make a wish...
Zamiast wczoraj spotkać się z moją paczką na molu i pić wódkę i zachowywać się jak idioci, postanowiłam jechać do kina z przyjaciółmi Oisina. Stało się to tak, że nagle się okazało iż a to Lisa nie może przyjechać, a to Keri idzie na spotkanie orkiestry ulicznej (to wielkie coś w Irlandii), a to chłopakom się nie chce kombinować jak dojechać. Zapowiadało sie na to, iż piłabym z Joanne, Ruairim i Ryanem. A na to nie miałam ochoty. Z Ruairim jakoś nie potrafimy się ostatnio dogadać. Chyba w końcu nadszedł czas obrażenia się za to, iż zabawiłam się nim i znalazłam sobie chłopaka. Trochę spowolniony odruch, ale cóż. I nagle przyszedł sms, raczej trzy, od trzech przyjaciół Oisina. Smsy z zaproszeniem do kina, zapłacą za busa za mnie i moją psiapsiółę, jeśli weźmiemy taksówkę do Finntown i stamtąd z nimi pojedziemy. Od razu się zgodziłam, ojciec nas zawiózł do Finntown. W busie ubaw po pachy. Pisałam wam już, że uwielbiam tych ludzi? Dziewczyny z Oisina klasy też są strasznie fajne, złapałyśmy wspólny język od razu. W busie otoczona chłopakami, śmiech do łez, opowieści dziwnej treści, kawały które tylko my rozumieliśmy. Opowieści o skrzatach i innych postaciach mitycznych (ie. niewidzialnych). Lee zajął mi miejsce... wczoraj się nauczyłam iż za bardzo go "uwielbiam" jako przyjaciela Oisina. Od dawna mam na niego ochotę, ale tak długo jak jestem trzeźwa pamiętam o tym, że kocham Oisina i nie czuję potrzeby na cokolwiek. Wystarczy mi jego obecność i spojrzenie. TO spojrzenie. Przed kinem rzuciłam pomysł, by zakupić jakiegoś alkohola. Głównie dlatego, że Joanne strasznie chciała się napić, a w końcu to ja ją ciągnęłam do kina, choć ona chciała zostać w mieście z Ruairim (mają coś do siebie). Zrzuciliśmy się, poszliśmy do Lidla z Michael'em, Lee i Joanne. Michael tak oczarował kasjerke, że mu sprzedała. No i... uchlaliśmy się w kinie. Poszliśmy na Da Vinciego, bo na Omena już biletów nie było. Da Vinciego już widziałam, więc za bardzo się nie skupiałam na filmie. Świat wirował, po jakimś czasie za bardzo. Oparłam głowę na ramieniu Lee. Obok mnie siedziała Joanne, która powtarzała mi, bym pamiętała o Oisinie. Pamiętałam, tylko głowa była za ciężka. Zrobiło się romantycznie. Oparł głowę o moją, popijałam jego Colę, jedliśmy razem popcorn. Wiedziałam, że jeśli mnie pocałuje, nie odepchnę go. Ale sama nie zrobię pierwszego kroku. Byłam pijana... pamiętajcie. Jak na zawołanie napisał mi smsa Oisin. Moje kofanie. Chciało mi się płakać. Tak strasznie mi go brakowało. A przebywanie z jego paczką uciszyło tęsknotę na chwilę. Lee szybko mnie rozśmieszył. Śmialiśmy się przez cały film, gadaliśmy o głupotach, komentowaliśmy film i ludzi przed nami. Zachowywaliśmy się jak szczęśliwi, pijani idioci. Lee ciągle był przy mnie. Pomógł mi dojść do łazienki po seansie, by nikt nie skapnął się, że nie mogę chodzić prosto. Potem odprowadził do busu. W busie usiadł obok mnie. Z joanne gadałyśmy o głupotach, głównie o tym, że ona chce się spotkać z Ruairim. Wysłała mu smsy po pijaku, że cos do niego ma. Mówiłam, że będzie żałowała, ale to jej wybór. Wtulona byłam w Lee, rozmawialiśmy na wiele tematów. Wiedzialam, że ma ochotę mnie pocałować. To się czuje, wiecie? Widzi w oczach, w ruchach. Kiedy zaczęłam się bawić jego włosami, odchylił lekko głowę. Nie pozwolił mi, choć chciał. To mnie trochę otrzeźwiło. Zaczęliśmy się znowu wydurniać. Joanne nagle wyskoczyła z tekstem "ty naprawdę, wierzysz, że Oisin cię nie zdradzi we Francji? to tylko facet" Lee spojrzał na mnie, a potem przed siebie. Zniknął mu uśmiech z ust...
On cię strasznie kocha. Nigdy by ci tego nie zrobił, ty nawet nie wiesz jak on się strasznie boi, że cię straci. Nie zdradziłby cię nigdy...
Powiedział to zaraz po tym, jak mi się wyrwało, że nie wiem czy wytrzymam 6tygodni bez niego. Sama. Prawda jest taka, że wytrzymam. Nie będę po prostu pić. Tak strasznie mi go brakuje...
Uznacie, że jestem zakochaną w sobie idiotką która myśli, że wszyscy faceci na nią lecą. Że sobie to wymyśliłam. Facet był tylko miły... Tylko gdyby to było tylko to, Michael by nie kazal mu zamienić się miejscami z Mathew na chwilę. Nie postawiłby go do pionu... czyli nie przypomniałby mu, że jestem Oisina dziewczyną. Że mieli się mną opiekować, ale nie uwodzić. O tym się dowiedziałam od Joanne... bo ja gadałam z Mathew kiedy tamci gadali o mnie. Heh... Związki w wakacje, są strasznie trudne, ale jakoś dam radę, prawda?
Ojciec się skapnął, że piłam. Zabrał mi komórkę. Rozumiem go... Żałuje, że piłam. Wkurzony jest, że go okłamałam iż NIE piłam. Ale gdybym nie skłamała, też by była awantura. Koniec z alkoholem... z tym same problemy.
Lee przeprosiłam za wczoraj... za gadanie głupot, za wiszenie na nim. Nie powinnam, to przyjaciel Oisina. Ale taka jestem kiedy jestem pijana. Odpisał, żebym się nie martwiła, że jest w pracy, więc później pogadamy. Heh... miejmy nadzieję, że do tego czasu odzyskam komórkę. Jak myślicie, powinnam powiedzieć Oisinowi? W końcu go nie zdradziłam...