zepchnij mnie z klifu, a potem wypłacz morze...
Lekki uśmiech... jest dobrze. Mówiłam, że jest i będzie. Za oknem wiatr porywa w taniec drzewa i wszystko co lekkie, co tańczyć pragnie. Woda leje się z nieba, tak jakby ktoś stał z kubłem i lał mi prosto na głowę. Nie ważne, że dopiero co wczoraj umyłam głowę. Nie ważne, iż spędziłam całe pół godziny by je ułożyć. Choć szczerze, lubię kiedy za oknem cicho szeleści, kiedy deszcz lekko stuka w szyby.
Z paczką było miło... w niedziele sms "przyjadę po ciebie za 15minut" moje głupie "jak to, gdzieś jedziemy?" "do Portu! to za 15minut, ok?". Oczywiście, że ok :] Było miło... Nie było Char, przez większość czasu. Były rozmowy, o życiu, o śmierci i głównie o nieprzyzwoitych sprawach. Ja, Ruairi i Ciarin, reszta gdzieś tam hen, daleko z przodu. Było miło... nawet bardzo. Ciarin, lekko zazdrosny, lekko zły, lekko... Tak leciutko. Tylko, że ja widzę wszystko. Miałeś szanse, ale ją straciłes. Śmiech i podskoki. "Dużo się śmiejesz, wiesz?" "Wiem darling". Uśmiech. Jedno słowo a takie szczęście. Dobrze Paul, jesteś mój darling. Bez ekscytacji.
Chyba już wszystkie mroczne i straszne miejsca mam zaliczone. Stary kościół, stary pałacyk, stary most. Chłopaki chcieli nawet wsiąść do starej łodzi, ale dziury ich wystraszyły :P Stare wódka i rozbicie jej o ścianę. Wspinaczka na dach, ten sam na którym doszło do kwadratu :] Śmiech, ponownie. Gwiazdy i męskie ramię, może nawet dwie pary ramion. Nie pamiętam. Było wesoło. Rozmowa z Joanne... sam na sam. Zdradzenie sekretu. Obie sobie coś powiedziałyśmy. Ona jedyna wie, co naprawdę mam do Ciarina, ja wiem, że kręci z Hanny byłym, Danielem. Pomogła mi ta rozmowa.
Dzisiejszy dzień w szkole... miło. E.C.D.L. Daniel z prawej, Paul z lewej, Ally za mną. W ogóle nie odczułam braku dziewczyn. Znowu było miło... przekomażanie się z Allym. Odwrócona głowa i jego uśmiech. Sweet... Potem lunch i powrót Allego. Słodkie oczka, proszące oczka szczeniaczka. W końcu dałam się przekonać. Usiadł w moim kącie. Z powodu pewnych okoliczności i niewygody przydzielonego mi miejsca, siadłam wtulona w niego. Pomiędzy jego nogami, trochę to dziwnie wyglądało, kiedy kazał mi sie pochylić do przodu z jednego z tysiąca różnych powodów, ale oprócz tego było bardzo bardzo sweet. Bawił się w poruszanie mojego długiego kolczyka, że to był ciężki kwiatek ubaw miał straszny, bo mocno musiał dmuchać. Ach ci faceci... Chichrałam się jak głupia, bo mnie łaskotał. A on tylko pytał czy mi wygodnie. Kiedy w końcu zapytałam czy jemu jest wygodnie odp "cholernie, a jak mi cieplutko!". Na koniec Group Hug z Char która siadła na moich kolanach przygniatając Allego. Już nie jest zła, już jest dobrze. Sweet... A obsesja ja punkcie Allego... mineła. Nadal mi się podoba, ale już nie myślę o nim non stop. Ach te dojrzewanie...
Miałam także zamiar nawiązać do wpisu w księdze, ale wiecie co, odpuszczę sobie. Nie będę już walczyć z osobami które nazywają mnie dziwką, nie znając mnie wcale. Żyjmy dalej, kogo obchodzi opinia innych?