), grało dla nas jedną piosenkę. Niektórzy śpiewali. Paul, krwistoczerwona gitara elektryczna i Niki, jako dodatek. Spojrzenia, jakoś tak się zbliżyliśmy w tym roku. Nie chcę by sytuacja z pierwszej klasy się powtórzyła. Jego uczucie i moje nie... wtedy byliśmy dziećmi, teraz bardziej by bolało... Niki, solo, delikatne dreszcze. Potem Cookie, misio okrąglutki. Taki cichy... siadł, przymknął delikatnie powieki. Palce otarły się o struny, a ja popłynęłam... Głos silny jak dzwon... głęboki, przepełniony uczuciem. Muzyka dotyka nas głęboko... łapie szponami serce i długo nie chce puścić. Otworzyłam oczy, na krześle usiadł Ally. Dmuchnięciem na chwile odsłonił oczy. Te piękne orzechowe oczy... Jedno spojrzenie, uśmiech... Kolejne nici oplatające mnie wzdłuż i wszerz. Nie będę monotona, nie powiem, że po raz kolejny się zakochuje... bo to nie tak... Bo tu nie ma miłości. Nie pozwalam sobie samej się w nikim zakochać. Nie warto... Stopami po tafli wody... by móc tak przymknąć oczy, odsunąć wszystkie problemy na bok... by muzyka płynęła nadal...

Rozmowa o seksie, o gwałcie, o pragnieniu i snach przepełnionych owym uczuciem. O erotyce i uśmiechu. Kolejna rozmowa na serwerze, podczas ECDL. Kolejna rozmowa z Allym. Bawienie się w chowanego... żarty, ale takie poważniejszego... dojrzalsze niż z innymi chłopakami. Niż z Ruairim... W końcu Ally ma te swoje 17lat. Zdejmowanie sukni, jego $przygląda i uśmiecha się$. Potem intruz wkraczający w nasz świat. Przestraszona usunęłam jego. Kontynuacja rozmowy, kto kogo już nie pragnie, kto komu ucieknie. Intruz pojawił się ponownie. Odpowiadanie pół słówkami. CZy on nie widzi, że przeszkadza? Intruz pisze "hey guys i feel kinda akward". POwinien czuć się zmieszany... i nienamiejscu. Złapał nas na rozmowie o sexie... i zdaniu "i no u luv me". Dzwonek, usunięcie dowodów. Wyjście z klasy, ewakuacja. Pochwycenie plecaka... podniesienie wzroku. Jego orzechowe oczy i śmiech, dwóch par ust. Paul spojrzał na nas "to wy!". To my... tak... I pytanie pozostaje... gdzie była prawda? a gdzie fantazjowanie...

A na gitarze gram dopiero od kilku tygodni... stąd sine palce i ból...

13 grudnia 2005   Komentarze (2)

it's time to face the truth... im neva gona...

A: hug?
Więc przytulam.
A (wzrok wędrujący zdłóż uda ocierającego się o jego kolano) : przysuń się
Więc się przysówam.
A: Cholera zaczynam się podniecać, gdzie Ruairi? Niech tylko to zobaczy...
Moi: Zerwałam z nim.
A: A to w takim razie mogę się podniecać. Kontynujemy?

Heh... niestety... zerwałam z nim. Nie pytajcie dlaczego, nie zadawajcie pytań i nie oczekujcie odpowiedzi. Gdyż są powody, których nie rozumie umysł, a rozumie serce... Bo są powody które rozumieją komórki, ale nie motyl... Bo nie napisał... bo się bawił... Bo mnie olał. Przyznał się... że był pijanym idiotą. Że źle zrobił... Wyrzuty, że nie było tego czegoś. Że może byśmy byli parą, gdybyś się lizali. Nie... nie całowaliśmy się. Bo jakoś nie było okazji, prawda kochanie? Bo jakoś tak się stało, że się pokłóciliśmy, a potem on dla mnie nie miał czasu. Ale czas był... na picie... na samochody... na zabawe w dyskotece... na bójki... na śmiech z kumplami na przerwie. Ale nie było czasu by zapytać jak się czuję. Czy już dobrze, czy już się pogodziłam z dziewczynami. Bo przecież o niego poszło. Ale czy go to obchodziło? Bo nie było ramienia ocieplającego po pracy... Był tylko wiatr i zimno kłujące w policzki... Za wiele było tych BO. Przyjaciele... I niech tak zostanie. Lepiej skończyć, za nim się zaczęło. Bo źle się zaczęło. Za nim dzisiał doszło do kłótni, powiedziałam mu wprost. Za wiele nas łączy by to niszczyć głupim związkiem. "Jeśli ty tego pragniesz... zgodzę się ze wszystkim". Teraz mu zależy, ale wcześniej, jakoś już mniej. I wszystkie te preteksty... nie pachną już tak pięknie. Czuję zapach kłamstwa, zapach który nienawidzę. I nie, nie chcę rozstrząsać, tak czy nie. Kto okłamał, kiedy. Bo niech będzie jak jest. Bo już jestem zmęczona i chcę tylko przymknąć oczy i słyszeć śmiech. By w jednym uchu leciała muzyka, a w drugim "u turn me on" Alliego. Niech będzie jak kiedyś...

A: What kind of position is dat?
Jedno spojrzenie i delikatny, zalotny uśmiech.
A: Everything has to do sumtin with sex for ya, doesn't it?

I co z tego... że to pewnie znowu nie ten. Zrywając z Ruairim, nie myślałam o nim, ani o żadnym innym. On to tylko kolejny dodatek. Na dzień, dwa, tydzień, lub trzy, miesiąc, może kilka. A potem następny... aż do bólu... aż znajdę odpowiedniego. I co z tego, że chyba leci na Lisę, dziewkę z naszego roku. Która jego też nie będzie. Choć kto wie, świat jest dziwny. Może będą razem, a może moje podejrzenia są tylko podejrzeniami. Może... kto wie. Mało mnie to rusza... bo tak jest dobrze... nie szukam narazie księcia.

A palce szaropurpurowe od strun gitary... i ból, masochistyczny, doprowadzający do eufori... do czegoś równego orgazmowi. Znalazłam swoje szczęście... teraz pozwólcie, że zatracę się w muzycę... I niech zranią mnie do głębi... taki ból, niech zadają mi codziennie...

13 grudnia 2005   Komentarze (2)
Czarna-roza | Blogi