już nie przechodzą mnie dreszcze... już...
Pierwszy dzień w szkole... Hmm... dziwne uczucia. Z jednej strony brakowało mi tego całego szkolnego zamieszania, z drugiej... Tęskno mi za wakacjami :/ No ale cóż, spowrotem do nauki kochani. Teraz tylko ślęczenie nad książkami i ostre kucie... tak to właśnie mnie czeka przez następne dwa lata. Postanowiłam, że w tym roku koniec z lenistwem i odwalaniem wszystko w ostatniech chwili i od tak, żeby przeszło. O nie, czas zakuwania!!!
Dopiero teraz zauważyłam jak się pozmieniało... Jak bardzo się zmieniłam. Pełno osób zaczęło mnie ściskać choć widzieliśmy się kilka tygodni temu. Z niektórymi w zeszły wekend. W szczególności faceci xD tylu kumpli Mikuś zyskała ;) Z Domem jest jak kiedyś... Dobrzy przyjaciele. Rozumiemy się świetnie. Siedzimy obok siebie na matmie xD Mam na niego dobry wpływ :P zmusiłam go, żeby kontynuował Matmę na najwyższym poziomie ze mną :P Dom i Ally już się zapisują u mnie na korki z matmy xD ludziska, ja jeszcze nie wiem czy sama dam radę :P (dobra dobra, wiadomo, że dam, bo ja matematyczna kujonka jestem :P).
Pierwszy raz jest tak mi dobrze... Mam przyjaciół... wspaniałego chłopaka. Nareszcie czuję się prawdziwie doceniana i potrzebna :)
Tuliłam dzisiaj długo Alliego... Nie które idiotki już zaczynąją szeptać po kątach, że coś nas łączy... Tylko dlatego, że go objęłam i szeptałam mu do ucha... a potem siedzieliśmy razem, jego głowa oparta o moje ramię. Niech se myślą co chcą... Ally przechodzi teraz przez ciężkie chwile, potrzebuje przyjaciółki. Wiem jak to jest... też złamano mi serce. Też mnie porzucono... nie tak dawno.
Jutro spowrotem do tego bałaganu którego zwą szkołą... Mam tylko jedną nadzieję, że zmienię klasę z angielskiego. Bo jeśli znowu będę musiała być z tym samym debilem, to normalnie podetnę się pod kolankami... Nawet moja matka uważa, że ang. z nim to strata czasu. A ona baaaaaaardzo rzadko wyraża się źle o nauczycielach. Facet mnie nie cierpi, ja nie cierpię jego. Koniec opowieści.... zapowiada się ciekawy rok :]